LEKTURY
Wschodnia bariera
Polskie firmy nie chcą rezygnować z eksportu swych produktów do Rosji, Ministerstwo Gospodarki zaś przedłożyło stronie rosyjskiej propozycje mające na celu ożywienie wymiany handlowej. Okazuje się, że dla wielu naszych przedsiębiorstw konsekwencje rosyjskiego krachu są poważniejsze niż pierwotnie sądzono. Niektóre firmy znalazły się na progu bankructwa i nie mają pomysłu, jak wyjść z tej sytuacji. Z powodu niskiego stopnia przetworzenia eksportowanych na Wschód towarów, po załamaniu się tamtejszego rynku, nie ma gdzie ich sprzedawać.
Wartość wywozu polskich produktów do Rosji spadła w 1999 roku o 70 proc., a ujemne saldo wymiany handlowej między obydwoma krajami wyniosło ponad miliard dolarów (import jest w tej chwili trzy i pół razy większy niż eksport). Zdaniem ministra gospodarki Janusza Steinhoffa, do spadku wywozu przyczyniły się przede wszystkim trudności płatnicze Rosji, a szczególnie wielkie perturbacje w regulowaniu należności za nasze towary.
Sytuację polskich przedsiębiorstw pogarsza dodatkowo dość znaczny spadek cen towarów wywożonych do Rosji. W tej chwili są one o połowę niższe niż w 1998 roku. Doprowadziło to część zakładów na skraj bankructwa, a wiele z nich zrezygnowało z eksportu.
„Wprost“
Y2K odparty
Choroba wściekłych komputerów (zwana problemem Y2K lub pluskwą milenijną) nie dotknęła świata wraz ze zmianą daty z 1999 na 2000 r. Nie oznacza to jednak, że już można obwieścić zwycięstwo. Następne zagrożenie — ostatni dzień lutego, gdyż nie wszystkie systemy informatyczne pamiętają, że rok 2000 jest rokiem przestępnym.
Nigdzie na świecie nie odnotowano żadnej wielkiej awarii, czego zresztą spodziewała się większość analityków. Pojawiły się natomiast pierwsze sygnały o drobniejszych problemach, które mogą zatruwać życie użytkowników systemów informatycznych przez najbliższych kilka miesięcy. I tak w Turcji 1 stycznia były kłopoty z działaniem dystrybutorów paliwowych, kilka szpitali w Szwecji zanotowało drobne awarie sprzętu medycznego, w USA odmówiły pracy automatyczne stacje rejestrujące stan pogody, na Filipinach pojawiły się problemy z dostawami energii elektrycznej, na Hawajach kłopoty miała telewizja kablowa.
Walka z Y2K miała kilka aspektów. Najprostszy był czysto techniczny: wystarczyło dokonać sprawdzenia posiadanego systemu informatycznego, by na jego podstawie usunąć wadliwe elementy. Przy okazji takich remanentów technicznych wyszły na jaw inne problemy natury organizacyjnej. W większości kluczowych dla funkcjonowania państwa instytucji brakuje spójnych planów awaryjnych, a jeśli są, to z kolei nie korespondują z planami instytucji współpracujących.
„Polityka“