Dobowy przyrost liczby zakażeń koronawirusem przekraczający 20 tys. skłania rząd do wprowadzania kolejnych obostrzeń. Od ostatniej soboty obowiązuje ograniczenie funkcjonowania galerii handlowych. Dotknęło to ponownie branżę fitness, która już od 17 października może w zasadzie organizować wyłącznie grupowe zajęcia sportowe w ścisłym reżimie sanitarnym.
– W piątek wieczorem opublikowano rozporządzenie dotyczące zakazu działalności w obiektach handlowych i usługowych. Dla nas oznaczało to ponowne zamknięcie, i to w kilka godzin, wszystkich obiektów, które działały zgodnie z poprzednim rozporządzeniem – komentuje Bartosz Józefiak, członek zarządu Benefitu Systems.

Stracony sezon?
Spółka ma 158 klubów fitness w pięciu sieciach, a przede wszystkim oferuje karty dla pracowników w ramach programu MultiSport. Wiosenne zamknięcie ośrodków sportowych na trzy miesiące mocno odbiło się na jej wynikach. Liczba kart w Polsce spadła z 1,17 mln do 300 tys. W II kw. Benefit Systems osiągnął 161,4 mln zł przychodów, czyli mniej niż połowę urobku sprzed roku. Ponadto zanotował 40,8 mln zł straty netto wobec 40 mln zł zysku rok wcześniej. Musiał zacisnąć pasa.
– Zamknęliśmy sześć nierentownych klubów i skorzystaliśmy z tarczy umożliwiającej m.in. wstrzymanie opłat za czynsz w galeriach. Wciąż przyglądamy się każdej wydanej złotówce, dlatego ograniczamy ekspansję i rozważamy zmniejszenie działań marketingowych. W budżecie na przyszły rok przewidzieliśmy spore oszczędności, a dodatkowo mamy zabezpieczenie w postaci 100 mln zł pozyskanych z emisji obligacji – mówi Bartosz Józefiak.
Zaznacza, że sytuacja w branży jest trudna, zwłaszcza od połowy ubiegłego miesiąca, jednak po wiosennym lockdownie spółka miała powody do umiarkowanego optymizmu. We wrześniu i na początku października kluby fitness odwiedzało niemal tyle samo osób co przed rokiem. Dzięki temu w III kw. spółka osiągnęła prawie 19 mln zł zysku netto (-32,4 proc. r/r) i 313,5 mln zł przychodów (-16,6 proc. r/r).
– Od czerwca ludzie wracali na siłownie stopniowo, dlatego nie osiągnęliśmy zeszłorocznych wyników, które były rekordowe. Dobrze weszliśmy w IV kwartał i liczyliśmy na odrobienie części strat. Niestety już wiemy, że to mało realne, a sytuacja epidemiczna sprawia, że musimy się liczyć także z obostrzeniami w najlepszym dla branży fitness sezonie, czyli na początku roku – mówi członek zarządu Benefitu Systems.
Popularność e-treningu
Pandemia przyspieszyła rozwój cyfryzacji w każdej branży, także w fitnessie. Benefit zaczął od marca intensywnie rozwijać ofertę treningów online oraz inne zdalne usługi, np. porady dietetyków i warsztaty redukcji stresu.
– To pozwoliło nam zatrzymać 300 tys. kart podczas wiosennego zamknięcia całej infrastruktury sportowej, a później odbudować znaczną część bazy. Ponadto od marca do września odnotowaliśmy rekordowe 5 mln odsłon w strefie użytkownika – informuje Bartosz Józefiak.
Spółka zamierza rozszerzać działania online nawet po pandemii. Planuje dalszy rozwój m.in. treningów sportowych oraz oferty e-commerce, a także e-learningu w zakresie przygotowania do zawodów i rozwoju osobistego.
– Zdalna forma treningów pozostanie w kolejnych latach dodatkiem, ale jej popularność będzie rosła. Ludzie doceniają oszczędność czasu na dojazdach i zintegrowanie wszystkiego, co niezbędne (ćwiczeń, diety i sklepu), na jednej platformie – wyjaśnia Bartosz Józefiak.
Jego zdaniem w długim terminie koronawirus wpłynie na branżę w jeszcze jednym aspekcie – ludzie zaczęli przykładać większą uwagę do ćwiczeń jako profilaktyki.
– Dobrze, gdyby pojawiły się jakieś formy zachęt, np. podatkowych, wspierające aktywność fizyczną. Na zdrowych pracownikach zyskują bowiem zarówno pracodawcy, jak i budżet państwa – podkreśla członek zarządu Benefitu Systems.
Walka o przetrwanie
Tymczasem w branży fitness trwa poważny kryzys, a jej przedstawiciele postanowili mówić jednym głosem z innymi niemal zamkniętymi sektorami: gastronomią, hotelarstwem i eventami. Przedstawili postulaty m.in. w zakresie umorzenia subwencji z PFR i dofinansowania kosztów pracy. Część z nich rząd ujął w nowym programie pomocowym.
– To nas, przedsiębiorców, dotyczą tarcze, więc powinniśmy ich zasady ustalić wspólnie, a nie dowiadywać się o nich dwa dni wcześniej. Przedstawiciele branży fitness nie mają już oszczędności na pokrywanie strat, dlatego bez skutecznej ochrony czeka nas fala bankructw – ostrzega Tomasz Napiórkowski, założyciel Polskiej Federacji Fitness (PFF).
– Połączenie sił kilku branż jest słuszne, a większość postulatów - racjonalna. Te najlepsze, możliwe do spełnienia, powinny zostać wdrożone. Pomoc potrzebna jest tu i teraz, m.in. w zakresie czynszów i wsparcia pracowników branży, zwłaszcza osób zatrudnionych w innej formie niż umowa o pracę – twierdzi Bartosz Józefiak.
W ocenie Tomasza Napiórkowskiego przy obecnych ograniczeniach w tym roku rynek fitness może się skurczyć z 4,3 mld zł do niespełna 2 mld zł, czyli o ponad połowę. Podkreśla, że o ile Benefit Systems zarabia na aktywnych kartach MultiSport, o tyle kluby dopiero na ich użytkowaniu.
– W siłowniach mieliśmy 60 proc. ruchu z zeszłego roku. Taki wynik pozwalał liczyć na dojście do 80 proc., co zatrzymałoby dalsze straty z działalności. Jednak w połowie miesiąca pojawiły się ograniczenia i do otwartych klubów przychodzi cztery razy mniej osób niż rok temu. Liczyliśmy, że otworzymy się w pełni jeszcze w październiku, a najpóźniej w listopadzie – mówi Tomasz Napiórkowski.