Moją religią jest logika

Ewa Tyszko
opublikowano: 2023-04-21 15:00

Pierwsze pieniądze zarobił jako sześciolatek, wożąc na sankach bagaże turystów. Nie kryje, że wychowała go ulica. Ma na koncie kilka zwycięstw – z alkoholizmem, rakiem, biedą. Życiorys Wojciecha Krzyściaka to gotowy scenariusz. Zakopiański biznesmen planuje zresztą produkcję filmową, jednak bohaterem nie będzie on, tylko Harnaś, którego dostrzega w sylwetce Giewontu.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja
Animowana baśń:
Animowana baśń:
W Giewoncie widzę Harnasia, nie rycerza, chociaż według legend zbójnik zabierający bogatym i dający biednym to przecież też rycerz. Bohater malowany formą górskich diamentów wstanie ze snu. Chciałbym, aby postacie z tej historii były rozpoznawalne na całym świecie – mówi Wojciech Krzyściak. Biznesmen planuje wyprodukowanie filmu „Legenda o Księstwie Góralskim”.
K.Jarczewski

Do Zakopanego trafił jako kilkulatek w wyniku małżeństwa mamy. Wyszła za milicjanta. W domu panowała przemoc, a czasy były takie, że trudno było się przed nią bronić – wciąż pamięta reakcję funkcjonariuszy wzywanych do ojczyma: „Józek, uspokój się”.

Dziś Wojciech Krzyściak jest właścicielem m.in. sieci restauracji, twórcą marki Księstwo Góralskie i czekoladek Góralskie Praliny sprzedawanych w pięciu punktach w Zakopanem i dwóch w Krakowie (marka rozwijana w sieć Mountain Diamond ma się pojawić w najważniejszych górskich kurortach świata). Należy do niego kompleks Krakowiacy i Górale w Krzyszkowicach i budowany w Zakopanem luksusowy hotel Górski Diament.

Przed wigilią zaprasza potrzebujących do swojej restauracji, a jego fundacja ma w przyszłości wspierać talenty sportowe, podopiecznych placówek wychowawczych i dzieci, które – jak on kiedyś – nie dostały znikąd pomocy.

Przeszedł długą drogę.

Pieniądze jak śnieg z nieba

Cenny materiał:
Cenny materiał:
Trwają prace wykończeniowe w luksusowym hotelu Górski Diament. Sypialnie są wykładane drewnem ekologicznie zabezpieczonym roztworem propolisu. Właściciel hotelu uważa, że drewno w budownictwie jest odpowiednikiem złota w biżuterii – w pokoju wyłożonym drewnem praca serca zwalnia, uspokaja się, a to daje szansę na dłuższe życie.
K.Jarczewski

– Przy wszystkich projektach współpracuję z góralami, fajnie się dogadujemy. Jako dziecko chodziłem do szkoły w pobliskiej Olczy, byłem w niej jedynym ceprem, czyli osobą z zewnątrz, dlatego przeszedłem swoisty chrzest bojowy. Mamie cudem udało się wyprosić dla mnie miejsce w internacie ze względu na trudną sytuację domową, choć mi nie przysługiwało. Koledzy zabierali mnie do domu na święta, bo żal im było, żebym zostawał w internacie bez rodziny. No i tak się wtopiłem w to środowisko. Nie rozróżniałem góral czy ceper, tylko dobry czy zły człowiek – wspomina przedsiębiorca.

Uważa, że przed upadkiem uratowała go specyfika Zakopanego.

– Wiem, czym jest spanie na klatkach schodowych, wciskanie się miedzy rurę doprowadzającą gorącą wodę i sufit piwnicy, wiem, jak brzmi dźwięk biegnących po niej szczurzych łap… Z racji wychowania na ulicy mam czujny, wyostrzony mózg, co owocuje umiejętnością obserwacji, analizy i podejmowania decyzji. Zakopane jak żadne inne miasto ma to do siebie, że w sezonie pieniądze lecą z nieba jak śnieg i można je łapać. Już jako dziecko dowiedziałem się, że można zarabiać. Woziłem na sankach bagaże ze stacji kolejowej do hoteli, po drodze opowiadając turystom tutejsze historie, a jako nastolatek kupiłem z oszczędności saturator. Wtedy miasto nauczyło mnie złotej zasady – to biznes musi wyjść do klienta. Saturator nie stał w miejscu, pchałem ważące ponad 200 kg urządzenie pod kino, pod kolejkę na Kasprowy, na Krupówki – opowiada Wojciech Krzyściak.

Lokalnie:
Lokalnie:
Marka Księstwo Góralskie to także sklepy z ubraniami, biżuterią, pamiątkami.
K.Jarczewski

Dorastając, wchodził w kolejne przedsięwzięcia. Gastronomię zaczął rozwijać z partnerem biznesowym Dariuszem Gryniewiczem – pierwszy był lokal z rurkami z bitą śmietaną. Dziś ich wspólna sieć obejmuje m.in. popularne restauracje Watra, Stek, Stodoła, Zbójeckie Jadło, Pstrąg Górski. Przedsiębiorca wciąż uważa Zakopane za najlepsze miejsce na świecie, nie tylko do budowania biznesu.

– Wodę dla Zakopanego filtruje sam Giewont, potoki ochładzają miasto, które ma swój mikroklimat. W żadnych innych górach nie ma takiego skupiska fauny i flory na tak krótkim odcinku, trasy dla turystów są wygodne. Miasta turystyczne rozpoznaje się po liczbie kościołów i bankomatów, według tych kryteriów Zakopane zalicza się do najlepiej rozwiniętych kurortów w Polsce. Tu przypada też największa liczba podmiotów gospodarczych na mieszkańca, który żyje również z PKB słowackiego, czeskiego czy niemieckiego – wymienia przedsiębiorca.

Księstwo spod Giewontu

Inspiracja:
Inspiracja:
Nazwa Górski Diament jest wynikiem fascynacji biznesmena pracami artystów z przedwojennej zakopiańskiej Szkoły Przemysłu Drzewnego. Wojciech Krzyściak przyznaje, że zainspirowało go zdjęcie twórców związanych z tą szkołą.
K.Jarczewski

Przekonanie o konieczności dywersyfikacji biznesu i grup odbiorców zaowocowało kolejnym projektem – marką Księstwo Góralskie, czyli ofertą dla najbogatszych turystów. To m.in. restauracja na Krupówkach, sklep stacjonarny i internetowy z ubraniami, rzeźbami, biżuterią. Są nawet sygnowane felgi do samochodów ferrari. Prace wykończeniowe trwają też w luksusowym hotelu Górski Diament, w którym apartamenty będzie można wynająć lub kupić.

Nazwa Górski Diament jest wynikiem fascynacji biznesmena pracami artystów z przedwojennej zakopiańskiej Szkoły Przemysłu Drzewnego. Historycznie przez Podhale przewinęła się bohema, swoje ślady zostawili m.in. Stanisław Ignacy Witkiewicz, Rafał Malczewski, Władysław Hasior. To jednak absolwenci Szkoły Przemysłu Drzewnego, założonej w 1878 r. przez Towarzystwo Podhalańskie, wprowadzili do potocznego języka pojęcie szkoły zakopiańskiej. W latach 20. XX w. dyrektor Karol Stryjeński postawił na współczesny styl nawiązujący do rodzimego folkloru.

– Chcę przywrócić tę szkołę tworzenia i myślenia, a zainspirowało mnie jedno przedwojenne zdjęcie. Mawiam, że moją religią jest logika, a ona podsuwała mi kolejne pytania: skąd te wzory? Kształt oscypka? U nas się z niego śmieją, a we Francji czy Szwajcarii ser jest powodem do dumy, chełpią się nim. Zauważmy, że w żadnym z tych krajów ser nie ma indywidualnej formy – tylko nasz oscypek – wskazuje Wojciech Krzyściak.

Logotyp:
Logotyp:
Wojciech Krzyściak uważa, że charakterystyczny kształt oscypka można dostrzec w skałach Giewontu. To logo Księstwa Góralskiego. Wzór wprowadził do biżuterii, oświetlenia, mebli – jego zdaniem pasuje wszędzie i ma ogromny potencjał.
Krzysztof Jarczewski

Zdaniem biznesmena pomysł na charakterystyczną formę wziął się z gór – to Giewont narzucił kształt, który nazywa górskim diamentem i skarbem narodowym wartym kultywowania.

– Gdy spojrzeć na tę górę, widać ślady wędrówki lodowca. Płynąca woda pozostawiła tylko najtwardsze, najodporniejsze skały. Można w nich dostrzec ten charakterystyczny kształt, który pewnie kogoś zainspirował dawno temu. To logo Księstwa Góralskiego. Wzór wprowadziłem do biżuterii, mamy lampy w tym kształcie, motyw zdobi meble, robimy nawet diamentowe pralinki – pasuje wszędzie i ma ogromny potencjał nawet dla przemysłu na międzynarodową skalę. Te wzory mogą dać kiedyś nową kreskę w architekturze. Szwajcarzy, którym to pokazałem, natychmiast pojęli ideę. Pomysł wzbudza zainteresowanie na całym świecie od USA po Azerbejdżan. Gorzej w Polsce… – mówi przedsiębiorca.

Za kolejny skarb uważa drewno i jego wpływ na zdrowie.

– Przy swoich projektach współpracuję z naukowcami. Okazuje się, że ludzkie serce jest obliczone na dwa miliardy uderzeń. Udowodniono, że w pokoju wyłożonym drewnem praca serca zwalnia, uspokaja się, a to daje szansę na dłuższe życie. Sypialnie w Górskim Diamencie są wykładane drewnem, które jest zabezpieczane ekologicznie roztworem propolisu – przecież w sypialni spędza się trzecią część życia. Uważam, że drewno w budownictwie jest odpowiednikiem złota w biżuterii – wskazuje biznesmen.

W budowanym hotelu wykorzystuje m.in. czarny dąb wydobyty z Wisły i kamienie pozyskane z rozbiórki góralskich piwniczek. Na swoje miejsce czekają rzeźby, kopie prac twórców Szkoły Przemysłu Drzewnego.

Niedźwiedź i Harnaś

Motywy:
Motywy:
Nie tylko górski diament inspiruje biznesmena – charakterystyczny dla projektów Wojciecha Krzyściaka jest też niedźwiedź. To zarówno stojąca przy drzwiach Góralskiego Księstwa rzeźba w stylu nawiązującym do Szkoły Przemysłu Drzewnego, jak też ceramiczny niedźwiadek – butelka z trunkiem.
K.Jarczewski

Motywem charakterystycznym dla projektów Wojciecha Krzyściaka – oprócz diamentu – jest niedźwiedź. To rzeźba stojąca przy drzwiach Góralskiego Księstwa wykonana w stylu nawiązującym do Szkoły Przemysłu Drzewnego, lecz także ceramiczny niedźwiadek – butelka z trunkiem. Olbrzymi drewniany niedźwiedź stanął też na wybiegu skoczni podczas konkursów Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem. To hołd dla niedźwiedzia Wojtka adoptowanego przez żołnierzy 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii Armii Andersa.

– To wzór, który rozpoznają bywalcy Zakopanego sprzed lat – niestety wtedy takie niedźwiadki pełniły funkcje zakopiańskich śmietników. Uznałem, że to nie rola dla niedźwiedzia, symbolu dzikości i siły, trzeba mu przywrócić właściwe miejsce – podkreśla zakopiańczyk z wyboru.

W planach ma stworzenie animowanej baśni „Legenda o Księstwie Góralskim” – kto wie, może to będzie konkurencja dla „Krainy lodu”.

– W Giewoncie widzę Harnasia, nie rycerza, chociaż według legend zbójnik zabierający bogatym i dający biednym to przecież też rycerz. Bohater malowany formą górskich diamentów wstanie ze snu. Chciałbym, aby postacie z tej historii były rozpoznawalne na całym świecie – planuje biznesmen.

Diamentowe pralinki:
Diamentowe pralinki:
Czekoladki w formie oscypków, butelki w kształcie niedźwiadków, odzież ozdobiona kryształkami... Upominki projektu Wojciecha Krzyściaka są bardzo charakterystyczne.
Krzysztof Jarczewski

Narzekania, że na Krupówkach i pod Gubałówką króluje chińszczyzna, kwituje stwierdzeniem, że przecież ktoś ją kupuje i mnóstwo ludzi dzięki niej żyje.

– Chińskie produkcje nie muszą być złe, ważne, by wzór był dobry – dlaczego to nie miałby być nasz projekt? W przyszłości Zakopanego widzę jednak stawianie na jakość i cenę, która zweryfikuje liczbę turystów. Bilet wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego jest cztery razy tańszy niż godzina w siłowni, to jest absurd. Nie ma czasu i pieniędzy na naprawę ścieżek, dbanie o roślinność, zbieranie śmieci – twierdzi Wojciech Krzyściak.

Uważnie obserwuje klientów i ich potrzeby.

– Gdy zakładaliśmy pierwsze restauracje, najazd turystów był ogromny. Powstające obiekty były swoimi klonami, ja też musiałem brać udział w gonitwie, takie były warunki gry – przyznaje.

Zauważył jednak zmianę, tęsknotę za lokalnością.

– Gdy wracamy samolotem po dwutygodniowym urlopie w egzotycznym miejscu, zaczyna nam ślinka cieknąć na myśl o bigosie, budzi się tęsknota za ziemniakami z koperkiem i gęstym zsiadłym mlekiem, które może powstać tylko w chłodnych sieniach drewnianych domów. Wielu z nas wyniosło te smaki z rodziny, więc taka potrawa wzbudzi wspomnienia nawet u najbogatszego, znającego wyrafinowaną kuchnię bywalca. Dlatego wymyślona przez nas pralinka ma w środku litwor i owoce gór – jej zadaniem jest przypomnienie wycieczki, linoleum w schronisku i dziewczyny, która nas zauroczyła, gdy mieliśmy naście lat. Wielu się ze mnie śmiało, gdy zaczynałem realizować moje plany, a teraz je naśladują. Jeśli to kryzys wieku średniego, czyż nie jest to najpiękniejszy z możliwych wariantów? – puentuje tatrzański przedsiębiorca.