Lektury

Marek Matusiak
opublikowano: 1999-04-23 00:00

Biznes w sieci

Według danych Cisco Systems, small business inwestuje sporo pieniędzy w rynek IT, a więc między innymi w Internet. Wszelkie badania pokazują, jak wielkie znaczenie ma dla małych i średnich firm branża teleinformatyczna.

Zarówno małe, jak i średnie przedsiębiorstwa, chcąc się rozwijać, nie mogą zapomnieć o takich branżach jak informatyka i telekomunikacja. Przedsiębiorstwo bez sprawnej wymiany informacji szybko się cofa. Teraz, gdy najnowsze osiągnięcia techniki stają się na tyle popularne, by stosować je nawet w firmach kilkuosobowych, aż trudno sobie wyobrazić, żeby duże firmy bały się informatyzacji przedsiębiorstwa czy dostępu do Internetu.

National Opinion Polls przebadał przedsiębiorstwa, które zatrudniają od 20 do 100 pracowników. Z 420 małymi i 194 średnimi firmami przeprowadzono przeszło 600 rozmów telefonicznych. Pod uwagę wzięto Francję, Niemcy, Wielką Brytanię, Włochy, Hiszpanię i Czechy. Wśród państw tych nie ma Polski, choć nasz rynek wypadłby na pewno bardzo interesująco.

Wśród wszystkich badanych firm ponad 64 proc. zainwestowało w rozwój technologii informatycznych. Tylko 12 proc. nie zdecydowało się na modernizację technologii i inwestowanie w branżę IT. Jedynie w Czechach w ciągu ostatnich dwóch lat ponad 80 proc. małych firm zainwestowało w rynek IT.

„Teleinfo“

Spółkę z długami kupię

Na wierzycieli zadłużonych firm padł blady strach. Przyczyną jest nowy rodzaj przestępstw gospodarczych — handel zadłużonymi spółkami.

W świetle obowiązujących przepisów handel zadłużonymi spółkami odbywa się zgodnie z prawem. Zainteresowany kupnem zamieszcza w prasie ogłoszenie kierowane do wszystkich, którzy takie firmy posiadają. A że spółek z wielkimi długami jest wiele, odzew na prasowy anons jest zwykle duży.

Transakcja kupna-sprzedaży odbywa się w obecności notariusza, W imieniu kupującego firmę biznesmena działa zwykle podstawiona osoba, najczęściej jest to przedstawiciel marginesu społecznego. Po podpisaniu transakcji biznesmen, w którego imieniu działał podstawiony pan, w jednej chwili staje się właścicielem całego majątku zadłużonego przedsiębiorstwa. Są to np. sprzęty biurowe, samochody czy grunty, a nierzadko nawet gotówka na koncie.

I tu zaczyna się tragedia tych, którzy są wierzycielami sprzedanej spółki. Nowy właściciel jest bowiem wybierany na prezesa jednoosobowego zarządu. Systematycznie wyprzedaje on posiadany majątek, a pieniądze trafiają na jego prywatne konto. Wierzyciele pozostają nie spłaceni.

„Gazeta Bankowa“