Marcowa inflacja nie podniosła nastrojów

Małgorzata Birnbaum, Cezary Koprowicz
opublikowano: 2001-04-18 00:00

Marcowa inflacja nie podniosła nastrojów

Bardzo słaby popyt wewnętrzny utrzymał spadkowy trend inflacji, która w marcu spadła do 6,2 proc. wobec 6,6 proc. w lutym. Jednak już w kwietniu ceny mogą znacząco pójść w górę.

W marcu inflacja wyniosła 6,2 proc. licząc rok do roku i 0,5 proc. w porównaniu z lutym.

— Trwa spadek inflacji, a to dobra informacja. Jednak tym razem jej poziom nie zaskoczył analityków. Dlatego nie należy spodziewać się na rynku wielkiego optymizmu — ocenia Marek Zuber, analityk BPH.

Efekt świąteczny

Ceny żywności, które mają duży wpływ na inflację (stanowią 30 proc. koszyka), wzrosły o 0,5 proc. licząc miesiąc do miesiąca, po tym, jak w lutym po raz pierwszy od kilku lat spadły. W tym roku analityków zaskoczyły ceny mięsa i owoców. Od połowy stycznia ceny mięsa spadały, dopiero w połowie marca poszły w górę, ze względu na obawy związane z pryszczycą i BSE. Z kolei owoce w lutym, nietypowo, taniały. Zaczęły drożeć dopiero w połowie marca.

— Wzrost cen żywności okazał się większy, niż można się było spodziewać. Być może był to efekt świąt wielkanocnych — uważa Piotr Bielski z PKO BP.

Na marcową inflację wpłynęły także wyższe ceny nośników energii — o 2,2 proc. w porównaniu z lutym. Można się tego było spodziewać po podwyżce cen gazu w ubiegłym miesiącu.

Mocno w dół

Inflacja zaczęła spadać w drugiej połowie ubiegłego roku, po tym, jak Rada Polityki Pieniężnej podwyższyła stopy procentowe w końcu sierpnia. Z 11,6 proc. w lipcu spadła pod koniec grudnia do 8,5 proc. Ten trend utrzymał się także na początku tego roku — w styczniu inflacja spadła do 7,4 proc., a w lutym do 6,6 proc. Wiąże się to głównie z ograniczeniem popytu wewnętrznego. W ubiegłym roku popyt w kraju wzrósł tylko o 2,8 proc., a PKB — o 4,2 proc. Rok wcześniej przy takim samym wzroście gospodarczym popyt krajowy wzrósł o 4,9 proc. Jednak wczorajsze dane świadczą o zahamowaniu spadku inflacji. Analitycy uważają, że w związku z tym RPP powstrzyma się w najbliższym czasie od kolejnej obniżki stóp procentowych.

Sprzeczne prognozy

Specjaliści w ogóle nie mogą się zgodzić co do kwietniowej inflacji. Są tacy, którzy na przyszły miesiąc zapowiadają jeszcze jej spadek.

— Złoty pozostanie mocny, jeśli RPP nie obniży stóp procentowych lub zredukuje je tylko o 100 pkt. Nie ma więc podstaw, by inflacja przestała spadać — mówi Marek Zuber.

— Inflacja w kwietniu powinna spaść do 6 proc., a potem ustabilizuje się — uważa Dariusz Rosati, członek RPP.

Część analityków zapowiada jednak, że już w przyszłym miesiącu można się spodziewać wyhamowania spadku, a nawet wzrostu inflacji. Spowoduje to poprawa popytu krajowego. Przyczynią się do tego wypłaty wyrównań dla emerytów z tytułu niedoszacowanej inflacji w 2000 roku i rekompensaty za brak waloryzacji wypłat dla sfery budżetowej, emerytów i rencistów w latach 1991-1992. Wkrótce też mogą napłynąć pieniądze z odszkodowań dla przymusowych robotników w czasie II wojny światowej. Na wzrost inflacji może również wpłynąć marcowa podwyżka cen gazu.

— W kwietniu inflacja może wzrosnąć do 6,3 proc. i ustabilizować się na tym poziomie do czerwca — zapowiada Piotr Bielski.

Zdaniem ekonomistów ING Barings, mocnego spadku inflacji będzie można spodziewać się dopiero latem.

— W lipcu 2000 inflacja miesięczna wyniosła 0,7 proc. Nawet jeśli teraz nie dojdzie do sezonowej deflacji żywności, to roczny poziom inflacji wyniesie około 5,5 proc. To może być impulsem, który skłoni RPP do obniżki stóp procentowych, być może w takiej samej wysokości jak te, które już następowały — twierdzi Maciej Reluga z ING Barings.

RPP od początku roku — w lutym i w marcu — obniżyła stopy procentowe o 200 pkt bazowych.

Spokojny rynek

Rynek walutowy raczej obojętnie przyjął dane o marcowej inflacji.

— W odchyleniu do parytetu kurs złotego, tuż po opublikowaniu inflacji, obniżył się z 12,32 proc. do 12,27 proc. To bardzo nieznaczna zmiana — komentuje Jacek Wiśniewski, analityk banku Pekao SA.

Brak reakcji tłumaczono wcześniejszymi zmianami kursów, wywołanymi najnowszymi informacjami makroekonomicznymi z USA, w wyniku których dolar nadal się umacniał kosztem euro. Około godziny 16.30 za zielonego płacono 4,03 zł, wobec 4,0260 zł rano, a za euro 3,55 zł wobec wcześniejszych 3,56 zł.