Mekong już się poprawił
Warszawska restauracja Mekong, jedno z pierwszych miejsc w stolicy serwujących dania kuchni azjatyckich, jeszcze dwa-trzy lata temu skutecznie odstraszała potencjalnych klientów. Właściciele, którzy mają przecież kilka innych narodowych jadłodajni, odczuli to zapewne na kieszeni i ostro zabrali się do roboty.
Jednym z ważniejszych elementów reformy w Mekongu był remont wnętrza. Nagle zrobiło się czysto i estetycznie. Kelnerzy także dostali nowe uniformy. Szkoda tylko, że tak jak za dawnych czasów, tak niewiele potrafią powiedzieć klientowi o zawartości niezbyt długiego menu.
Do pałeczek. Doskonałe są pierożki na parze. Ciasto nie jest ani zbyt grube, ani zbyt twarde, a nadzienie — znakomite. Wybór pierożków może także zaspokoić oczekiwania najbardziej wybrednych — z wieprzowiną i warzywami, z bakłażanem, kurczakiem, a nawet jajkiem przepiórczym. Długa jest także lista pierożków smażonych. Sławnym chińskim spring rolls także nic nie można zarzucić. Słabiej jest niestety z zupami. Można wybierać aż w pięciu kompozycjach, ale smakiem i zestawieniem przypraw ustępują one podawanym w innych azjatyckich restauracjach. Najlepsza jest kwaśno- -pikantna, pozostałe są po prostu mdłe.
Z dań głównych wart polecenia jest pstrąg z papryką, porem i grzybami mun. Niezłych jest także kilka wersji kurczaka, a wśród nich najbardziej wielbiony przez polskich konsumentów Gong Bao z orzeszkami ziemnymi. Unikać raczej należy sosów ostrygowych, bo nie smakują zbyt dobrze, szczególnie w zestawieniu z twardą jak podeszwa wołowiną.
NASZE TYPY