Lotos ma niewielkie szanse na odzyskanie wierzytelności. Może jednak spać spokojnie. Państwo znowu pomoże.
W ciągu ostatnich kilku lat Grupa Lotos wydała około 100 mln zł na ratowanie rafinerii Glimar przed upadłością. Nie udało się. Co gorsza, pomorska rafineria ma niewielkie szanse, by te pieniądze odzyskać.
— Lotos ma jedynie bezwartościowe akcje Glimaru. W przeciwieństwie do banków wierzycielskich nie posiada zabezpieczeń wierzytelności — mówi Bożena Polesek, syndyk Rafinerii Glimar.
Co na to Grupa Lotos?
— W tej sprawie potrzebny jest konsensus z pozostałymi wierzycielami i syndykiem. Rozmowy trwają — mówi enigmatycznie Marcin Zachowicz, rzecznik pomorskiej rafinerii.
Czy brak możliwości odzyskania 100 mln zł oznacza problemy dla Lotosu? Zdaje się, że nie. Już wcześniej zadbali o to właściciele, czyli Nafta Polska i skarb państwa.
— W związku z zaangażowaniem spółki w restrukturyzację rafinerii południowych od Lotosu pobrano za 2003 r. zamiast 15 proc. jedynie 3 proc. dywidendy. Wiele wskazuje na to, że z dywidendą za 2004 r. będzie podobnie. „Oszczędności” dla firmy są oczywiste. Zysk za ubiegły rok wyniesie ponad 500 mln zł — informuje osoba z Nafty Polskiej.
A mogłoby być jeszcze lepiej...
— Zysk Lotosu za 2004 r. byłby jeszcze większy, ale firma utworzyła rezerwy na Glimar — dodaje nasz rozmówca z Nafty Polskiej.
Szansą na powetowanie sobie przez Lotos włożonych w Glimar środków mogłoby też być dokończenie budowy instalacji hydrokompleksu i rozkręcenie sprzedaży produktów niszowych, np. rozpuszczalników. Dokończenie inwestycji, która pochłonęła 400 mln zł, wymaga dodatkowych 300 mln zł. Mimo to Lotos zdecydował się podobno na wpisanie do prospektu emisyjnego zakupu tej instalacji od syndyka.
— Firma liczy oczywiście, że transakcja nie będzie jej drogo kosztowała — dodaje nasz rozmówca z Nafty Polskiej.
Tymczasem na początku marca ma się odbyć spotkanie syndyka z bankami, które finansowały budowę hydrokompleksu Są to: Bank BPH, Kredyt Bank oraz HVB.
— Będę przekonywała banki, że może lepiej jeszcze wyłożyć dodatkowe środki i dokończyć budowę instalacji. Sądzę, że może to być bardziej opłacalne niż wyprzedaż majątku — mówi Bożena Polesek.