Zanim zaczęliśmy zachęcać go do wina, spróbowaliśmy cwaniaczka na osobności. Wszystko wskazywało na to, że podstawą jego smakowitości były zajęcze skoki (myśliwi wiedzą, o co chodzi). I bynajmniej nie były suche (lekko podfaszerowane słoninką). W powiewach szalotki i otulone borówkowym szalem. Samo w sobie kulinarne zjawisko. Początkowo (przekornie) próbowaliśmy zaprzyjaźnić zająca z Sauvignon Blanc (wcześniejszym przyjacielem sandacza). Ale zając od razu gniewnie pogonił go w kartofliska. Nagle robił słupka — zaszumiało, że pojawi się winny delegat z włoskiego Montalcino. Gdy zaś polano Rosso, 2005, Mastrojanni (150 zł), nawet patrolujące teren złowrogie lisy nie były w stanie odstraszyć zająca od przytulenia się do czerwonego Włocha. Niebywałe smakowe połączenie. Na pewno Rosso uwiódł zająca dojrzałością swoich leśnych aromatów.

Na danie główne zaanonsowano pstrąga pieczonego w liściach bananowca. Zawiedziona tym wyborem pieczona gęś nieprzyjemnie syczała z karty, że też jest dobra. My jednak po dziczyźnie zdecydowaliśmy się na coś rybnego. Na pstrąga w Łodzi czekaliśmy pełni napięcia i z dużym (pozytywnym) zainteresowaniem. W końcu przypłynął (nawet bez wioseł!) dumnie podany na stół. Świeży (nie odmrażany), do tego polski. Mieliśmy nieodparte wrażenie, że zanim go podpieczono, musiał się wtulać w bananowca dobrych parę dni. Otoczony barwnym wianuszkiem warzyw: pietruszką, selerem, także marchewką. Wyraźnie delikatnie podlanych wcześniej nutką smażonego masła. Szybko wlaliśmy pstrągowi między ząbki Sauvignon Blanc. Nieprzyjemnie prychnął. Wyraźnie biały młodzieniec w kieliszku zaczął go dominować.
A tego pstrągi, zwłaszcza młode, zdecydowanie nie lubią. Głośno zażądał alternatywy.
Podano więc Rawson’s
Retreat Riesling, 2007, Penfolds, Płd. Australia
(80 zł). I było wspaniale.
Na Piłsudskiego przyszła teraz pora na deser.
Podano czekoladowy suflet. Chociaż przybył w klasycznym wydaniu i pysznie napuszony, wyraźnie dyszał żądzą kieliszka wina... Tkwiliśmy w złośliwym oczekiwaniu, że przynajmniej z winami im się nie uda. Zwłaszcza, gdy doszły nas szepty, że zamierzają podać coś ukraińskiego. I podali. Deserowy biały Kokour Surozh, 2006, z samej Massandry (10 zł kieliszek). Suflet czekoladowy oszalał ze szczęścia. My także.
Kokour Surozh. Wino likierowe o pełnym, harmonijnym smaku okazało się doskonałym towarzyszem dla sufletu czekoladowego.
Restaurację Nowa Łódź łatwo znaleźć — mieści się przy jednej z głównych łódzkich arterii: alei Piłsudskiego.
