LEKTURY
Inwestycje w ekspozycje
Profesjonalny marketing wystawienniczy to umiejętnie postawiony cel i trafnie określona strategia. Reszta zależy od budżetu, kreatywnych rozwiązań, a przede wszystkim od ludzi. Nie ma przesady w twierdzeniu, że wygląd stoiska targowego jest metaforycznym wyrazem kondycji prezentującej się firmy.
O sukcesie uczestnictwa w imprezie targowej w dużej mierze decyduje odpowiedź na pytanie pierwsze, podstawowe: „po co”. Umożliwia to trafny wybór z kalendarza imprez tych, dzięki którym firma będzie mogła zrealizować postawione sobie cele i przyjąć odpowiednią strategię wystawienniczą.
Jeżeli priorytetem firmy jest podkreślenie własnego prestiżu bądź zaprezentowanie nowego wizerunku, warto, aby wzięła udział w targach uniwersalnych bądź wielobranżowych. Jeśli zaś zależy jej na promocji nowych produktów i nawiązaniu bezpośrednich kontaktów handlowych — właściwsze będą targi specjalistyczne.
Ciągle nie docenianym nośnikiem reklamy firmy są upominki reklamowe — i to bynajmniej nie z powodu ich braku. Powszechnie rozdawane na targach gadżety — zazwyczaj tandetne długopisy, breloczki czy zapalniczki — są niewątpliwie elementem targowego folkloru, ale ich marketingowa siła nie zawsze wykorzystywana jest w sposób, na jaki zasługują.
„Marketing Serwis“ IX/1999
Ślepe państwo
Jest fatalnie, gdy rządy mieszają się we wszystkie sfery gospodarki i życia społecznego, jest natomiast bardzo pożądane, by wiedziały o tym jak najwięcej i by była to wiedza precyzyjna. Najgorzej jest, gdy rządy mieszają się we wszystko, a tak naprawdę nie wiedzą nic — mówił Milton Friedman, amerykański ekonomista. W Polsce, gdzie mamy właściwie gospodarkę quasi- -rynkową, rząd powinien wiedzieć znacznie więcej niż w państwie liberalnym, bo od niego zależy większość procesów makroekonomicznych, a także spora część tego, co robią samorządy. Ostatnie kłopoty ZUS pokazały tymczasem, że władza w Polsce wie mało (ZUS nie wie np., kto jest jego dłużnikiem), a co gorsza — robi się bardzo mało, by ten stan zmienić.
Zakres niewiedzy rządu i jego agend obejmuje sferę finansów publicznych, handlu zagranicznego, polityki energetycznej, rolnictwa, a także sprawy tak podstawowe, jak system ewidencji ludności i samochodów. To samo dotyczy wykonywanego aktualnie budżetu. Ministerstwo Finansów wie, co dzieje się z tzw. deficytem kasowym, czyli bezpośrednim deficytem budżetu rządowego, ale jego orientacja jest znacznie gorsza, gdy chodzi o inne miejsca szeroko pojętego sektora budżetowego. Wielką niewiadomą są np. finanse samorządów lokalnych: szacuje się, że ich długi przyrastają w tempie 40 proc. rocznie.
„Wprost“