Cisza. Ten stan przez lata towarzyszył biznesom Radosława Miśkiewicza, właściciela Luma Investment. Działo się tak nie tylko dlatego, że lecąc do Warszawy swoim samolotem, który sam pilotuje (od lat mieszka poza Polską), wycisza telefon, koncentrując się na przyrządach i alpejskich krajobrazach.

— Nie mam potrzeby budowania osobistego brandu, wystarczy mi satysfakcja z tego, co robię. Specyfika branży, na której się koncentruję, powoduje, że nie potrzebuję budować szerokiej sieci kontaktów. W środowisku znam, kogo trzeba, i mam dobre relacje — mówi przedsiębiorca, który ostatnio ściągnął do Lumy ekipę dawnych „bankomatów” z Grupy PKP z Jakubem Karnowskim na czele, tym samym kierując na siebie więcej światła.
Z walizki na konto
Jego początki w biznesie to studia na Akademii Ekonomicznej w Katowicach i pożyczone od rodziców nie tak wielkie pieniądze. Rodzina nie wiedziała, że finansuje zakup (przez poznanych przypadkowo pośredników) żelazostopów z Kazachstanu. To był towar, którego w połowie lat 90. łaknęły huty nad Wisłą.
— Towar doszedł, huta go odebrała i zapłaciła. To był sukces. Potem rozkręcałem ten model, gdy w czasach szalejącej inflacji woziło się banknoty walizkami. To wtedy nawiązałem kontakty z Hutą Łaziska, która obecnie należy do Lumy — tłumaczy Radosław Miśkiewicz.
Dziś Luma to cały zestaw spółek związanych z przemysłem ciężkim, ale w portfolio przedsiębiorcy ze Śląska jest także i m.in. hotel (więcej o strukturze grupy w ramce obok tekstu). Patrząc na suche liczby, trzeba przyznać, że jego interesy radzą sobie lepiej niż dobrze: średnioroczna EBITDA Lumy w latach 2013-15 oscyluje wokół 55 mln zł. W zeszłym roku było to 56,7 mln zł.
— Rozwijamy się zgodnie z keynesowską zasadą, że nie upadają te firmy, które mają stratę, ale te bez płynności. Stąd większość naszej produkcji eksportujemy, uważnie śledzimy wahania i prognozy kursów walutowych, co wpływa na rentowność sprzedaży m.in. żelazostopów — tłumaczy biznesmen.
Ambicja z Sosnowca
Księgi rachunkowe Lumy za zeszły rok wykazały niemal 61 mln zł w rubryce „wolne przepływy pieniężne”. To o 25 proc. więcej niż w 2013 r. To m.in. na tej podstawie Radosław Miśkiewicz twierdzi, że do nowego otwarcia w Luma Investment jest dobrze przygotowany. Grupa ma duże zaplecze inwestycyjne (gotówka na koncie), a u sterów grupę menedżerów, dla której nie istnieją granice geograficzne. Zresztą z Jakubem Karnowskim znają się nie od dziś: chodzili do tego samego ogólniaka w Sosnowcu.
— Z Kubą wciąż wykuwamy dokładny plan na najbliższe kwartały. Potrzebowałem go na pokładzie, mając świadomość, że wobec ekspansywnych planów i wysokiego poziomu ambicji warto rozszerzyć kompetencje. Kuba ma doświadczenie w dużej, wielopoziomowej strukturze, umie zarządzać zmianami przy rynkowym podejściu do biznesu. To jest trochę tak jak w dużym samolocie — tu nie ma lotów w pojedynkę, potrzebna jest załoga i świadomość, że zbędna brawura szybko jest ukarana — tłumaczy Radosław Miśkiewicz, dodając, że kluczowych menedżerów obejmie programem opcji na akcje.
Stop szczęścia
Historia dowodzi, że właściciel Lumy nie boi się wyzwań: w kilka lat pięciokrotnie zredukował zatrudnienie w spółkach hutniczych, notując jednocześnie wzrost produkcji i walcząc o ceny z dostawcami surowców energetycznych. — Przy akwizycjach nie nakładamy sobie ograniczeń terytorialnych czy kapitałowych. Analizujemy kilka propozycji. W inwestowaniu potrzebne jest szczęście i my wiemy, że w nowym zespole jesteśmy na to szczęście bardziej gotowi — mówi Radosław Miśkiewicz.
Jednocześnie spółki Lumy będą dalej rozwijać projekty przy współpracy z polskimi, i nie tylko, uczelniami. Już teraz Re Alloys chwali się pracami nad wyjątkowym w skali światowej żelazostopem (projekt zdobył pokaźne dofinansowanie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju).
Naukowcy z gliwickiej Politechniki Śląskiej i krakowskiej Akademii Górniczo- -Hutniczej to stały element biznesów Miśkiewicza. Akademicy współpracują m.in. przy pracach poszukiwawczych złóż metali na Bałkanach.
— Jesteśmy po to, by dostarczać wiedzę i usługi dla biznesu. Łącznie we współpracę z Re Alloys zaangażowanych jest kilkudziesięciu wybitnych naukowców i studentów — podkreśla prof. Michał Stefaniuk, prodziekan ds. współpracy i rozwoju oraz studiów doktoranckich w Akademii Górniczo-Hutniczej. Jedno jest pewne — ta współpraca to dopiero początek, bo jej obszarów będzie szybko przybywać.
— Zakładam, że przejmowane spółki będą dla mnie zrozumiałe z punktu oceny ryzyka oraz powiązane z szeroko rozumianym przemysłem i jego rozwojem. Obserwacja rynku i intuicja podpowiada mi, że teraz jest dobry czas na zakupy. — mówi Radosław Miśkiewicz.
Huta, automotive i relaks
Luma to grupa spółek, a spółka matka działa w formule i strategii funduszu. Z nowym zarządem ma działać mocniej za granicą, angażować się tam w nowe projekty i przejęcia. Obecnie w Łaziskach działają trzy biznesy Lumy, skupiającej niemal 1000 pracowników. To hutnicza spółka Re Alloys, sprzedająca produkowany przez hutę pył krzemionkowy stosowany do wytwarzania betonu spółka Microsilica oraz zajmująca się pracami badawczymi we współpracy z Politechniką Śląską spółka European Silicon. W grupie są też: Kutno Foundry, przejęta w ubiegłym roku odlewnia żeliwa w Kutnie, i Saga Poland, spółka produkująca części dla przemysłu motoryzacyjnego w podwarszawskim Teresinie. W grupie spółek Radosława Miśkiewicza znajduje się również broker ubezpieczeniowy i hotel Pod Jedlami w Wiśle.