Miliardy Dominiki Kulczyk na energię

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2018-10-02 22:00

Główna akcjonariuszka chce dokapitalizować Polenergię, a potem inwestować w Polsce i za granicą, również w firmy okołoenergetyczne. Dywidendy nie są ważne

Z artykułu dowiesz się:

  • dlaczego Dominika Kulczyk chce skupić akcje Polenergii 
  • jakie plany ma względem tej spółki 
  • co jej wizja rozwoju spółki oznacza dla pozostałych akcjonariuszy

Który aspekt działalności Polenergii interesuje panią w szczególności?

To energetyka odnawialna, szczególnie wiatrowa i fotowoltaiczna. To nasz priorytet, dzisiaj i jutro, tym bardziej, że spółka ma bogate doświadczenie oraz kompetencje na tym polu. Nie mam jednak wątpliwości, że Polenergia powinna rozwijać się także poza Polską. W nowej strategii nie może więc zabraknąć planów wejścia z tanią i czystą energią na rynki rozwijające się. Moim osobistym priorytetem jest poprawa jakości życia ludzi na świecie i transformacja lokalnych środowisk w krajach rozwijających się.

Który aspekt działalności firmy wydaje się pani najmniej perspektywiczny?

Z pominięciem kilku aktywów, które ze względu na niewielką skalę nie pasują do Polenergii, to w zasadzie cały pozostały portfel inwestycyjny spółki ma potencjał rozwojowy.

Czy planowana jest aktualizacja strategii firmy?

Tak i to niezależnie od powodzenia wezwania. Docelowo, Polenergia ma stać się platformą do realizacji celów inwestycyjnych związanych z bardzo szeroko rozumianą energetyką. Po pierwsze, spółka będzie kontynuować inwestycje zarówno w morskie, jak też lądowe farmy wiatrowe oraz elektrownie fotowoltaiczne w Polsce oraz zagranicą. Po drugie, Polenergia ma być platformą do inwestycji w firmy spoza sektora energetycznego, w branże będące głównymi dostawcami i kooperantami firm energetycznych.

Co ważne w kontekście wezwania, to zamierzam zmienić wpływ dwóch czynników na decyzje inwestycyjne w spółce. Chodzi o kapitał oraz ryzyko regulacyjne. W odniesieniu do kapitału, to konieczność dofinansowania spółki o kwoty przewyższające jej aktualną giełdową kapitalizację [blisko miliard złotych — przyp. red.] nie jest dla mnie argumentem przeciwko zwiększaniu skali inwestycji. Uważam, że takie dokapitalizowania będą potrzebne i będę dążyła do ich przeprowadzenia. Przykładem może być projekt morskich farm wiatrowych na Bałtyku. W najbliższych kilku latach, tylko Polenergia będzie musiała zapewnić środki finansowe na poziomie ponad 2 mld złotych — i nie będzie to nawet połowa koniecznego zaangażowania finansowego spółki w te projekty. A przecież morskie farmy wiatrowe to tylko jeden z obszarów w który chcemy aktywnie inwestować. Z tym wiąże się oczywiście zmiana potencjału dywidendowego spółki. Podkreślam, że na tym etapie ważne są dla nas inwestycje, a nie dywidendy.

Jeśli zaś chodzi o ryzyko regulacyjne, to tutaj również będę dążyć do zmiany naszego podejścia. Jestem przekonana o słuszności obranego, długofalowego kierunku inwestycyjnego związanego z energetyką odnawialną i nie zamierzam uzależniać swoich decyzji od kolejnych, ewentualnych zmian regulacji. Energetyka odnawialna zmienia świat, a Polenergia ma być częścią tej misji. Nam nie chodzi o szybkie zyski, ale dokładanie cegiełek do budowy lepszego świata.

Jak widzi pani najbliższą działalność Polenergii, na czym powinna się skupić w najbliższych miesiącach?

Nie analizujemy naszej przyszłości przez pryzmat najbliższych miesięcy. Wiem co jest dla nas ważne i na czym chcemy skupić się w najbliższych latach. Na krajowym rynku spółka jest liderem rozwijającym morskie projekty na Bałtyku, ostatnio dodatkowo wzmocnionym w wyniku dołączenia do nas strategicznego partnera z Norwegii — spółki Equinor, do niedawna znanej jako Statoil. Jesteśmy też ważnym graczem z dużym portfelem lądowych farm wiatrowych, ale konieczne jest zdecydowane wyjście poza Polskę.

Jakie jest uzasadnienie niedawnych zmian w zarządzie [doszły dwie nowe osoby — red.]? W jakich obszarach nowi członkowie wzmocnią Polenergię?

Spółkę czeka zmiana strategii i realizacja nowej misji. Pracy będzie bardzo dużo i do tego potrzebny jest większy zespół.

Czy bierze pani pod uwagę możliwość sprzedaży przez Polenergię aktywów wiatrowych na Bałtyku?

Farmy wiatrowe idealnie wpisują się w naszą misję. Mamy dwie ostateczne decyzje środowiskowe, podpisaną umowę przyłączeniową i doświadczonego partnera, czyli norweski Equinor. Zaszliśmy już bardzo daleko, mimo wielu przeciwności. Ale też sporo się nauczyliśmy i warto będzie tę wiedzę wykorzystać nie tylko w Polsce.

Dlaczego zdecydowała się pani na wezwanie? Jaki sygnał chciałaby Pani przekazać rynkowi za pomocą ceny w tym wezwaniu?

Moje wezwanie nie jest reakcją na wezwanie ogłoszone przez PGE. Obowiązek jego przeprowadzenia został na mnie nałożony przez przepisy prawa. To wezwanie zakończyło proces negocjacyjny i decyzyjny związany z postanowieniem o przejęciu przeze mnie Polenergii jako strategicznej i długoterminowej inwestycji. Ten proces rozpoczął się wiele miesięcy przed ogłoszeniem wezwania przez PGE. Dlatego — powtórzę — nawet gdyby nie było wezwania PGE, to ogłosiłabym własne. Proszę pamiętać, że profil finansowy, branżowy, poziom ryzyka inwestycyjnego, dywersyfikacja geograficzna oraz potencjał dywidendowy Polenergii ulegną istotnym zmianom, co może nie odpowiadać obecnym mniejszościowym akcjonariuszom. Dlatego w wezwaniu daję tym akcjonariuszom możliwość wyjścia z inwestycji po dobrej cenie, zanim wdrożony będzie nowy program rozwojowy dla spółki. I jeszcze raz podkreślę, że zamierzam zrealizować wszystko co zapowiadam bez względu na wynik ogłoszonego wezwania.

Jak generalnie widzi pani przyszłość zielonej energetyki w Polsce i na świecie? Jakie szanse i zagrożenia widzi Pani dla tego sektora?

Jeżeli ktoś patrzy na kolejne miesiące i może następne trzy, cztery lub pięć lat, to widzi dużo niewiadomych i zagrożeń. Pewnie wiele z nich rzeczywiście się zmaterializuje, ale mój horyzont inwestycyjny to długoterminowe zmienianie rzeczywistości i w tej perspektywie przyszłość z każdym kolejnym rokiem będzie w coraz większym stopniu należała do energetyki odnawialnej.

 

Najpoważniejsze wyzwanie biznesowe w karierze

O Polenergii było ostatnio głośno z dwóch powodów: apetytu PGE na przejęcie tej spółki oraz pojawieniu się w niej samodzielnie Dominiki Kulczyk. Wezwanie PGE zapowiedziane zostało jeszcze w maju, a trwało od 13 lipca do 20 września. Polska firma zaoferowała 16,29 zł za akcję Polenergii. Akcjonariusze i analitycy od razu uznali cenę za niską, ale żadnej innej rynek już od PGE nie dostał. Wezwanie zakończyło się niepowodzeniem.

Jednocześnie w lipcu w Polenergii doszło do znaczącej zmiany — Dominika Kulczyk przejęła samodzielną kontrolę nad spółką, spłacając brata, Sebastiana. Po zmianach Dominika musiała ogłosić wezwanie. I ogłosiła — z ceną 20,5 zł, przebijając ofertę PGE. Wezwanie Dominiki ruszyło 17 września i potrwa do 17 października. Drugi pod względem pakietu akcjonariusz Polenergii, czyli chiński fundusz China-CEE Investment Fund (16 proc.), już zapowiedział, że akcji nie sprzeda. Kapitalizacja Polenergii to 986 mln zł. To największy prywatny inwestor w polskim wietrze, zarówno na lądzie, jak też na morzu. Dla Dominiki Kulczyk to najpoważniejsze wyzwanie biznesowe w jej dotychczasowej karierze.