Znowu bankowość prywatna? Znowu tylko dla najbogatszych? Przecież ta oferta banków skierowana jest do bardzo wąskiej grupy klientów, wąskiej nawet wśród czytelników „Pulsu”, którzy — jak wynika z naszych badań — do mało zarabiających nie należą.
Wszelki sceptycyzm można uciąć tylko jednym argumentem: proszę przyjrzeć się, jak bardzo tzw. rynek potencjalnych klientów private banking urósł w ciągu ostatnich lat. Proszę zobaczyć, jak rośnie nadal, a także porównać polski i europejski jego charakter. Od standardów bankowości prywatnej przyjętych w Unii Europejskiej i w reszcie cywilizowanego świata dzieli Polaków ogromna przepaść. Ale też sukcesywnie, rok po roku, przepaść ta jest zasypywana. Gdyby przyjąć rodzimy „stary” standard umożliwiający korzystanie z usług bankowości prywatnej osobom, które posiadają 50 tys. zł oszczędności, okazałoby się, że klientelę ekskluzywnej bankowości można liczyć w Polsce w dziesiątkach tysięcy.
Na polskim rynku z jednej strony mamy do czynienia z bankowością prywatną z prawdziwego zdarzenia, z drugiej — można odnieść wrażenie, że niektórzy zbyt łatwo szafują terminem „private banking”. Bankowcy przypominają: zapraszamy wszystkich, ale miejcie świadomość, że myślenie kategoriami współczesnego private banking zaczyna się od 1 mln zł. Nie wymyślono sobie tego tylko dlatego, że banki mają ambicje zgromadzenia grupy naprawdę majętnych klientów. Rynek finansowy i towarowy, na którym coraz powszechniej dokonywane są inwestycje, jest dziś nie tylko globalny, ale i wymagający odpowiednio wysokich środków, by zapewnić odpowiednio wysokie stopy zwrotu.
Bankowośc prywatna to jednak nie tylko pieniądze. To również poczucie swego rodzaju spełnienia dla klienta banku. Instytucje finansowe prześcigają się, by ci, którzy korzystają z ich usług myśleli o sobie jako o ludziach wyjątkowych. Ci, którzy głośno deklarują, że prestiżowa otoczka nie jest najważniejsza... nie mają racji. Bogaci klienci na zewnątrz kryją się ze swoim bogactwem (czyli wielkościa zgromadzonych w banku pieniędzy). Ale kiedy już do tego banku przychodzą, naprawdę patrzą, czy skórzana kanapa, na której siadają... rzeczywiście jest ze skóry.
Bankowość prywatna rozpoczyna kolejne, czwarte już, tygodniowe spotkanie z finansami osobistymi w „Pulsie Biznesu”. Tym razem tematami kolejnych dodatków będą: bankowość osobista, czyli personal banking (wtorek), konto osobiste dla mniej zamożnego, lecz równie wymagającego klienta (środa), karty przedpłacone (czwartek) oraz kredyty konsolidacyjne i refinansowanie kredytów hipotecznych.
Partnerem dzisiejszego wydania „Finansów osobistych” jest BRE Bank, na przykładzie którego w pełni można poznać filozofię private bankingu. Dlaczego BRE? Choćby dlatego, że nawet najbardziej jego zagorzali konkurenci, choć ze ściśniętym gardłem i zębami, przyznają — jeden z pionierów private bankingu w Polsce ma jeszcze siłę, by wyznaczać nowe kierunki na rynku.
