Choć wyniki sprzedażowe deweloperów za trzy kwartały 2023 r. były znakomite, optymizm spółek maleje. Portal Tabelaofert.pl informuje, że w lipcu 2023 r. wzrostu sprzedaży oraz cen mieszkań spodziewało się po 81,4 proc. ankietowanych. Dziś jest to 65 i 36,6 proc.
Topniejąca oferta
Robert Chojnacki, prezes Rednet Property Group i portalu Tabelaofert.pl, zwraca uwagę, że ceny nowych mieszkań nie rosną już tak szybko jak w czerwcu, lipcu i sierpniu. To skutek kurczącej się podaży i sukcesywnego wyczerpywania się pieniędzy w programie Bezpieczny kredyt 2 proc.
— Jego wpływ na rynek widzimy doskonale w twardych danych. Ponad 82 tys. złożonych wniosków i ponad 36 tys. udzielonych kredytów, których wartość wynosi 13,6 mld zł, to stan na połowę listopada. Do tego dochodzi kwartalny wzrost cen nowych mieszkań aż o 12,2 proc. — mówi Robert Chojnacki.
Zdaniem analityków Bezpieczny kredyt 2 proc. prawdopodobnie skończy się już na początku 2024 r., co spowoduje boom zakupowy w końcu tego roku. Wzmożony popyt powinien teoretycznie cieszyć deweloperów. Okazuje się jednak, że ich optymizm jest mocno ograniczony, gdyż obawiają się, że ze względu na braki ofertowe nie będą w stanie wykorzystać rynkowej szansy.
— Oferta bardzo szybko się wyprzedaje. Czasami nie mamy czego zaoferować klientom. To duża bolączka dużych spółek. Nowa ustawa deweloperska ogranicza możliwość wprowadzania na rynek mieszkań, które nie są objęte całym procesem budowlanym. W praktyce oznacza to, że możemy uruchamiać sprzedaż tylko tam, gdzie mamy m.in. pozwolenia na budowę i podpisane umowy na generalne wykonawstwo — mówi Waldemar Wasiluk, wiceprezes spółki Victoria Dom.
Znaki zapytania
Zdaniem Tomasza Kalety, dyrektora departamentu sprzedaży w spółce Develia, trudno prognozować, co będzie się działo na rynku w 2024 r.
— Wystarczy spojrzeć na ostatnie lata — od czasu pandemii COVID-19 mamy ogromną dynamikę zmian w sektorze mieszkaniowym. Niepewności nadal jest wiele — wciąż mamy wysoką inflację i koszty kredytów, co stanowi utrudnienie nie tylko dla klientów kupujących mieszkania, ale też dla firm deweloperskich, które często finansują inwestycje z kredytu. Za wschodnią granicą wciąż trwa konflikt zbrojny, a ponadto pojawiło się ryzyko eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie. Będziemy też mieli nowy rząd, a w przyszłym roku wybory samorządowe, co również wpłynie na funkcjonowanie urzędów miast. Rynek mieszkaniowy jest w trudnym momencie, bo mamy rekordowo niską ofertę. Deweloperzy chcą budować, ale nie za bardzo mają ku temu możliwości. Z danych GUS wynika, że od 2016 r. liczba wydanych pozwoleń na budowę w największych miastach pokrywała się z liczbą inwestycji wprowadzanych do oferty. W tym roku decyzji było mniej niż w latach poprzednich, co przełożyło się na podaż — mówi Tomasz Kaleta.
O trudnej do nakreślenia przyszłości rynku mieszkaniowego mówi także Ewa Palus, główny analityk Rednet Property Group.
— Jest wiele jest znaków zapytania, które wynikają przede wszystkim ze zmiany politycznej. Dziś nie wiadomo, czy nowy rząd będzie kontynuował program Bezpieczny kredyt 2 proc. Pod dużym znakiem zapytania jest też realizacja jednej z obietnic wyborczych — chodzi o kredyt 0 procent. W IV kw. 2023 r. będziemy z pewnością obserwować dalszy spadek dynamiki wzrostu cen mieszkań. Nasze wstępne szacunki wskazują również, że prawdopodobny koniec wzrostu cen może nastąpić już w I kw. 2024 r. — mówi Ewa Palus.