Lepiej uważać na Dzień Kobiet

Roman Przasnyski
opublikowano: 2012-03-08 00:00

GIEŁDA

Giełdowe maksymy, mówiące o czarnym poniedziałku czy październiku jako o miesiącu krachów, są dobrze znane, ale ich praktyczne znaczenie jest znikome. Na podstawie nieźle statystycznie dokumentowych efektów stycznia, rajdu świętego Mikołaja czy zasady sprzedawania akcji w maju można już budować mniej lub bardziej skomplikowane strategie inwestycyjne lub ich namiastki.

Efekt Dnia Kobiet jest w giełdowej literaturze niemal nieobecny, choć efekt marca łączy i spektakularne zwroty wydarzeń, i statystyczne prawidłowości. Ograniczając się tylko do naszego rynku, 8 marca 1994 r. to ostatni dzień największej hossy i jednocześnie początek najbardziej spektakularnego krachu. Podobnie było w 1998 r. Wówczas 8 marca przypadał w niedzielę, a szczyt fali wzrostowej i początek prawie 50-procentowej bessy nastąpił 10 marca. W okolicach Dnia Kobiet wypadł też szczyt internetowej hossy. Siłą rozpędu trwał do 10 marca, po czym mieliśmy drugi potężny krach, sprowadzający indeks naszych największych spółek o ponad 60 proc. w dół.

W latach 2000-02 strategia kupowania akcji w okolicach 8 marca przynosiła spore straty. W ciągu kilku miesięcy kapitał mógł stopnieć od 25 do 40 proc. Nie był dla niej najlepszy okres od 1994 do 2002 r. W ciągu tych dziewięciu lat w sześciu przypadkach inwestowanie w akcje na Dzień Kobiet kończyło się sporymi stratami. Natura rynków finansowych nie jest jednak niezmienna i nie ma prawd i prawidłowości aktualnych „na wieki” i w każdych warunkach. Od 2003 r. statystyki stają się zdecydowanie bardziej korzystne dla kupujących akcje na Dzień Kobiet. W tym czasie jedynie w latach 2004 i 2005 takie działanie przyniosło niewielkie straty. W czterech przypadkach można było osiągnąć pokaźne zyski nawet w perspektywie od kilku do kilkunastu tygodni. 9 marca 2009 r. (Dzień Kobiet wypadał wówczas w niedzielę) zaczęła się fala wzrostu na giełdach i niemal wszystkich rynkach finansowych. W jej trakcie indeksy giełdowe zyskały po ponad 100 proc.

W okolicach 8 marca mamy więc do czynienia z występowaniem szczytów lub dołków rynkowych trendów o różnym znaczeniu, poczynając od tych kilku-, kilkunastotygodniowych, po zasadnicze zwroty sytuacji. Trudno odgadnąć, czego można spodziewać się po tegorocznym Dniu Kobiet, jednak można skłaniać się do tezy, że historycznego przełomu nie zapoczątkuje. Chyba że nastąpi formalne ogłoszenie bankructwa Grecji. Wówczas prawie trzyletnie zmagania grecko- -europejskie o piękną Helenę, nawiązujące do mitu o wojnie trojańskiej, splotłyby się z mitem efektu Dnia Kobiet. Z korzyścią dla tego ostatniego. Dla przypomnienia, wojna trojańska trwała 10 lat. Na testowanie obu mitów możemy mieć więc jeszcze nieco czasu.

Choć na wyszukiwanie efektów sezonowych można patrzeć z przymrużeniem oka, trudno zupełnie ignorować statystyczne prawidłowości występujące na rynkach. Jedna z nich wiąże się z 8 marca.