LEKTURY
W poszukiwaniu traconego czasu
Brak dbałości o czas swój i innych można dopisać do rejestru naszych wad narodowych. W naszej świadomości mocno zakorzenione jest podejście wyrażające się nonszalanckim: jakoś to będzie.
Coraz więcej menedżerów w lepszym ustawieniu pracy swojej i podwładnych dostrzega sposób na wzrost efektywności. Odkryciu temu towarzyszy zazwyczaj przekonanie, że umiejętność zorganizowania się łatwo posiąść.
Pierwszym — i nierzadko jedynym — narzędziem ma być tzw. orgenajzer. Wystarczy go kupić, wypełnić i stanie się cud. Doświadczenie uczy jednak, że można obłożyć się nawet kilkoma takimi kalendarzami, mieć dwie asystentki, które co rusz będą przypominały o kolejnej niezwykle ważnej rzeczy, a i tak będziemy funkcjonować bez kontroli nad uciekającym czasem.
Tak naprawdę problem tkwi bowiem głębiej, niż wydaje się entuzjastom orgenajzerów. Wielu menedżerów zmaga się z nadkontrolą, czyli wewnętrznym przymusem robienia wszystkiego za innych.
„Businessman Magazine“
Bierz i pozwól brać
Jest coś w klimacie życia publicznego w Polsce, co bardzo niepokoi. Właściwie nigdy dotąd w czasach Trzeciej Rzeczypospolitej tak wiele osób nie mówiło jednocześnie o tym samym. Chodzi o dość powszechne tolerowanie korupcji, przyzwolenie na prywatę, która ukradkiem staje się normą zachowania różnego szczebla urzędników, działaczy, polityków. Korupcja, czy też — szerzej rzecz ujmując — nadużywanie stanowiska państwowego dla osiągania własnych lub grupowych korzyści nie jest zjawiskiem nowym, istnieje w każdym społeczeństwie, u nas nowa jest jednak skala tego zjawiska, zaś przede wszystkim brak wstydu i zażenowania przy egzekwowaniu dostępnych profitów.
Przy wszystkich zastrzeżeniach, jakie można mieć do metod szacowania korupcji stosowanych przez organizację Transparency International, należy jednak z niepokojem pochylić się nad rankingiem przejrzystości i czystości procedur, w którym Polska plasuje się na 44 pozycji i w ciągu roku spadła o 5 miejsc. Jeżeli przylgnie do nas etykieta kraju skorumpowanego, łatwo się jej nie pozbędziemy, a to już będzie miało wpływ na zainteresowanie Polską kapitału zagranicznego.
„Polityka“