Młodszy brat parabanku Amber Gold oskarżony

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2015-01-07 00:00

Twórcy Finroyala grozi nawet 10 lat więzienia. Zdaniem prokuratury w jego piramidzie finansowej 1,7 tys. osób utopiło łącznie ponad 100 mln zł

94,6 mln zł, 723,3 tys. EUR, 705 tys. USD, 65 tys. GBP, 21,8 tys. CHF, 50 tys. CAD oraz 28 tys. AUD — nie jest to wyliczanka stanu kasy sieci kantorów, lecz żniwo, które zebrała jedna z największych afer w ostatnich latach. Łącznie ponad 100 mln zł wyparowało z kieszeni tych, którzy zaufali hasłu „Bezpiecznie do celu”.

DŹWIGNIA PIRAMIDY:
DŹWIGNIA PIRAMIDY:
Kilka lat temu plakaty z aluzją do dzielnego kapitana Wrony zalały polskie miasta. Wieszczyły katastrofę tym, którzy dali się skusić tej reklamie.
[FOT. FINROYAL]

Takim sloganem reklamował się Finroyal, niesławny parabank, mniejszy brat Amber Golda, upadły z hukiem w 2012 r. Po ponad dwóch latach śledztwa prokuratura bierze w obroty Andrzeja K., twórcę Finroyala. Ten już nie jest podejrzanym, lecz oskarżonym.

— 29 grudnia 2014 r. prokurator z Prokuratury Okręgowej w Warszawie skierował do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia przeciwko Andrzejowi K., zarzucając mu prowadzenie działalności bankowej bez zezwolenia oraz dokonanie oszustwa na szkodę klientów spółki Finroyal — mówi prokurator Przemysław Nowak z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Sucha krowa

Co zajęło prokuraturze tyle czasu? Gromadzenie akt śledztwa. Materiał dowodowy będzie efektownie prezentował się na telewizyjnych migawkach — to bowiem ponad 300 tomów akt i efekt zeznań ponad 1,8 tys. świadków, z czego 1,7 tys. osób to klienci Finroyala. Średnio każdy z nich przesłał na konta parabanku niemal 60 tys. zł, które, według obietnic Andrzeja K., miały być oprocentowane nawet w skali 15 proc. rocznie.

— Finroyal miał być dojną krową, okazał się wabikiem na naiwnych, zasuszoną krową w nieskończoność przekładającą realizację obiecanych zysków — przyznaje pan Mirosław, który Finroyalowi powierzył ponad 150 tys. zł i przez ostatnie lata stracił nadzieję na odzyskanie choćby części tej kwoty.

— W rzeczywistości pieniądze wpłacane przez klientów nie były inwestowane zgodnie z umowami, lecz przeznaczane na ryzykowne przedsięwzięcia finansowe na rynku walutowym, inwestycje w nierentowne spółki, pokrycie kosztów działalności, w tym reklamę, oraz wynagrodzenie i prywatne potrzeby twórcy parabanku. Część pieniędzy przeznaczana była również na wypłatę odsetek dla wcześniejszych klientów, tworząc tym samym strukturę tzw. piramidy finansowej — dodaje Przemysław Nowak.

Młyn za kratami

Na poczet grzywny wysokości 5 mln zł, jaką zagrożone jest prowadzenie działalności bankowej bez pozwolenia, prokuratura zabezpieczyła aktywa majątkowe Andrzeja K. Sam twórca parabanku odpowiada z wolnej stopy, ale jeśli sąd udowodni stawiane mu przez prokuraturę zarzuty, może stracić udziały m.in. w spółce mającej hektary ziemi w Użrankach nieopodal Mrągowa.

Śledczy doprowadzili także do zabezpieczenia udziałów szefa Finroyala w ośrodku agroturystycznym nieopodal Gryfina. Tam podejrzany zainwestował w odbudowę malowniczego, starego młyna nad Tywą. Czy K. straci ten majątek, dowiemy się zapewne najwcześniej za kilka-kilkanaście miesięcy, afery finansowe sądowe młyny mielą bowiem powoli.

— Prokuratura nie zabezpieczyła żadnej gotówki — przyznaje Przemysław Nowak.

Sam Andrzej K. był wobec prokuratorów rozmowny, a do stawianych mu zarzutów, grożących nawet 10 latami za kratkami, się nie przyznaje.

— Zaprzeczam też, żebym wprowadzał klientów Finroyala w błąd — usłyszeli z ust K. prokuratorzy.