Miliardy na infrastrukturę (nie) do wzięcia

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2012-10-15 00:00

43 mld zł na drogi i 30 mld zł na kolej — takie inwestycje do 2015 r. zapowiedział premier. Plan ambitny, ale czy realny?

Infrastruktura będzie kołem zamachowym polskiej gospodarki — wynika z najnowszego exposé premiera Donalda Tuska.

— Na inwestycje drogowe wydamy 43 mld zł — zapowiedział szef rządu. Obiecał, że jeszcze w tym roku zostanie ogłoszony przetarg na dokończenie obwodnicy Poznania. W przyszłym roku dyrekcja rozpisze przetarg na odcinek autostrady A1 Tuszyn — Pyrzowice, obwodnicę Marek, dokończenie S7 między Gdańskiem a Warszawą oraz budowę odcinków trasy S19 Rzeszów-Lublin. W latach 2014-15 natomiast drogowcy mogą powalczyć o kontrakty na budowę szybkich tras łączących Wrocław z Poznaniem oraz Warszawę z Krakowem.

Ryzykowne kontrakty

— Plan jest realny pod jednym warunkiem. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) musi zmienić podejście do wykonawców i zacząć traktować ich jak partnerów, a nie wrogów — mówi Zbigniew Kotlarek, szef Polskiego Kongresu Drogowego oraz spółki MSF Polska.

— W toczących się obecnie przetargach GDDKiA wszelkie ryzyko związane z kontraktem próbuje przerzucić na wykonawców, jednocześnie proponując nierealne terminy realizacji inwestycji. Jeśli tak samo będzie w przetargach, o których mówi premier, to większość dużych, wiarygodnych firm do nich nie przystąpi — przestrzega Piotr Kledzik, prezes Bilfinger Berger Budownictwo i przewodniczący rady Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Jeśli jednak drogowi urzędnicy i menedżerowie zakończą wojnę i wspólnie ustalą nowe zasady współpracy, to drogowe inwestycje uratują wiele miejsc pracy. Dotychczas prognozowano, że w przyszłym roku inwestycje drogowe zostaną wyhamowane, więc pracę straci 100-150 tys. osób.

Czarna lista

Sporo obietnic Donald Tusk złożył także kolejarzom. Zapowiedział, że do 2015 r. na naprawę torów i na nowoczesne pociągi pójdzie 30 mld zł.

— To bardzo pozytywna informacja, ale pamiętajmy, że kolej ma duże problemy z realizacją inwestycji — mówi Piotr Kledzik.

To fakt. Patrycja Wolińska-Bartkiewicz, wiceminister transportu, informuje, że powstała lista kolejowych projektów o podwyższonym ryzyku realizacji, dla których trzeba będzie na przykład zmienić zakres realizacji oraz harmonogram wykonania. Resort nie ujawnił, jakie zadania znalazły się na tej liście.

— Wszystkie obecnie realizowane — stwierdza szef jednej ze spółek wykonawczych. — W kontraktach kolejowych zaczyna pojawiać się ten sam problem co w drogowych. Są nierentowne, więc realizacja się opóźnia, a firmy padają — mówi Zbigniew Kotlarek. Stąd konieczność wprowadzenia w tych inwestycjach zmian.

Zresztą nie tylko w kontraktach już realizowanych. Problemy są także z inwestycjami, które jeszcze się nie rozpoczęły. Przykładem jest Rail Baltica, do modernizacji której została wybrana grupa Polimeksu-Mostostalu.

Jednak niedawno w „PB” Andrzej Massel, wiceminister transportu, mówił, że wkrótce zapadnie decyzja, czy podpisywać umowę z wykonawcą, czy zrezygnować z realizacji, bo projekt budzi duży opór społeczny. Kontrakt jest także w branży oceniany jako mało rentowny, więc zagrożenie wykonania jest duże.

Problemy z realizacją inwestycji w tory PKP starają się przezwyciężać, proponując inwestycje w tabor. Chcąc je zrealizować, kolej szuka jednak pieniędzy na wkład własny, o czym „PB” pisał kilka dni temu.