Miedź prawdopodobnie ustanowiła szczyt

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2017-09-13 15:43
zaktualizowano: 2017-09-13 15:49

Notowaniom miedzi, które przed tygodniem znalazły się najwyżej od września 2014 r., może być ciężko kontynuować wzrostową passę.

Od kiedy w ubiegłą środę notowania miedzi na giełdzie towarowej w Nowym Jorku ustanowiły trzyletni szczyt, surowiec potaniał już o 5,5 proc. To tąpnięcie może kończyć blisko 11-miesięczny rajd, w czasie którego metal podrożał o 51 proc. Przemawia za tym zarówno fakt, że za zwyżkami cen do tej pory nie podążyły fundamenty, jak i skrajnie bycze pozycjonowanie inwestorów oraz wnioski płynące z sytuacji technicznej.

Notowaniom miedzi nie udało się wyrwać z długoterminowej tendencji spadkowej i, dopóki się to nie stanie, scenariuszem bazowym pozostaje powrót do niej. Ubiegłotygodniowy szczyt wypadł dokładnie na górnym ograniczeniu kanału, opisującego notowania z ostatnich siedmiu lat. W tej sytuacji ceny powinny rozpocząć budowanie formacji szczytowej, po czym tendencja powinna zmienić się na zniżkującą. Taki scenariusz oznaczałby powtórkę z 2011 r. Wówczas ceny ustanowiły szczyt powyżej pułapu 450 centów za funt (gdzie również wypadało górne ograniczenie ukształtowanego później kanału), po czym rozpoczęła się konsolidacja zakończona wybiciem w dół po siedmiu miesiącach od wyznaczenia pierwotnego szczytu.

Mniej prawdopodobnymi scenariuszami są odbicie cen w dół od oporu (bez konsolidacji) oraz ponowny test górnego ograniczenia kanału, zakończony jego przełamaniem (to oznaczałoby zmianę tendencji długoterminowej na wzrostową i prawdopodobnie utrwalenie hossy). Niestety, negatywna prognoza bazowa dla rynku miedzi to zła wróżba także dla koniunktury na rynkach akcji. W 2011 r. szczyt zarówno na warszawskiej, jak i nowojorskiej, giełdzie wypadł po niespełna trzech miesiącach od szczytu notowań miedzi (w USA zaczęła się wtedy głęboka korekta, a w Polsce bessa).