Gdzie listonosze się spotykają, tam ostre słowa lecą. W czwartek InPost, największy prywatny operator pocztowy w kraju, zorganizował konferencję prasową, którą w całości poświęcił na krytykę państwowego konkurenta. Nie przeszkodzili mu nawet przedstawiciele Poczty Polskiej, którzy zjawili się tuż przed konferencją, by wręczyć „wezwanie do zaniechania czynów nieuczciwej konkurencji”.

— Poczta Polska próbuje zniszczyć prywatnych operatorów dumpingowymi cenami, oferowanymi w przetargach publicznych. To nie tylko nieuczciwa konkurencja, ale też działanie w dłuższej perspektywie szkodliwe dla całego rynku, konsumentów i samej Poczty Polskiej — mówi Rafał Brzoska, prezes Integera.pl, kontrolującego InPost. Przedstawiciele państwowego operatora ripostują, że „konferencja to kolejny pomysł pana Brzoski na dyskredytowanie Poczty Polskiej”.
— Wezwaliśmy InPost do zaniechania czynów nieuczciwej konkurencji, naruszających nasze dobra osobiste. Będziemy na bieżąco informować o dalszych krokach — mówi Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej.
InPost wytoczył działa tydzień po tym, jak Poczta Polska złożyła znacznie tańszą ofertę w największym w tym roku na rynku przetargu na obsługę korespondencji sądów i prokuratur. Państwowy operator za świadczenie usług przez trzy lata chce 293,1 mln zł brutto, czyli aż o 38,4 proc. mniej niż InPost. W przetargu przed dwoma laty było odwrotnie — wtedy to PGP (później przejęta przez InPost) złożyła ofertę tańszą o 14,5 proc. od państwowego operatora.
— Poczta Polska w poprzednim przetargu oferowała około 4,2 zł za obsługę listu poleconego z potwierdzeniem odbioru i podkreślała, że taniej po prostu nie może. Teraz chce tylko 1,2 zł. Dokładnie wiem, jak można zoptymalizować koszty w działalności logistycznej — i ścięcie ich tak, by ta cena była racjonalna, jest po prostu niemożliwe. To gra obliczona na wyeliminowanie konkurencji, po czym będzie można narzucić rynkowi znacznie wyższe stawki — mówi Rafał Brzoska.
Dla InPostu kontrakt sądowy to obecnie największy filar biznesu— w ubiegłym roku przyniósł ponad 40 proc. przychodów — choć spółka zapewnia, że dzięki inwestycjom w obsługę sektora e-commerce „przeżyje bez sądów”. Pieniędzy może poszukać w skarbie państwa, od którego będzie domagać się odszkodowań.
— W najbliższych dniach złożymy pierwszy z serii pozwów o dumping, z żądaniem odszkodowania. Może w ten sposób pomożemy Poczcie działać legalnie — mówi Krystian Szostak, członek zarządu InPostu.
Tymczasem Poczta Polska podkreśla, że nawet w bardzo znacznej różnicy cen między przetargami nie ma nic dziwnego, bo wszystko zależy od specyfiki klienta i możliwości spółki. Przy okazji atakuje konkurenta. „W przypadku przetargu dla wymiaru sprawiedliwości Poczta złożyła atrakcyjną i rynkową ofertę, a cena była także efektem restrukturyzacji, jaka zaszła w ostatnich latach w spółce. InPost w ostatnim czasie próbował zastraszyć menedżerów Poczty, odpowiedzialnych za kluczowe kontrakty, przesyłając im ostrzeżenia przed składaniem konkurencyjnych ofert.
Jest to element kampanii, mającej na celu odwrócenie uwagi od kolejnych przegranych InPostu” — głosi stanowisko Poczty Polskiej. InPost natomiast podkreśla, że „ma dowody” i czeka na procesy w sprawach o dumping. — Liczymy też na to, że nowy rząd — i nowy zarząd Poczty Polskiej, który zastąpi obecny, pobierający olbrzymie w stosunku do zysków spółki wynagrodzenia — zaczną działać na rynku z poszanowaniem zasad — mówi Rafał Brzoska. © Ⓟ