- Kłopoty strefy euro tak odbiły się na bilansach banków, że muszą wyprzedawać aktywa i ograniczać akcję kredytową. Poszukiwanie kapitału przez banki sprawia, że wzrost gospodarczy może okazać się jeszcze niższy niż zredukowane prognozy, które MFW przedstawi w przyszłym tygodniu – mówi ekonomista w Hongkongu.
Trochę to dziwnie brzmi, skoro jego fundusz jeszcze nie przedstawił prognoz, a już w nie nie wierzy. Jednak Lipton nie chce, byśmy byli „sparaliżowani przez pesymizm”, ale działali.
- Potrzebujemy czterech „więcej”. Więcej płynności, więcej konsolidacji fiskalnej, więcej wzrostu i więcej integracji, zarówno finansowej, jak i fiskalnej – apeluje.
Apeluje tym bardziej, że „żaden region nie jest odporny na katastrofę”. Dotyczy to szczególnie Azji, która „nadal zbytnio opiera się na popycie z USA i strefy euro”.
Jednocześnie Lipton zapowiedział wzmocnienie pozycji Azji w Międzynarodowym Funduszu Walutowym.
Ekonomista przemawiał podczas lunchu, które sponsorem była znana międzynarodowa firma. Jej nazwa po chińsku brzmi tak:

Kto przetłumaczy?
Oczywiście, chodziło o tę firmę. Habicht miał rację.