Bratobójcza rywalizacja na rynkach krajów UE może załamać eksport mleka
CIASNY RYNEK: Zdaniem Szczepana Skomry, prezesa Spomleku z Radzynia Podlaskiego, gdy na rynek unijny trafią kolejne polskie mleczarnie, stracą na tym wszyscy producenci. fot. Borys Skrzyński
Choć rentowność eksportu do Unii Europejskiej nie przekracza pięciu procent, krajowe mleczarnie zgodnie opowiadają się za zwiększeniem kontyngentu. Jeżeli do tego nie dojdzie, a uprawnienia do sprzedaży na terenie UE otrzymają kolejne polskie firmy, między przetwórcami mleka może rozpocząć się mordercza walka cenowa.
Tylko do końca czerwca krajowe mleczarnie mogą eksportować swoje wyroby w ramach przyznanego przez Unię Europejską pierwszego kontyngentu. Krajowi eksporterzy liczą, że drugi kontyngent będzie co najmniej dwukrotnie wyższy.
Ośmiu do rynku
Szczepan Skomra, prezes SM Spomlek z Radzynia Podlaskiego, jednego z trzech eksporterów wyrobów mleczarskich do krajów UE, twierdzi, że jeśli pozwolenie na eksport uzyskają kolejne polskie mleczarnie, a kontyngent wzrośnie tylko nieznacznie, wywoła to walkę między polskimi producentami o unijny rynek.
— Doprowadzi to do znacznego obniżenia cen. W efekcie eksport zupełnie przestanie się opłacać i cała produkcja zacznie zalewać krajowy rynek — mówi prezes.
Jego zdaniem, na rynku unijnym jest jeszcze miejsce tylko dla 2-3 polskich mleczarni. Tymczasem o eksport swoich wyrobów stara się osiem zakładów z Polski.
Pięć procent zysku
Z pięciu firm, które pół roku temu uzyskały pozwolenie na sprzedaż wyrobów mlecznych do krajów UE, eksport prowadziły tylko trzy: Mlekovita z Wysokiego Mazowieckiego, Kurpianka z Kolna i Spomlek z Radzynia Podlaskiego.
Zdaniem prezesów trzech zakładów, rentowność eksportu nie przekroczyła pięciu procent. Mimo to wszyscy zamierzają ubiegać się co najmniej o dwa razy większe kontyngenty.
— Z 600 ton serów sprzedanych na unijne rynki aż 80 proc. wyeksportowaliśmy do Holandii. Pozostała część trafiła do Niemiec i Francji — wyjaśnia Mirosław Borawski, prezes zarządu SM Kurpianka.
Sprzedany towar stanowi miesięczną produkcję zakładu. Pozwoliło to, choć nieznacznie, podreperować finanse firmy.
Trzeba dopłacać
Spomlek wysłał do Unii 173 tony masła, 112 ton sera i 75 ton mleka odtłuszczonego w proszku.
Jak podkreśla Szczepan Skomra, mleczarnia praktycznie nic na tym nie zarobiła, a nawet dołożyła do sprzedaży mleka w proszku. Liczy jednak, że zgodnie z deklaracjami rządu do eksportu mleka dopłaci Agencja Rynku Rolnego, co zrekompensuje ujemny bilans. Zdaniem prezesa, sposobem na poprawę opłacalności eksportu jest obniżenie ceny skupu mleka.
— Mleczarnia płaciła o 31,5 proc. więcej za litr mleka, niż płacono średnio w kraju. To spowodowało znacznie wyższe koszty produkcji — twierdzi Szczepan Skomra.
Najwięcej wyrobów sprzedała Mlekovita z Wysokiego Mazowieckiego. Z jej zakładów na rynki Niemiec, Holandii i Francji trafiło około 1000 ton masła, 1000 ton serów oraz 600 ton mleka w proszku.
Dariusz Sapiński, prezes Mlekovity, twierdzi jednak, że bez interwencji ARR tak znikomy eksport nie ustabilizuje krajowego rynku przetworów mlecznych.