
PB: Świat dyskutuje na temat sankcji na import rosyjskiej ropy. Co w razie sankcji zrobi MOL?
György Bacsa, członek zarządu MOL: MOL zawsze przestrzegał i zawsze będzie przestrzegał obowiązujących przepisów dotyczących sankcji. Zgadzamy się z celem tych sankcji.
Jesteśmy gotowi na wiele różnych scenariuszy i opracowaliśmy plany działania. Poważnie traktujemy nasze zobowiązanie do zabezpieczenia dostaw energii w regionie, co w czasie wojny jest szczególnie ważne.
Ponadto odrobiliśmy pracę domową: w latach 2014-20 dokonaliśmy strategicznych inwestycji w wysokości 138 mln USD, by zwiększyć pojemność magazynów, unowocześnić system logistyczny w naszych rafineriach i móc przeładowywać również ropę z Adriatyku. MOL dysponuje dziś wystarczającą przepustowością rurociągów, aby zaopatrywać rafinerie bez dostępu do morza - rafinerię Dunaj na Węgrzech, rafinerię Százhalombatta i rafinerię Slovnaft na Słowacji - również za pośrednictwem rurociągu adriatyckiego.
Musimy jednak wziąć pod uwagę szersze konsekwencje gospodarcze scenariusza, w którym wszystkie europejskie rafinerie muszą zapomnieć o rosyjskiej ropie. To nie powinno nastąpić w wyniku szybkiej decyzji, ponieważ groziłoby to poważnymi niedoborami, chaosem i konsekwencjami dla przemysłu.
Musimy wziąć pod uwagę szersze konsekwencje gospodarcze scenariusza, w którym wszystkie europejskie rafinerie muszą zapomnieć o rosyjskiej ropie. To nie powinno nastąpić w wyniku szybkiej decyzji, ponieważ groziłoby to poważnymi niedoborami, chaosem i konsekwencjami dla przemysłu.
Nasza sytuacja jest inna niż sytuacja Stanów Zjednoczonych, w których krajowa produkcja pokrywa lokalne potrzeby.
A w razie sankcji na import gazu?
Naszą podstawową działalnością nie jest obrót gazem ziemnym, nie jesteśmy też importerem gazu. Jesteśmy natomiast największym lokalnym producentem gazu ziemnego na Węgrzech i w Chorwacji, a ponadto operatorem systemu przesyłowego gazu na Węgrzech. Jednocześnie jesteśmy jednym z największych przemysłowych odbiorców gazu na potrzeby naszych rafinerii i zakładów petrochemicznych.
Nasza produkcja przekracza obecnie potrzeby, ale w regionie brakuje gazu ziemnego. Rynek węgiersko-słowacko-czeski – podobnie jak innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej – jest dziś w dużej mierze zależny od dostaw gazu ziemnego z rosyjskich rurociągów. W ostatnich latach zainwestowaliśmy jednak w sześć połączeń międzysystemowych z sąsiednimi krajami, więc tu również możemy powiedzieć, że odrobiliśmy pracę domową.
Połączenia międzysystemowe, duże pojemności magazynowe oraz położenie naszego kraju oznaczają bezpieczeństwo dostaw na Węgrzech.
Jak wygląda dziś działalność MOL w Rosji?
Jeśli chodzi o aktywa poszukiwawczo-wydobywcze, to nie mamy znaczącej ekspozycji w Rosji. Jedynie udziały w złożu Baitex, gdzie naszym partnerem jest turecki TPAO.
Nie zrealizujemy żadnego projektu, który byłby niezgodny z obowiązującymi sankcjami. Nie mamy też ambicji zwiększania naszej ekspozycji w Rosji.
Czy MOL ma stanowisko w sprawie wojny w Ukrainie?
Bardzo mocno potępiamy decyzję Rosji o wojnie z Ukrainą oraz wszelkie formy przemocy i agresji. Jesteśmy zszokowani, że w XXI wieku wojna między dwoma sąsiednimi krajami jest rzeczywistością w Europie. Pragniemy wesprzeć naród ukraiński nie tylko werbalnie, ale też poprzez działania.
Uczestniczyliśmy w węgierskich akcjach humanitarnych, dostarczając paliwo na stacje przy granicy na Słowacji, Węgrzech i w Rumunii. Dostarczamy również żywność, wodę i telefony komórkowe uchodźcom przekraczającym granice. Przekazujemy też darowizny.
Jaki może być wpływ wojny na połączenie Orlenu z Lotosem i umowę z MOL? Czy niepewność na rynkach wpływa na wasze zainteresowanie transakcją?
Podpisaliśmy już umowy z grupą Lotos i PKN Orlen na sprzedaż i zakup aktywów z sektora detalicznego i - niezależnie od wojny - jesteśmy przekonani, że transakcja zbuduje wartość dla obu stron.
Teraz transakcja jest uzależniona od uzyskania przez PKN Orlen zielonego światła od Komisji Europejskiej. Spodziewamy się go w drugiej połowie roku.
Nie ulega wątpliwości, że transakcja Orlenu z MOL to ważny rozdział w historii obu firm. Razem będziemy mogli otworzyć korytarz energetyczny północ-południe, zwiększając niezależność naszego regionu. Kto atakuje ten układ, ten atakuje w istocie ideę współpracy niezależnych państw Europy Środkowej i chce osłabić niezależne firmy regionalne.
Atak Rosji na Ukrainę podsyca pytania o biznesowe powiązania MOL z Rosją. Jak się do nich odnosicie?
Grupa MOL jest w pełni niezależną firmą i każdy zarzut dotyczący „rosyjskich więzi” uważamy za bezpodstawny i – szczerze mówiąc – rażąco wrogi. Czy ktoś mógłby wskazać choćby jednego członka rady dyrektorów MOL, który reprezentowałby wpływy rosyjskie? Nonsens. Wszelkie sugestie o rosyjskich wpływach są fałszywe. Takie insynuacje są dla mnie bardzo rozczarowujące, ponieważ studiowałem w USA jako stypendysta Fulbrighta, spędziłem tam znaczący okres życia i zostałem członkiem nowojorskiej izby adwokackiej.
Ale stacje, które w ramach transakcji sprzedacie Orlenowi, to przejęte tuż wcześniej stacje Łukoila.
Większość stacji z portfolio MOL była rozwijana organicznie, niektóre zostały zakupione od międzynarodowych firm naftowo-gazowych, takich jak Eni. Stacje pod marką Łukoil, o których pani wspomniała, zostały nabyte od prywatnego właściciela, a nie od rosyjskiej firmy. Łukoil sprzedał swoją sieć już siedem lat temu, chociaż nadal działała ona pod tą marką.
Ceny ropy rosną – co to oznacza dla MOL?
Szybko rosnące ceny energii i paliw wpływają negatywnie na popyt, spowalniają cykle inwestycyjne i zakłócają europejski rozwój. My - dzięki modelowi biznesowemu obejmującemu segmenty upstream, downstream i detal - jesteśmy w stanie w pewnym stopniu złagodzić te negatywne konsekwencje, jednak obecny poziom inflacji jest zdecydowanie niekorzystny.
Paliwa na Węgrzech są tańsze niż u sąsiadów, co oznacza, że tankują tu firmy transportowe, a turystyka paliwowa kwitnie. To dla nas wyzwanie logistyczne, ale dajemy sobie radę.
Na stacjach MOL widzimy obecnie duże kolejki - nie tylko z powodu wojny, ale także z powodu antyinflacyjnego limitu nałożonego przez rząd na hurtowe ceny paliw. W efekcie paliwa na Węgrzech są tańsze niż u sąsiadów, co oznacza, że tankują tu firmy transportowe, a turystyka paliwowa kwitnie. To dla nas wyzwanie logistyczne, ale dajemy sobie radę.
MOL to węgierski odpowiednik PKN Orlen, czyli koncern prowadzący działalność wydobywczą, rafineryjną, petrochemiczną oraz sieć stacji paliw. Ropę i gaz wydobywa lub przetwarza w 13 krajach, a stacje paliw (łącznie 2 tys.) prowadzi na 9 rynkach regionu.
W styczniu Orlen ogłosił, że w ramach przygotowań do fuzji z Lotosem sprzeda MOL 417 stacji paliw gdańskiej spółki w Polsce, a sam kupi 144 zlokalizowane na Węgrzech oraz 41 na Słowacji. Przejmowane przez MOL polskie stacje stworzą sieć z 82 działającymi u nas stacjami Slovnaftu, należącymi do spółki zależnej MOL. Węgrzy będą trzecim graczem na rynku, zapowiedzieli już szybki rebranding.