Niespodzianka — Polska jest trzecim co do wielkości odbiorcą szwedzkiej żywności, której eksport rośnie w zawrotnym tempie. W pierwszym półroczu 2013 r. zwiększył się o 48 proc., z 1,9 mld SEK do 2,9 mld SEK (1,4 mld zł) — wynika z danych Szwedzkiej Rady Rolnictwa (SBA — Swedish Board of Agriculture), rządowego organu zajmującego się polityką rolno–spożywczą. Za rosnącą wymianę handlową między Polską a Szwecją odpowiadają głównie importerzy ryb.
— Sprzedaż ryb do Polski zwiększyła się w ciągu pierwszych sześciu miesięcy tego roku o 62 proc. i przekroczyła 2,5 mld SEK [1,2 mld zł — red.] — mówi Lars-Anders Strandberg z SBA. Jakie ryby Polacy tak chętnie kupują w Szwecji? Wcale nie szproty czy śledzie, z którymi kojarzą ten kraj polscy przetwórcy. Królem szwedzkiego eksportu do Polski jest… łosoś norweski.
— Wartość sprzedaży łososi wynosi 2,1 mld SEK [czyli 1 mld zł — red.]. To ryby świeże i chłodzone, w większości reekseportowane z Norwegii — mówi Lars-Anders Strandberg. Mirosław Orzoł, prezes Limito, wyjaśnia, dlaczego norweskie łososie wspomagają szwedzki bilans handlowy.
— Kupujemy od firm norweskich, ale zarejestrowanych w Szwecji, która jest w UE.
Takie rozwiązanie opłaca się Norwegom ze względu na cła — mówi Mirosław Orzoł. Smaczne ryby o charakterystycznym różowawym mięsie opierają się rybnej dekoniunkturze nad Wisłą.
— W ubiegłym roku średnie spożycie ryb spadło z 6 kg
netto do 5,4-5,6 kg netto — informuje Jerzy Safader, prezes Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb.
— Mimo że statystyczny Polak rzeczywiście je mniej ryb, branżowe organizacje odnotowują duży wzrost spożycia łososi — nawet o kilkadziesiąt procent rocznie. To skutek szerokiego wprowadzenia do sklepów świeżych łososi pakowanych w tzw. atmosferze modyfikowanej, które świetnie przyjęły się na rynku — przekonuje Mirosław Orzoł. Jednak, zdaniem Jerzego Safadera, rozwój konsumpcji hamują ceny. M.in. w wyniku ich wzrostu Szwedzki eksport poszybował. W pierwszym półroczu 2013 polski import łososi ze Szwecji wzrósł o 11 proc. w ujęciu ilościowym, ale jego wartość zwiększyła się aż o 53 proc.
— Rok temu przetwórcy płacili za kilogram 3,5 EUR, ostatnio ceny sięgają 6,5 EUR. Dopóki surowiec nie stanieje, Polacy nie będą jedli więcej ryb, chociaż już wiedzą, że warto — uważa Jerzy Safader.
W opinii Mirosława Orzoła, taki wzrost cen może wyhamowaćzwyżki konsumpcji świeżych łososi w tym roku. Jednak niektóre segmenty rynku są odporne na podwyżki.
— Łosoś wędzony to produkt luksusowy, bo drogi. Konsumentów, którzy go kupują, nie zniechęci wyższa cena — uważa prezes Limito. Dla większość ryb, które trafiają do naszych przetwórni, Polska jest stacją pośrednią.
— Jesteśmy na siódmym miejscu w UE pod względem sprzedaży ryb. Jednak 95 proc. surowca importujemy, a później większość krajowej produkcji sprzedajemy za granicą. Nasze pstrągi mogłyby konkurować norweskimi łososiami, ale mamy ich za mało. Dlatego najważniejsze dla branży są inwestycje w rozwój rybnych zasobów — przekonuje szef Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb.