Minęły dwa lata od uwolnienia kwot mlecznych. W ciągu dwunastu miesięcy — od kwietnia 2016 do marca 2017 — skupiono o 6 proc. więcej mleka niż w ostatnim roku obowiązywania limitów, ale zaledwie o 0,8 proc. więcej niż w pierwszych dwunastu miesiącach uwolnionego rynku — podaje BGŻ BNP Paribas. Sukces czy porażka?

— Porażka, ale cóż… tak się po prostu złożyło. Najpierw były wielkie oczekiwania dotyczące możliwości na „wolnym rynku” i wielkie przygotowania do zwiększenia produkcji, a potempotężna korekta, związana z niskimi stawkami płaconymi za mleko. Najważniejsze jednak jest to, że teraz branża wróciła na ścieżkę wzrostu — mówi Andrzej Grabowski, współwłaściciel Polmleku.
Biznes bez kwot
Zdaniem Piotra Komorowskiego, prezesa Bakomy, z punktu widzenia przetwórcy wzrost dostępności surowca to dobra informacja. — Czy dynamika powinna być większa? Być może. W tym roku branża odnotuje lepszy wynik — dodaje Piotr Komorowski.
— I sukces, i porażka. Im mniej regulacji, tym lepiej prowadzi się biznes. Nie ma limitów, ale nie ma także kar za produkcję ponad kwoty, więc najbardziej rozwijający się rolnicy ponoszą wprawdzie ryzyko biznesowe, ale bez dodatkowychfinansowych obciążeń. Intensywny wzrost skupu mleka jest udziałem największych mleczarni, często tych, które mają własne zaplecze surowcowe. My w tym roku, tak jak w zeszłym, zwiększymy skup i przerób o około 5 proc.
— mówi Tomasz Głasek, dyrektor handlowy Piątnicy. Edwarda Bajkę, szefa Spomleku, dziwi aż tak słaby wynik branży. Podobnie jak Piątnica, mówi o znacznie wyższej dynamice, bo na poziomie 8,6 proc. w 2016 r.
— Być może niektórzy rolnicy poprzechodzili z mniejszych spółdzielni, czy też gorzej płacących, do spółdzielni większych. W efekcie w skali całego kraju istotnego wzrostu nie było, ale najwięksi go zdecydowanie odczuli. Te przetasowania nie zmieniają faktu, że uwolnienie kwot to zdecydowanie sukces — uważa Edward Bajko.
Tak powinno być
Jego zdaniem, nie należy się spodziewać, że wahania cen czy wielkości produkcji znikną. — Administracyjne równoważenie podaży z popytem się nie sprawdziło. Ograniczanie kwotami w UE przy tak dużej globalizacji sektora nie było dobrym rozwiązaniem. Nie były one w stanie dopasować produkcji do tego, czego aktualnie potrzebował rynek. To cena decyduje o podaży i ją reguluje, i tak powinno być — mówi Edward Bajko.
Andrzej Grabowski twierdzi, że to będzie dobry rok. — Rolnicy powiększają farmy, większe wahania cenowe minęły, idziemy do przodu. Może ten rok nie przyniesie 8-10-procentowego zwiększenia skupu, ale na pewno będzie to kilka procent. Widać bardzo duży ruch w branży, eksport kwitnie, towar mamy wyprzedany na pół roku do przodu. Oby tak dalej — mówi współwłaściciel Polmleku.