Już 8. stycznia rozpoczął się sezon raportów kwartalnych amerykańskich spółek, co też najczęściej sprzyja posiadaczom akcji. Alcoa, która już raport opublikowała nie jest żadną jaskółką i nie ma znaczenia dla szerokiego rynku. Analitycy straszą, że firmy będą publikowały wyniki lepsze od oczekiwań, ale będą też obniżały prognozy. A przecież to przyszłość jest najważniejsza. Pozostaje mieć nadzieję, że analitycy (oczywiście amerykańscy, nie polscy jak zwykle się mylą. Lawina raportów kwartalnych trafi na rynek już w trzecim tygodniu stycznia.
Najpóźniej po sezonie wyników, w końcówce stycznia, kierownicę powinny przejąć niedźwiedzie. Amerykańskie porozumienie polityczne dotyczyło tylko podatków. Sprawa ograniczenia wydatków została przesunięta o dwa miesiące, kiedy to spotka się z koniecznością podniesienia limitu zadłużenia USA. Pamiętamy, co działo się na rynkach zawsze wtedy, kiedy politycy walczyli o zwiększenie tego limitu. Ostatnio doszło nawet do obniżenia z tego powodu ratingu USA.
Na razie gracze wolą o tym nie pamiętać i zakładać, że i ten problem zostanie bezboleśnie rozwiązany. Ja też zakładam, że zostanie rozwiązany, ale proces dochodzenia do porozumienia będzie doskonałym okresem dla zrealizowania części zysków. Nie można przecież zakładać, że amerykańscy politycy (szczególnie Tea Party, odłam Republikanów) poddadzą się bez protestów dyktatowi prezydenta Baracka Obamy.
Ciekawy jest pomysł (sam jego propagator, czyli laureat nagrody Nobla, Paul Krugman nazywa go „zwariowanym”) wybicia przez departament skarbu USD platynowej monety o wartości 1 biliona USD i oddanie go do depozytu Fed. Dla jasności – pomysł jest zwariowany, ale całkowicie realny i zgodny z prawem. Wtedy rząd mógłby korzystać z tego dodatkowego biliona nie zwiększając zadłużenia ponad limit w wysokości 16,4 biliona USD, który usankcjonował Kongres.
Krytycy twierdzą, że takie działanie mogłoby wystraszyć rynki, ale ja nie bardzo rozumiem, dlaczego miałoby się tak stać. Nie wystraszyło ich „wydrukowanie” w procesie poluzowania ilościowego 2 bilionów USD i nie wystraszy ich podniesienie limitu zadłużenia USA, a miałoby ich wystraszyć wybicie nietypowej monety z platyny? Wątpię, żeby do tego doszło, ale z pewnością jest to chwyt, który może przekonać nawet Tea Party do podniesienie limitu zadłużenia w zamian za bardzo umiarkowane cięcia wydatków. Cokolwiek by się nie wydarzyło to luty powinie być dla byków trudny, a giełdy mogą to wyprzedać. Szczególnie, ze do szczytu wszech czasów na S&P 500 zostało już tylko kilka procent.
Pamiętać też trzeba, że 24-25 lutego we Włoszech odbędą się wybory parlamentarne. Profesor Mario Monti, obecny premier, który złożył dymisję, weźmie w nich udział stojąc na czele dość dziwnej koalicji. Na początku, po jej powstaniu miała ponad 20. procent poparcia. W chwili pisania komentarza stopniało ono do około 15. procentowego.
Wybory wygra Partia Demokratyczna pod wodzą Pier Luigi Bersaniego (od zawsze komunisty) – obecnie z poparciem około 38 procent. O drugie miejsce biją się partie dwóch błaznów. Prawdziwego komika Beppe Grillo (Ruch 5 Gwiazd – M5S) i Silvio Berlusconiego (Lud Wolności) – mają one poparcie w okolicach 20 procent. Nawet gdyby Mario Monti dostał rzeczywiście poparcie 15. procent Włochów to i tak premierem raczej nie zostanie, a to by się rynkom nie spodobało. Mogą też wzrosnąć napięcia przed planowanym na luty szczytem UE w sprawie perspektywy budżetowej na lata 2014 – 2020. To wszystko też bykom sprzyjać nie będzie.
Czy spadki kursu EUR/USD na przełomie roku są sygnał tego, że już rosną obawy? Według mnie tak nie jest. Po prostu na tym rynku po osiągnięciu porozumienia politycznego w USA doszło do realizacji zysków. Do realizacji zysków doszło też na rynku złota, które wygląda coraz gorzej. Na tyle gorzej, że trzeba było zrezygnować z sygnału kupna po wybiciu z proporca i zamienić ten proporzec na trwającą już 16. miesięcy flagę (trend spadkowy). Jeśli jednak pamięta się o tym, że (wykres) ta flaga rysowana jest po 9 letniej hossie, w której złoto zdrożało ponad siedmiokrotnie to należy przyjąć, że jest to po prostu przerwa w trendzie wzrostowym. Szkodzą złotu wcale nie wypowiedzi członków Fed jak twierdzi wielu analityków, a tylko i wyłącznie to, że coraz więcej kapitałów przesiada się w akcje.
Nasz rynek akcji wygląda ostatnio bardzo słabo. Dużo gorzej niż inne giełdy. Przypomina mi to zeszły rok, kiedy korekta rozpoczęła się u nas już w lutym, a przecież na innych giełdach rozpoczęła się miesiąc, a na poważnie nawet dwa miesiące później. Sygnały sprzedaży już się pojawiły, ale jest jeszcze szansa na zryw podczas sezonu raportów kwartalnych amerykańskich spółek. Potem powinno być gorzej.
Uważam, że jeśli na przełomie stycznia i lutego rzeczywiście dojdzie do zapowiadanej przeze mnie korekty to nie będzie to koniec hossy. Przerwać ją może chyba tylko atak Izraela na Iran. To przez cały rok będzie poważnym czynnikiem ryzyka. Oczywiście zawsze może wypłynąć jakiś czarny łabędź, ale tego przecież przewidzieć się nie da.
Dyskusja na temat wpisów do bloga toczyć się będzie na http://www.macronext.pl/pl/blog/wpis/mile-zlego-poczatki. Zapraszam!
Zapraszam na zaprzyjaźniony ze mną portal: http://studioopinii.pl/ oraz do przeczytania felietonu http://www.krytykapolityczna.pl/felietony/20130108/dubaj-fantasy-city .
