Zbyt wiele demagogicznych argumentów i półprawd używa się w Polsce przy
okazji poruszania tematu długu publicznego – uważa Maciej Krzak. Szef Centrum
Analiz Społeczno-Ekonomicznych zwierza się w najnowszej „Polityce”, że
umieszczenie w centralnym punkcie Warszawy licznika długu publicznego powitał z
mieszanymi uczuciami. „Z jednej strony zwraca uwagę zwykłego obywatela, że
Polska ma problem. Z drugiej czyni to w niewłaściwy sposób; wielkość długu
publicznego w złotych czy w euro nic nie znaczy, jest zawieszona w próżni” –
uważa Krzak i dodaje, że w ekonomii dług państwa mierzy się wielkością PKB.
„Polski dług publiczny sięgający 54 proc. PKB w 2010 r. wyniósłby tylko ok. 2
proc. PKB w USA” – wylicza Krzak. Dodaje, że w Polsce relacja długu do PKB
rośnie, ale nie eksploduje. Można natomiast – zdaniem ekonomisty – „mówić i
pisać o obciążeniu długiem zagranicznym. W odróżnieniu bowiem od spłat długu
krajowego, taka hipotetyczna nagła spłata długu zagranicznego spowodowałaby
ubytek bogactwa w kraju”.
Maciej Krzak: Nie straszmy długiem!
Dość demagogii. Nie straszmy długiem publicznym! – nawołuje na łamach „Polityki” Maciej Krzak. Nomen omen, szef CASE utworzonego przez żonę Leszka Balcerowicza, który ostatnio z pompą odsłonił w centrum Warszawy… licznik długu publicznego.