Manipulacja na bieżący użytek

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2016-06-05 22:00

Dzień Wolności i Praw Obywatelskich, ustanowiony przez Sejm na pamiątkę zmieniających ustrój wyborów z 4 czerwca 1989 r., potwierdził głębokie pęknięcie sceny nie tylko politycznej, lecz także społecznej.

Zwłaszcza drugi człon nazwy okazał się dla obecnych władców kraju tak niewygodny, że PiS ze świętowania wykluczył. Charakterystyczna zmiana nastąpiła również po stronie opozycji, w porównaniu np. z gigantyczną manifestacją proeuropejską 7 maja — z obywatelskich pochodów 4 czerwca zniknęła wizerunkowo PO. Notabene gdy tak niedawno, konkretnie 24 maja 2013 r., Sejm święto ustanawiał, to uchwała przeszła rzadkim stosunkiem 405:0, przy 25 posłach wstrzymujących się (SLD) oraz 30 niegłosujących pojedynczych reprezentantach PiS. Bo klub generalnie, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, był jak najbardziej za.

Marek Wiśniewski

Od tamtej niewiarygodnej wręcz zgody sytuacja w Polsce bardzo się zaostrzyła. Dzisiaj prezes, który w 1989 r. jako świeżo upieczony senator na zlecenie Lecha Wałęsy sprytnie wysadził PRL-owską koalicję PZPR z ZSL i SD, doprowadzając do powstania rządu Tadeusza Mazowieckiego — poleca zapomnienie własnego, jakże pożytecznego dla Polski osiągnięcia. Dyrektywa zagłuszania 4 czerwca 1989 r. nakazuje zarazem czczenie złotego cielca — rządu Jana Olszewskiego, usuniętego przez Sejm 4 czerwca 1992 r. (dosłownie — o pierwszej w nocy już 5 czerwca). Ów półroczny gabinet jest politycznie kanonizowany w kontekście tzw. teczek Antoniego Macierewicza.

Wstydliwie pomijana jest natomiast jego wyjątkowa nieudolność. Mecenas premier od początku dołował własny wizerunek, oznajmiając w telewizji, że gdyby znał stan gospodarki, to… nigdy by się premierostwa nie podjął! W rozdrobnionym Sejmie gabinet dysponował zaledwie 114 głosami — to nie pomyłka, nie chodzi o 214.

Dlatego nawet trudno się dziwić, że nie był w stanie ogarnąć budżetu — wtedy jedyny raz w dziejach III RP została awaryjnie uchwalona na I kwartał 1992 r. ustawa o prowizorium budżetowym. Po szybkim odejściu Karola Lutkowskiego gabinet istniał w ogóle bez ministra finansów, a ustawa budżetowa na 1992 r. została uchwalona z rekordowym spóźnieniem dopiero… 5 czerwca, kilkanaście godzin po usunięciu rządu.

Na drugim biegunie ocen nieuczciwe są kpiny z częściowo tylko wolnych wyborów 4 czerwca.

Faktycznie, strona społeczna na podstawie kontraktu Okrągłego Stołu otrzymała możliwość wybierania w Sejmie tylko 161 mandatów, a 299 zagwarantowały sobie siły PRL. Ale zdobycie przez drużynę Lecha Wałęsy aż 99 ze 100 mandatów w Senacie oraz wyrzucenie przez wyborców 33 najwyższych dygnitarzy PRL z tzw. listy krajowej radykalnie zmieniło sytuację.

Efekt był taki, że posłowie PZPR bardzo aktywnie włączyli się do przemian. W samej końcówce 1989 r. obie izby umiały w pełnej zgodzie pracować zarówno nad pakietem ustaw gospodarczych Leszka Balcerowicza, jak i przywróceniem nazwy państwa Rzeczpospolita Polska oraz korony na głowie orła. W życie weszło to wspólnie 1 stycznia 1990 r. Dlatego tak wykpiwany przez dzisiejszych władców Sejm kontraktowy swoją kreatywnością, a także atmosferą może być wzorcem dla wszystkich składów wybieranych od 1991 r. już w pełni demokratycznie.