LEKTURY

Andrzej Siłuszek
opublikowano: 1998-10-08 00:00

LEKTURY

Zanieczyszczenia wód podziemnych

Wydaje się nam, że podziemne warstwy wodonośne są wolne od zanieczyszczeń. Skażenie środowiska naturalnego osiągnęło jednak już poziom zagrażający nawet podziemnym ujęciom wody pitnej. Ostatnie badania składu chemicznego płytkich wód podziemnych, położonych na głębokości od kilkunastu do 40 m, stanowiących źródło zaopatrzenia w wodę pitną Wrocławia, dało lekko niepokojące wyniki.

Zawartość pierwiastków i związków chemicznych w suchej masie wprawdzie nie przekroczyła wartości dopuszczalnych przez PN, ale w przypadku wielu z nich nastąpił wzrost stężenia. Niepokoi zwłaszcza wzrost zawartości w wodzie kadmu, ołowiu, miedzi i cynku, pierwiastków szczególnie niebezpiecznych i podatnych na bioakumulację.

„Gospodarka Wodna“, nr 9/1998 r.

Małe piekarnie

Piekarnie to ten rodzaj zakładu przemysłowego, gdzie mały ma się lepiej od dużego. W małych i średnich zakładach większą wagę przykłada się do jakości pieczywa i łatwiej tę jakość utrzymać. Stąd tak duże powodzenie małych, rodzinnych piekarń, które same sprzedają swoje pieczywo klientom, nie korzystając z pośrednictwa sklepów. Pieczywo takie jest świeże, ciepłe, chrupiące, nie zostało ubrudzone i wymaglowane transportem, a klient jest pierwszą osobą, która je dotyka (poza, rzecz jasna piekarzem).

W Polsce jest ponad 8 tys. piekarń, w tym ok. 3 tys. na wsi. Mimo że popyt na pieczywo jest tzw. popytem sztywnym, nie ulegającym większym zmianom, to w ostatnich latach liczba piekarń wzrosła o kilka tys. Najwięcej powstało piekarń osiedlowych, odbierając klientów dużym kombinatom piekarniczym.

„Przegląd Piekarski i Cukierniczy “, nr 10/1998

PS. Warto w tym miejscu przypomnieć czytelnikom historię, która dziś brzmi już jak prześmieszna anegdota, a była niestety częścią twardej, socjalistycznej rzeczywistości. Otóż na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych zrodził się w Komitecie Centralnym przewodniej siły narodu, czyli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, plan likwidacji wszystkich małych, prywatnych piekarń, w ramach walki z pozostałościami kapitalizmu na zdrowej tkance społeczeństwa. Miały powstać ogromne kombinaty piekarnicze, kilkadziesiąt takich fabryk miało dostarczać chleb i bułeczki wszystkim Polakom. Kilka nawet powstało, m.in. w Tychach, cały Górny Śląsk jadł potem te gnioty.

Do realizacji planu nie doszło, bo niespodziewanie dla pomysłodawców zaprotestowało wojsko, argumentując, że w razie konfliktu zbrojnego kombinat piekarniczy zmiecie z powierzchni ziemi jeden nalot, a tysięcy małych piekarń zniszczyć się nie da. AS