Lektury

Marek Matusiak
opublikowano: 2000-05-23 00:00

LEKTURY

Linia sprawiedliwości

Rządząca koalicja ma przed sobą kolejne podejście do zmian w systemie podatkowym, ale nie ma propozycji najlepszego z możliwych podatku od dochodów indywidualnych, a mianowicie podatku liniowego z niską stawką dla wszystkich. Niska stawka podatku zwiększa liczbę oszczędzających.

Arytmetyka podatkowa jest nieprzyjemna dla zwolenników obniżania podatków przede wszystkim osobom o niskich dochodach, w imię tzw. sprawiedliwości społecznej. Oszczędności rosną bowiem szybko nie tam, gdzie każdy zarabiający zwiększa swoje zasoby o jakiś niewielki ułamek procentu, lecz tam, gdzie znaczna liczba nieźle i dobrze zarabiających przenosi się — dzięki niskim podatkom — do kategorii osób sporo oszczędzających.

Alternatywa, przed jaką stoją nasi politycy, jest jednoznaczna: albo nisko opodatkujemy wszystkich, w tym również lepiej zarabiających, i w ten sposób znacznie zwiększymy naszą niewysoką skłonność do oszczędzania, albo oszczędności, a więc i gospodarka, będą rosnąć wolniej. I nie ma najmniejszego znaczenia, czy oszczędzający jest przedsiębiorcą. Współczesna gospodarka tym różni się m.in. od gospodarki wczesnego średniowiecza, że ma rozwinięty system finansowy. W jego ramach strumień oszczędności płynie do tych przedsiębiorców, których inwestycje przekraczają reinwestowane zyski i ich osobiste oszczędności.

„Wprost”

Palenie pomaga budżetowi

Od kilku miesięcy gwałtownie spada sprzedaż papierosów. Sukces działaczy antynikotynowych? Niestety, raczej papierosowych przemytników. Polskie firmy tytoniowe ostrzegają, że podnosząc podatki i tolerując papierosową szarą strefę fiskus kręci bicz na własną skórę.

Przemysł tytoniowy to jeden z finansowych filarów państwa. Dostarcza 10 proc. dochodów budżetu. Sam tylko podatek akcyzowy od sprzedaży papierosów w ubiegłym roku przyniósł 6,3 mld zł; to ponad połowa pieniędzy, jakie Polska wydaje na obronność. Akcyza jest wyjątkowo wdzięcznym instrumentem fiskalnym — łatwo zaplanować wpływy, a potem je wyegzekwować. Stąd nieustające drenowanie trzech jej głównych źródeł — paliwa, papierosów i alkoholu. W przypadku tytoniu ma ona jeszcze dodatkową zaletę: ludziom odpowiedzialnym za finanse państwa zapewnia poczucie, że dbając o budżet równocześnie dbają o zdrowie społeczeństwa.

A jest o co się troszczyć. Polacy należą do największych amatorów papierosów. Nałogowo pali około 40 proc. mężczyzn i 20 proc. kobiet. Według danych oficjalnych wypalamy rocznie około 90 mld papierosów, a jeśli doliczyć towar z przemytu, będzie tego grubo ponad 100 mld sztuk. Na każdego Polaka, od oseska do staruszka, wypada więc około 7 papierosów dziennie.

„Polityka“