— Wróciliśmy wreszcie do normalnego, racjonalnego dialogu z Lasami Państwowymi. Są oczywiście istotne rozbieżności, ale rozmawiamy o nich — mówi Piotr Poziomski, prezes Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego (PIGPD).
W zeszłym tygodniu odbyła się dwudniowa Ogólnopolska Narada o Lasach (ONoL), w której uczestniczyli przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska, Lasów Państwowych (LP), zakładów utrzymania lasu (ZUL), organizacji pozarządowych oraz przemysłu drzewnego. Później reprezentanci branży ponownie rozmawiali z szefostwem LP w siedzibie firmy. Piotr Poziomski dobrze ocenia te spotkania, ma jednak pewną poważną wątpliwość.
— W czasie narady o lasach pracowaliśmy w sześciu merytorycznych zespołach i uznaliśmy, że kwestie wyłączenia z użytkowania gospodarczego kolejnych obszarów leśnych należy jeszcze dokładnie przeanalizować, aby poznać ewentualne skutki społeczno-ekonomiczne takich decyzji. Dlatego z dużym zdziwieniem przyjąłem wygłoszone następnego dnia wystąpienie pani minister Pauliny Hennig-Kloski, z którego wynikało, że wszystko jest już postanowione. Zdaniem wielu uczestników ONoL to brak poszanowania i potraktowanie ich pracy fasadowo — mówi prezes PIGPD.
Chodzi o ministerialną zapowiedź utworzenie lasów społecznych wokół dziewięciu największych polskich 9 metropolii.
Piotr Poziomski ma nadzieję, że efekty dyskusji w siedzibie LP będą bardziej budujące. Pierwsze spotkanie szefostwa tej firmy z branżą drzewnej odbyło się na początku roku, a w planach są w najbliższych tygodniach jeszcze co najmniej dwa.
— Chcemy doprowadzić do tego, żeby w czerwcu był zarys zasad sprzedaży drewna na 2025 r. — powiedział Marcin Polak, zastępca dyrektora generalnego LP ds. ekonomicznych.
Postulaty drzewiarzy, jakie wpłynęły do LP, zebrał i przedstawił Sławomir Kuliński, naczelnik wydziału gospodarki drewnem z gdańskiej dyrekcji LP. Według niego jest około 30 takich tematów, o których obie strony powinny porozmawiać. Niektóre, jak okazało się w trakcie zeszłotygodniowego spotkania, nie powinny być problemem. Strony zgadzają się np., że należy wrócić do tego, aby sprzedaż drewna odbywała się dwa razy w roku, a nie jak teraz trzy razy. LP życzliwie patrzą też na postulat drzewiarzy, aby proces sprzedaży był w pełni transparentny, czego w ostatnich latach nie było. Tu pojawiły się jednak pewne rozbieżności, jakie dane ujawniać i komu, a jakie powinny pozostać tajemnicą firmy.
Jeszcze więcej różnic jest w kwestii tego, jaka część drewna powinna być sprzedawana stałym klientom LP, czyli podmiotom, które mają pewną historię takich zakupów, a jaka wszystkim chętnym.
— Proponujemy, aby było to 80/20. To proporcje, które już funkcjonowały i nigdy przez żaden urząd nie były podważone ani zawetowane. To kompromis między oczekiwaniami LP i przemysłu — mówi Piotr Poziomski.
LP uważają jednak, że mogłoby to oznaczać obniżenie konkurencji rynkowej i dlatego niezbędne są analizy prawne i uzgodnienia z UOKIK. Podobnie odnoszą się do pomysłu, aby zaoferowana cena miała tylko 60-procentową wagę w przetargach, a 40 proc. takie czynniki, jak ilość przerabianego w Polsce drewna i głębokość tego przerobu (czyli stopień przetworzenia).
— Zwiększenie kryteriów pozacenowych powyżej 15 proc. kieruje nas na grząski grunt, bo wpływa na zmniejszenie konkurencyjności — argumentował Sławomir Kuliński.
Branży drzewnej zależy, aby przyszłoroczne warunki sprzedaży były inne niż te, które obowiązują w tym roku, ale chce także zmian w ostatniej z trzech tegorocznych transz.
— Wnioskujemy, by ceny wyjściowe były obniżone o 20 proc. od ustalonych przez LP na ten rok. W poszczególnych regionach zdarzało tak, że cena wyjściowa była tak wysoka, że nie dało się wyznaczyć faktycznej wartości rynkowej poszczególnych sortymentów surowca — mówi szef PIGPD.
Na razie kwestia jest otwarta.