Ministerialne aukcje nie zachwycają

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2012-09-03 00:00

Resort skarbu nie radzi sobie z rolą marchanda – na organizowane przez siebie aukcje brakuje chętnych

Po raz pierwszy, po raz drugi, po raz trzeci… Odwołano! Tak kończy się większość aukcji publicznych, organizowanych przez Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP), których przedmiotem są przedsiębiorstwa z państwowego portfela.

Pod górę

Tylko w ubiegłym tygodniu „z uwagi na brak zgłoszeń” resort odwołał dziewięć zaplanowanych aukcji. O sprzedaż państwowych udziałów jest coraz trudniej.

— Od początku roku sukcesem zakończyła się prywatyzacja 10 spółek w trybie aukcji. W przypadku 42 spółek aukcje zostały odwołane z powodu braku inwestorów — informuje Magdalena Kobos, rzecznik resortu skarbu.

MSP może sprzedawać na aukcjach całe pakiety udziału w spółkach od 2009 r. Wcześniej resort pozbywał się w ten sposób pakietów poniżej 10 proc. — w tym trybie sprywatyzowano tylko trzy spółki: lubelskie Zakłady Remontowe Energetyki, Elektrociepłownię Andropol i opolską Regionalną Agencję Poszanowania Energii.

Teraz miało być dużo lepiej, a resort zachwala procedurę.

Nie tryb, lecz konie

— Aukcja ogłoszona publicznie jest trybem zapewniającym transparentność, szybkość i względną prostotę postępowań przy jednoczesnym niskim poziomie kosztów — tłumaczy Magdalena Kobos.

Zgodnie z danymi resortu, w ciągu ostatnich trzech lat MSP próbowało sprzedać na aukcjach udziały w 125 przedsiębiorstwach — udało się w 73 (58 proc.).

Okazuje się jednak, że większość aukcji z licytacją nie miała nic wspólnego, bo chętny był tylko jeden. Co najmniej dwóch przedsiębiorców walczyło na aukcji zaledwie… 16 razy. Najbardziej dopisali przyzwyczajeni do licytacji fani koni — o państwową stadninę w Strzegomiu walczyły cztery spółki.

— Wielu teoretyków sądziło, że aukcje to świetna metoda prywatyzacji, a licytacje podniosą zyski skarbu państwa. Realia są jednak takie, że na sprzedawane przez państwo małe spółki często nie ma chętnych, zwłaszcza że nieruchomości, które posiadają, przestały być tak atrakcyjne jak przed kryzysem lub jedynym chętnym jest branżowy konkurent, który bierze skarb państwa na przetrzymanie. Mimo wszystko aukcje, jak każdą metodę prywatyzacji, oceniam pozytywnie, bo trzeba w końcu zamknąć ten etap transformacji — mówi Jacek Socha, wiceprezes PwC, były minister skarbu (w rządzie Marka Belki).

Wtóruje mu Aleksander Grad — to za jego rządów w resorcie skarbu odbyły się pierwsze aukcje.

— Procedura jest szybka i transparentna, problem tkwi w wysokiej cenie wywoławczej aktywów. Sprzedawane na aukcjach pakiety wyceniane są na podstawie często nieaktualnych wartości księgowych i inwestorzy po prostu nie chcą płacić takich pieniędzy. Lepiej muszą być wykorzystywane mechanizmy dopasowywania ceny do rynkowych realiów — mówi Aleksander Grad.

Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów, po każdej nieudanej aukcji cena wywoławcza może zostać obniżona maksymalnie o 15 proc. Nie wiadomo, ile spółek z państwowym udziałem MSP będzie jeszcze próbowało sprzedać na licytacji.

— Aby skutecznie realizować „Plan prywatyzacji na lata 2012-13”, przyjęliśmy zasadę elastyczności w doborze sposobu prywatyzacji poszczególnych firm. Nie ma więc zamkniętej listy spółek, które planujemy sprzedać do końca roku w trybie aukcji — mówi Magdalena Kobos.