Spór między resortem transportu a Autostradą Wielkopolską (AWSA), koncesjonariuszem trasy A2 Nowy Tomyśl — Konin, wydawał się rozstrzygnięty. Poznańska firma, należąca do Jana Kulczyka, już od kilku miesięcy może się cieszyć wygraną przed arbitrażem, dzięki której uniknęła groźby wypłaty niemal 1 mld zł z tytułu tzw. nadpłaty rekompensat winietowych.
![KOŃCA SPORU
NIE WIDAĆ: Już trzy
lata resort transportu
oraz Autostrada
Wielkopolska spierają
się o kwoty rekompensat
za „darmowe”
przejazdy ciężarówek
oraz ważność
wprowadzającego je
aneksu do umowy
koncesyjnej. [FOT. ARC] KOŃCA SPORU
NIE WIDAĆ: Już trzy
lata resort transportu
oraz Autostrada
Wielkopolska spierają
się o kwoty rekompensat
za „darmowe”
przejazdy ciężarówek
oraz ważność
wprowadzającego je
aneksu do umowy
koncesyjnej. [FOT. ARC]](http://images.pb.pl/filtered/38da284f-c757-4661-baf0-b1828788fd7f/6a4a1310-351f-5eee-94e8-3273955eecba_w_830.jpg)
Niespodziewanie resort transportu przeszedł do kontrataku. Na wniosek ministerstwa zaskarżyliśmy wyrok arbitrażu — usłyszał „Puls Biznesu” w Prokuratorii Generalnej. Sprawę zbada stołeczny Sąd Okręgowy.
— Nie otrzymaliśmy jeszcze oficjalnej, pisemnej informacji, ale dotarły do nas sygnały o zakwestionowaniu wyroku międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego — mówi Zofia Kwiatkowska, rzecznik Autostrady Wielkopolskiej.
W astronomicznym tempie
Spółka, której przedstawiciele dotychczas byli przekonani, że od werdyktu arbitrażu nie ma odwołania, będzie komentować sprawę, dopiero kiedy otrzyma pisemną informację o kontynuowaniu przez rząd sądowej batalii.
Spór toczy się już trzy lata i dotyczy wprowadzonych w 2005 r. tzw. rekompensat winietowych. Otrzymywali je od państwa prywatni koncesjonariusze szybkich tras. Autostrada Wielkopolska podpisała wówczas ze skarbem państwa aneks nr 6 do umowy koncesyjnej, który dziś kwestionuje resort transportu. Dzięki jego zapisom kierowcy ciężarówek mogli jeździć prywatnymi autostradami, nie płacąc na bramkach. Kupowali państwowe winiety, a wpływy z nich rząd przekazywał koncesjonariuszom. Jednak w 2011 r. Cezary Grabarczyk, ówczesny minister transportu i obecny wicemarszałek Sejmu, uznał, że poznańska spółka kasuje zbyt dużo gotówki z rekompensat. Początkowo zażądał zwrotu ponad 370 mln zł, ale kwota szybko urosła do 770 mln zł plus odsetki, dając okrągły miliard. W trakcie arbitrażowego sporu kwotę roszczeń określono na około 900 mln zł. Trybunał uznał jednak, że aneks numer 6 wciąż jest ważny, a poznańska spółka nie musi oddawać państwu żadnych pieniędzy.
Przedstawiciele rządu obawiali się, że Autostrada Wielkopolska — mając wyrok arbitrów potwierdzający ważność winietowego aneksu — zażąda od skarbu państwa odszkodowania. W 2011 r. rząd zlikwidował bowiem winiety i przywrócił opłaty na koncesyjnych bramkach, co spowodowało odpływ części kierowców. Na drogach zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad wprowadził natomiast elektroniczne myto.
Korzystne rolowanie
Przedstawiciele Autostrady Wielkopolskiej są przekonani o powtórnej wygranej, ale kontynuacja sporu jest im nie na rękę. Poznańska spółka w 2018 r. ma spłacić 800 mln EUR kredytu z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, gwarantowanego przez skarb państwa. Po wygranym arbitrażu zwiększyły się jej szanse na refinansowanie pożyczki na korzystniejszych warunkach, które obecnie spółka mogłaby uzyskać nawet w bankach komercyjnych. Skorzystałby na tym również skarb państwa, który mógłby się pozbyć kłopotliwej gwarancji. Powrót sprawy na wokandę oznacza, że widmo spłaty miliarda wciąż wisi nad spółką, co może zniechęcać instytucje finansowe.