Wczoraj po raz drugi syndyk zaprosił inwestorów do udziału w przetargu na sprzedaż LOT Ground Services (LGS). Do pierwszego, mimo wstępnego zainteresowania, nikt się nie zgłosił. Majątek spółki handlingowej, w skład którego wchodziły: firma, księgi handlowe, ruchomości, należności, wartości niematerialne i prawne, wyceniono wówczas na 41,36 mln zł. Teraz cena jest niższa, bo wyłączone zostały należności LGS.
- Należności mają to do siebie, że niekiedy trudno je wyegzekwować. To mogło zniechęcać potencjalnych nabywców - tłumaczy Tadeusz Kretkiewicz, syndyk LGS.
Na pewno było tak w przypadku LOT Services, spółki zależnej PLL LOT, która po upadku LGS (1 sierpnia 2009 r.) wydzierżawiła jego majątek i zajęła się obsługą naziemną na Okęciu.
- Zakres pierwszego przetargu był dla LOT Services za szeroki. Teraz bardzo poważnie rozważamy złożenie oferty - twierdzi Andrzej Kozłowski, rzecznik PLL LOT.
Nic jednak nie jest pewne, bo także dalsze losy LOT Services pozostają niewiadomą. Na nadzwyczajnym walnym akcjonariusze PLL LOT odłożyli głosowanie w sprawie sprzedaży udziałów spółki, która wydaje się być naturalnym spadkobiercą LGS.
- Decyzja o dalszym opłacaniu czynszu zamiast wykupienia dzierżawionego majątku wydaje się nieracjonalna - ocenia Tadeusz Kretkiewicz.
Tym razem LOT Services nie ma jednak prawa pierwokupu.
- Sprzedaży podlegają rzeczowe składniki majątku LGS, a nie całe przedsiębiorstwo, a prawo pierwokupu przysługuje dzierżawcy tylko w przypadku takiej formuły - tłumaczy Tadeusz Kretkiewicz.
Pierwszeństwo będą mieć natomiast oferenci zainteresowani zakupem składników w całości. Oferty można składać do 20 stycznia 2010 r.
LGS znowu idzie pod młotek
Syndyk upadłego agenta z Okęcia ogłosił drugi przetarg na majątek spółki wart 29,5 mln zł.