Litwini i Estończycy pomogą nam w handlu
Firmom najbardziej przeszkadza brak informacji
Nasze środki masowego przekazu pełne są jak najczarniejszych wieści. Wymowa ich jest w większości wypadków jednoznaczna — ze Wschodem handlować nie warto. Prawdą jest, że ten potężny kraj przeżywa olbrzymie trudności. „Puls Biznesu”, bodaj jako pierwszy już we wrześniu opublikował „dekalog ludzi biznesu wobec kryzysu w Rosji”.
Znalazło się w nim 10 bezcennych rad, z których kilka znów warto przypomnieć. Dziennikarz pisał: „Można wypchnąć z Rosji zachodnich rywali. Kryzys finansowy sprawił, że polskie towary stały się atrakcyjniejsze dla klientów zza wschodniej granicy” dlatego „bez względu na okoliczności staraj się przetrwać”, gdyż „jeśli zaryzykujesz, możesz dużo wygrać”. Oprócz tego, „spróbuj dogadać się z rosyjskimi partnerami”, „doceń władze regionalne”, „maksymalnie zredukuj cenę” i „nie daj się oszukać”. Na podstawie rozmów z blisko tysiącem firm stawiamy tezę, iż istnieje głęboko umotywowana potrzeba wchodzenia na wschodnie rynki. Wbrew pozorom, o warunkach i możliwościach wymiany wie się w Polsce mało albo nic.
Jeśli wziąć pod uwagę zadawnioną nieufność i przejaskrawione, delikatnie mówiąc, oceny sytuacji w Rosji, to nie należy się dziwić zdrowej dozie nieufności do partnera. Mimo to, często spotykamy się z pytaniami przedsiębiorców: w jaki sposób trzeba wchodzić na rynki wschodnie, z kim należy się kontaktować, jakie towary cieszą się największą popularnością, czego można oczekiwać od polskiego Ministerstwa Gospodarki czy też kiedy wreszcie Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych zainteresuje się transakcjami na Wschodzie.
Na tej podstawie twierdzę, że najpoważniejszą przeszkodą nawiązywania kontaktów gospodarczych jest brak nformacji.
Przez dziesięć lat ani Ministerstwo Współpracy Gospodarczej z Zagranicą, ani Ministerstwo Gospodarki nie potrafiły opracować w miarę spójnego programu wszechstronnej pomocy dla firm, które widzą swą szansę w zrobieniu interesu za Bugiem.
Wbrew obiegowym opiniom, Litwa, Łotwa i Estonia dokonały w bardzo krótkim czasie olbrzymiego skoku, doprowadzając swoją gospodarkę i system prawny do stanu wymaganego przez Unię Europejską. Z Litwą obroty rosną gwałtownie z roku na rok, zwłaszcza po wprowadzeniu umowy o wolnym handlu. Podobne procesy obserwowaliśmy w ubiegłym roku na Łotwie, a zwłaszcza w Estonii. Organizowane tam nie tylko przez Polsko- -Litewską Izbę Gospodarczą targi, cieszą się coraz większym powodzeniem. Z drugiej strony, rosyjski kryzys wzmógł zainteresowanie biznesu z tych państw możliwościami sprzedaży towarów w Polsce. Dowodem są coraz liczniej trafiające do nas prośby o pośrednictwo. Dużo większym zainteresowaniem wydają się też cieszyć targi w Wilnie, Kownie, Rydze i Tallinie. Sądzimy, że dużo łatwiej wejść z doświadczonymi Litwinami i Estończykami na rynki w głębi Rosji i w Azji. Moskwa czy Petersburg są dla małych i średnich firm po prostu za duże. A w Jarosławiu, Permie czy Workucie partnerzy czekają na możliwość zawarcia kontraktu z polskimi przedsiębiorstwami.
Powołujemy do życia system sprzedaży agencyjnej „Wostok”. Współpracownicy Polsko-Litewskiej Izby Gospodarczej wielokrotnie zgłaszali potrzebę zorganizowania instytucji, która spełniałaby niektóre zadania byłych central handlu zagranicznego, zwłaszcza w zakresie promocji, marketingu, organizowania lobbyingu czy obsługi prawnej. Proponowany przez nas system ma na celu udzielenie pomocy małym i średnim przedsiębiorstwom, którym trudno jest samodzielnie poruszać się po niestabilnych rynkach byłego ZSRR. Idzie o stworzenie sieci promocyjno- -dystrybucyjnej w postaci grupy agentów hurtowników. Szczegóły są w tej chwili dopracowywane.
Bogdan Rozalski,
Polsko-Litewska Izba Gospodarcza