Choć po południu na Sopotem wyszło słońce, to uczestnicy panelu podczas Europejskiego Forum Nowych Idei o „Lekcji z kryzysu” zaczęli pesymistyczne.
— Ostra faza kryzysu się skończyła, ale ciężko mówić o końcu kryzysu w sytuacji, gdy tak dużo młodych nie ma pracy. Mówienie o końcu to duże ryzyko, bo może spowodować, że się uspokoimy i będą podejmowana błędne decyzje. Musimy wciąż mocno przeciwdziałać kryzysowi — powiedział James Roaf, przedstawiciel MFW.
— Problemy w Europie, zwłaszcza w strefie Euro, są dalekie od rozwiązania. Raz na 50-60 lat zdarza się duży kryzys i kiedy uderza, jest nie tylko głęboki, ale i długotrwały — 10-15-letni. Ten kryzys nie dobiegł końca. Sytuacja mocno zadłużonych krajów jest nierozwiązywalna. Jak USA przestaną drukować pieniądze, to stopy procentowe pójdą w górę. Trudno sobie wyobrazić jak ktoś będzie w stanie obsłużyć zadłużenie na poziomie 160 proc. PKB. — wtórował Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy Premierze. Co zrobić, by przezwyciężyć kryzys?
— Przemysł jest siłą napędową gospodarki. W Europie przez lata duży nacisk kładziono na sprawy środowiskowe, społeczne, a przemysł czekał. Państwa, którym udało się zachować przemysł, lepiej przeszły przez kryzys — mówił Arnd G. Kirchhoff z niemieckiej federacji przemysłu BDI. Ale z wydatkami nie można przesadzić.
— W Hiszpanii każde miasto chciało mieć własną uczelnię, szybki pociąg, centra kulturalne i nagle okazało się, że nie wszystko jest potrzebne — powiedziała Anna Maria Llopis Rivas z hiszpańskiej organizacji ideas4all. Zostały długi i problemy.
— W Hiszpanii bezrobocie wśród młodych sięga 60 proc., bo połowa młodych pracowała w branży budowlanej, bez wykształcenia, bo łatwo mogli zarabiaćduże pieniądze. Europa musi wspierać rozwój małych i średnich firm — dodała Anna Maria Llopis Rivas.
Sebastian Mikosz, prezes PLL LOT, uważa, że Europa musi mocno zwiększyć konkurencyjność, bo przegrywa z innymi regionami.
— Linie lotnicze są w permanentnym kryzysie od czasów wojny. Ale jak spojrzymy poza Europę to zrozumiemy, że kryzys dla nas dopiero się zaczyna. Turecki rząd wraz z tureckimi liniami buduje lotnisko, które obsłuży 160 mln pasażerów rocznie, trzy razy więcej niż Heathrow. Linie arabskie zamówiły ponad 100 Airbusów, połowę tego co łącznie ma Europa. Aeoroflot zamówił ponad 100 samolotów, Chiny zamówią 2,5 tys. samolotów w ciągu 25 lat. W USA są trzy- cztery duże linie, a w Europie 60, które ze sobą walczą. Niedoszacowaliśmy konkurencji, tego jak jest groźna. Podczas gdy inne państwa inwestują w linie, starając się zabrać najlepszych europejskich pasażerów, konsolidują infrastrukturę, europejskie agencje żeglugi szykują się do strajku, a każde miasto chce mieć lotnisko — powiedział Sebastian Mikosz. Czego najbardziej potrzebują firmy europejskie?
— Przedsiębiorcy mogli by się szybciej rozwijać, gdyby dostawali finansowanie. Trzeba szybciej wprowadzić unię bankową, wspólne regulacje i nadzór. Teraz finansowanie bankowe kurczy się i przedsiębiorcy muszą finansować się gotówką — przekonywał Arnd G. Kirchhoff.
— Ten kryzys to kryzys zaufania, aby z niego wyjść musimy zacząć sobie ufać — banki firmom i innym bankom. To przywróci płynność — dodał Sebastian Mikosz.
— Trzeba dokapitalizować banki, wprowadzić dokładny nadzór i audyt, by wiedzieć, gdzie są dziury. Wtedy zaufanie zacznie się odbudowywać — stwierdził James Roaf. Wszyscy panel iści zgodzili się, że trzeba też zmniejszać dług.
— Dług jest jądrem kryzysu, dziś już wiemy, że poziom zadłużenia Grecji nie był możliwy do utrzymania. Nadmierne zadłużenie oznacza kłopoty dla krajów. Ale problem jest nie tylko z długiem publicznym — ostatnie badania pokazują, że zadłużenie korporacji jest większe niż państw — powiedział James Raof. Przestrzegał jednak przed wprowadzaniem ostrych programów oszczędnościowych.
— Zbyt szybkie wprowadzenie oszczędności może stłamsić wzrost, trzeba wprowadzić mechanizm ograniczający wzrost zadłużenia bez nagłego cięcia — dodał James Roaf.
— Problem długu nie jest nowy. Hiszpania ośmiokrotnie nie wywiązywała się ze swoich zobowiązań. Polska nie była w stanie obsłużyć długu od 1981 do 1991 r., więc to nic nowego. Proste rozwiązanie dla strefy Euro nie istnieje. Dług można zmniejszyć wypracowując nadwyżkę budżetową, ale trudno sobie wyobrazić, że Grecja będzie w stanie to osiągnąć przez 20 lat z rzędu. Można też prywatyzacją — Grekom zaproponowano sprzedaż wysp, ale to chyba nie była rozsądna propozycja. Można też restrukturyzować, ale to oznacza, że ktoś na tym straci — powiedział Jan Krzysztof Bielecki.