Mexilhao Portucale

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2007-03-23 00:00

Restaurację Portucale odwiedziłem z dwóch powodów. Słyszałem, że kucharz tam Portugalczyk i win z tego sympatycznego kraju mają w dużej obfitości. Lokalu trudno było nie znaleźć, u wejścia powiewała flaga państwowa. I słusznie, bo menu obfituje w portugalskie przysmaki. Sprawdziłem, czy mają słynne na Maderze espatadas (wiszący pionowo szaszłyk). Mieli. Mimo że do espatadas win było w karcie sporo, w ostatniej chwili wycofałem zamówienie. Zobaczyłem w menu Mexilhao Portucale — olbrzymie portugalskie małże (27 zł). Pojawiły się w oparach czosnku, zapiekane z serem. Zde- cydowanie wszystkim zasmakowały.

Jakie teraz do nich wino? Na wszelki wypadek zamówiliśmy dwa: Vinho Verde Gatao (45 zł) i Ensalos FP Branco (73 zł) z Beiras. Po degustacji rozgorzała dyskusja. Byli tacy, co obstawali, że do małży lepszy jest kotek (Gatao). Mnie lepiej z nimi tańczył Ensalos. Zupełnie, jakby wcześniej przed spotkaniem trenowały. Bardzo sympatyczne kulinarne wrażenia. Brakowało tylko słońca i wody. Chociaż z tą ostatnią nie jest tam aż tak źle. Zawsze można po kolacji rzucić się w baseny Warszawianki. Są naprzeciwko.

Mexilhao Portucale plus Ensalos FP Branco

Restauracja Portucale

ul. Merliniego 5