Modnie. No i tanio

Magdalena Laskowska
opublikowano: 2005-12-29 00:00

Najpierw importowali ciuchy z Dalekiego Wschodu i sprzedawali je właścicielom małych sklepików. Dziś mają 25 własnych salonów.

Dwóch Zbigniewów spotkało się podczas studiów na Akademii Ekonomicznej w Krakowie. W jednej ławie przesiedzieli pięć lat, podczas których dużo rozmyślali o przyszłości. Wizje kolegów były różne, marzyli o karierach wybitnych ekonomistów, jednak w niespełna rok po zakończeniu studiów zdecydowali, że założą firmę. Postawili na odzież.

— Kiedy w Polsce brakowało wielu produktów, mój kolega i wspólnik Zbigniew Wandzel kilkakrotnie wyjeżdżał turystycznie na Daleki Wschód i przyglądał się tamtejszemu rynkowi. Szczególnie intensywnie zbadał rynek producentów odzieży młodzieżowej, której tak bardzo brakowało wówczas w Polsce — wspomina Zbigniew Suchoński.

I w ten sposób w 1989 r. powstała firma Ravel. Nie obeszło się jednak bez wpadek.

— Ciut za szybko zdecydowaliśmy o pracy na własny rachunek. Rok po założeniu firmy okazało się, że nowo powstające podmioty gospodarcze są na dwa lata zwolnione z podatku dochodowego. Nas ten przywilej już nie objął — wspomina Zbigniew Suchoński.

Żałowali i pluli sobie w brodę, jednak się nie poddali.

Pierwsza inwestycja

Na początku sprowadzali z Chin i Indii uniwersalną odzież dla młodych kobiet i mężczyzn. Kupowali, co tylko było dostępne, i sprzedawali towar właścicielom małych sklepików w Polsce. Ważnymi odbiorcami były także hurtownie, których wiele w tamtych czasach powstawało. Osiem tysięcy dolarów na towar i jego transport do Polski pożyczyli od rodziny.

— Pozostałe wydatki pokryliśmy z naszych oszczędności. Wynajęliśmy w centrum Krakowa mieszkanie, z którego zrobiliśmy skromne biuro. I tak działaliśmy trzy lata — wspominają wspólnicy.

Sprowadzaną odzież trzymali w niewielkim M-4, gdzie między stosami spodni, swetrów i koszulek mieściły się ich biurka. Jednak jeszcze w pierwszej połowie lat 90. przenieśli się do większych magazynów.

Hodowanie marki

Od połowy lat 90. przestali kupować gotową odzież i zaczęli tworzyć własne wzory. Produkcję zlecali u starannie wybranych wytwórców na Dalekim Wschodzie. Poprawiała się jakość i wygląd ubrań. W 1995 r. powstała marka Ravel i importowana odzież była oznaczona znakiem firmowym. Rok później wspólnicy zaczęli myśleć o własnych sklepach.

— W połowie lat 90. eksperymentalnie otworzyliśmy pierwszy własny punkt sprzedaży na 10 metrach kwadratowych. Próba okazała się strzałem w dziesiątkę, nasze stoisko wzbudziło wielkie zainteresowanie, my nie mieliśmy wątpliwości, że warto zacząć budować własną sieć — mówi Zbigniew Suchoński.

Sukcesywnie zaczęli zrywać umowy z hurtownikami, bo nie chcieli, żeby marka Ravel była dostępna wszędzie. Sklepy miały być lokalizowane w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców. Pierwszy otworzyli w 1997 r., w Krakowie. Odzew był natychmiastowy i rewelacyjny. Duże zainteresowanie, kolejki do przymierzalni i kas pobudzały do stworzenia sieci podobnych salonów.

— Szukaliśmy odpowiednich lokali, negocjowaliśmy korzystne warunki i z własnych środków otwieraliśmy kolejne własne sklepy. Jednocześnie zaczęliśmy szukać franczyzobiorców i mnożyć sklepy na licencji — wspominają koledzy.

Ten proces tkania własnej firmowej sieci trwa.

— Zakładamy, że każdego roku będziemy otwierać około 10 salonów własnych i tyle samo franczyzowych. Rynek jest ciasny i bardzo konkurencyjny, jednak znaleźliśmy w nim swoje miejsce i tego będziemy się trzymać — mówi Zbigniew Suchoński.

Jakość i cena

Dlaczego Ravelovi się udało? Receptą na sukces okazała się trafiona grupa docelowa, której potrzeby partnerzy dokładnie badali i za przystępną cenę umożliwiali młodzieży kupowanie modnych ciuchów.

— Obserwowaliśmy rynek, ocenialiśmy potrzeby naszej grupy docelowej i właśnie tę lukę zapełnialiśmy. Staramy się utrzymać korzystny dla naszego odbiorcy stosunek ceny do jakości produktów — twierdzi Zbigniew Suchoński.

Plany na przyszłość

W 2000 r. właściciele Ravela założyli spółkę na Litwie, rok później pojawił się tam pierwszy sklep. Dzisiaj u naszych wschodnich sąsiadów działa sześć sklepów.

— Chcemy dotrzeć też na Ukrainę i do Rosji, gdzie zamierzamy budować sieć we współpracy z silnym partnerem — zapewnia Zbigniew Suchoński.

Ravel rozgląda się tam za odpowiednią osobą.