Merlin aspiruje do ekstraklasy

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2017-02-14 22:00
zaktualizowano: 2017-02-14 19:16

Niegdysiejsza gwiazda e-commerce sprzedaje za miliony. Ponieważ nie chce być przeciętniakiem, zapowiada śmiałe inwestycje

Jak nie ugrzęznąć w drugiej lidze średniaków e-commerce? Nowi właściciele Merlina pokazują pierwsze, roczne wyniki i strategię na kolejne lata. Ambicje mają niemałe i — po wejściu poprzez odwrotne przejęcie na NewConnect (spółka Admassive) — idą w kierunku przychodów, jakie Merlin generował w czasach, gdy był zwany „polskim Amazonem”. Cóż, że było to ze dwa zawirowania w spółce temu.

— Tylko w grudniu sprzedaż Merlina jako grupy przebiła 5 mln zł, sam Merlin.pl sprzedał towary za 4,9 ml zł. W tym roku mierzymy w 50 mln zł sprzedaży i wielomilionowe inwestycje — zapowiada Łukasz Szczepański, prezes Merlina i zarazem jeden z głównych akcjonariuszy spółki. Pod koniec roku ma wydarzyć się też coś, co w księgach Merlina pojawiało się niezwykle rzadko — zysk.

Dobra czkawka

Na razie niegdysiejszy lider e-commerce zaliczył od marca (wtedy wznowiono sprzedaż po przejęciu operacji przez Szczepańskiego i spółkę) 5,7 mln zł straty operacyjnej przy 18 mln zł sprzedaży.

Ujemnym wynikiem jednak nikt specjalnie nie zaprząta sobie obecnie głowy — Merlin po licznych perturbacjach został kilka długości w tyle za lokalnymi liderami i niczym atleta stawia na budowanie masy. Mięśnie — efekty finansowe mają przyjść za kilka kwartałów.

Prognozowane przychody na 2018 r. to co najmniej 80 mln zł. Wynik powyżej 100 mln zł, czyli poziom znany Merlinowi jeszcze w 2014 r. są pomysłem na 2019 r. Tegoroczny styczeń, będący okresem handlowej, poświątecznej czkawki, zaczął się dla spółki obiecująco, od sprzedaży na poziomie 2,3 mln zł.

— Inwestycje we wzrost są dla nas kluczowe. Dostrzegamy swoje szanse w konsolidacji, rozszerzeniu asortymentu i w świadczeniu usług dla biznesu e- -commerce. Strategia zakłada również rozwój poza granicami, także w zachodniej Europie — podkreśla Łukasz Szczepański.

To właśnie na wsparcie rozwoju spółka uruchomiła emisję z prawem poboru, ma zebrać z niej nawet 5 mln zł. Na teraz najsilniejszym aktywem spółki pozostaje marka. Według badań instytutu Smartscope, w kategorii „Książki, płyty, filmy” Merlin w Polsce pozostaje brandem lepiej rozpoznawanym niż Amazon, Matras czy Agito. Przegrywa jedynie z Allegro oraz z Empikiem, wykładającymi na marketing miliony.

Magazyn na Mołdawię

Własne zaplecze logistyczne ma być wstępem do rozwoju segmentu spółki zajmującego się oferowaniem usług biznesowych podmiotom z branży e-commerce. Merlin ma być dla nich atrakcyjny jako platforma mająca nie tylko technologię i sprzęt, ale również grono ponad 50 tys. codziennych użytkowników na stronie internetowej.

— Skala naszej działalności powoduje, że ekonomicznie uzasadniona jest inwestycja we własny magazyn pod Warszawą, a także plany rozpoczęcia działalności wydawniczej — twierdzi prezes spółki.

Niezależnie od współpracy z partnerami w e-handlu, Merlin zdecydował się już na wyjście poza ciasny segment płyt, książek i filmów. W tym roku sprzedawać zacznie małe AGD, kosmetyki, zabawki.

Nie zapomina przy tym o swoich ukraińskich korzeniach, Topmall to wciąż około 25 proc. sprzedaży całej grupy. Teraz ma być bazą do ekspansji np. w Mołdawii czy Kazachstanie, ale też w Wielkiej Brytanii czy Niemczech, gdzie oferować ma Polonii produkty znad Wisły. Najważniejsze, żeby udowodnić trwałość zwyżek i przebić się nad przeciętność. NewConnect wycenia grupę Merlin na ledwie 0,73 mln zł, podczas gdy Empik niegdyś był gotów wyłożyć nawet 100 mln zł. Średniaki nie mają łatwo.

Od Sykulskiego po Tigipko

Historia dzisiejszego Merlin Group niewiele ma już wspólnego z firmą zakładaną w 1999 r. przez Zbigniewa Sykulskiego. Trzecia odsłona Merlina (po Sykulskim była Czerwona Torebka Mariusza Świtalskiego) to inicjatywa Topmalla, który ponad rok temu został operatorem serwisu Merlin.pl. Markę, w zamian za opłatę 5 proc. od obrotów wydzierżawiła Czerwona Torebka.

Teraz wziął się za nią m.in. Łukasz Szczepański, który ponad dekadę temu zostawił pracę w Polsacie i wyjechał z kilkoma menedżerami na Ukrainę stawiać telewizję TRK, kontrolowaną przez miliardera Rinata Achmetowa. Wkrótce Szczepański zaczął budować własny e-commerce, wykorzystujący ideę tzw. cross-border, sprzedając na Ukrainie towary ściągnięte z Polski, a niedostępne lub bardzo droge na miejscu, np. meble z IKEA.

Szybki wzrost skusił Wiktorię Tigipko, żonę oligarchy i zarazem właścicielkę TA Ventures, które zainwestowało m.in. 5 mln USD w Topmall.ua i przejęło biznes Polaka. TA Ventures po wielu zmianach kapitałowych kontroluje obecnie poprzez fundusz około 18 proc. udziałów dzisiejszego Merlin Group. Największy pakiet ma ponownie Łukasz Szczepański wraz z biznesowym partnerem Markiem Fridmanem. W spółce pojawiła się także mniejsza grupa inwestorów, m.in. Marek Loose (Polsat, TRK), Dominik Ostrowski (ma za sobą projekty dla m.in. Empiku) oraz Marcin Fryda, współwłaściciel sieci laboratoriów diagnostycznych z południowej Polski.