MOL zawsze będzie przestrzegać sankcji

Magdalena GraniszewskaMagdalena Graniszewska
opublikowano: 2022-03-09 20:00

Nie zrealizujemy żadnego projektu, który byłby niezgodny z obowiązującymi sankcjami. Nie mamy też ambicji zwiększania naszej ekspozycji w Rosji – mówi György Bacsa, członek zarządu MOL, w wywiadzie z „PB”.

Przeczytaj wywiad i dowiedz się:

  • czy MOL wyjdzie z Rosji, czy zostanie
  • czy da radę odciąć się od rosyjskiej ropy i gazu
  • czy, zdaniem członka zarządu koncernu, Europa poradzi sobie bez rosyjskich surowców energetycznych
  • czy MOL wciąż chce kupić stacje Lotosu
  • dlaczego paliwa na Węgrzech są tańsze niż u sąsiadów
Potępiamy.
Potępiamy.
– Bardzo mocno potępiamy decyzję Rosji o wojnie z Ukrainą oraz wszelkie formy przemocy i agresji - mówi György Bacsa, członek zarządu MOL.
Berecz Valter

PB: Świat dyskutuje na temat sankcji na import rosyjskiej ropy. Co w razie sankcji zrobi MOL?

György Bacsa, członek zarządu MOL: MOL zawsze przestrzegał i zawsze będzie przestrzegał obowiązujących przepisów dotyczących sankcji. Zgadzamy się z celem tych sankcji.

Jesteśmy gotowi na wiele różnych scenariuszy i opracowaliśmy plany działania. Poważnie traktujemy nasze zobowiązanie do zabezpieczenia dostaw energii w regionie, co w czasie wojny jest szczególnie ważne.

Ponadto odrobiliśmy pracę domową: w latach 2014-20 dokonaliśmy strategicznych inwestycji w wysokości 138 mln USD, by zwiększyć pojemność magazynów, unowocześnić system logistyczny w naszych rafineriach i móc przeładowywać również ropę z Adriatyku. MOL dysponuje dziś wystarczającą przepustowością rurociągów, aby zaopatrywać rafinerie bez dostępu do morza - rafinerię Dunaj na Węgrzech, rafinerię Százhalombatta i rafinerię Slovnaft na Słowacji - również za pośrednictwem rurociągu adriatyckiego.

Musimy jednak wziąć pod uwagę szersze konsekwencje gospodarcze scenariusza, w którym wszystkie europejskie rafinerie muszą zapomnieć o rosyjskiej ropie. To nie powinno nastąpić w wyniku szybkiej decyzji, ponieważ groziłoby to poważnymi niedoborami, chaosem i konsekwencjami dla przemysłu.

Musimy wziąć pod uwagę szersze konsekwencje gospodarcze scenariusza, w którym wszystkie europejskie rafinerie muszą zapomnieć o rosyjskiej ropie. To nie powinno nastąpić w wyniku szybkiej decyzji, ponieważ groziłoby to poważnymi niedoborami, chaosem i konsekwencjami dla przemysłu.

György Bacsa
członek zarządu MOL

Nasza sytuacja jest inna niż sytuacja Stanów Zjednoczonych, w których krajowa produkcja pokrywa lokalne potrzeby.

A w razie sankcji na import gazu?

Naszą podstawową działalnością nie jest obrót gazem ziemnym, nie jesteśmy też importerem gazu. Jesteśmy natomiast największym lokalnym producentem gazu ziemnego na Węgrzech i w Chorwacji, a ponadto operatorem systemu przesyłowego gazu na Węgrzech. Jednocześnie jesteśmy jednym z największych przemysłowych odbiorców gazu na potrzeby naszych rafinerii i zakładów petrochemicznych.

Nasza produkcja przekracza obecnie potrzeby, ale w regionie brakuje gazu ziemnego. Rynek węgiersko-słowacko-czeski – podobnie jak innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej – jest dziś w dużej mierze zależny od dostaw gazu ziemnego z rosyjskich rurociągów. W ostatnich latach zainwestowaliśmy jednak w sześć połączeń międzysystemowych z sąsiednimi krajami, więc tu również możemy powiedzieć, że odrobiliśmy pracę domową.

Połączenia międzysystemowe, duże pojemności magazynowe oraz położenie naszego kraju oznaczają bezpieczeństwo dostaw na Węgrzech.

Jak wygląda dziś działalność MOL w Rosji?

Jeśli chodzi o aktywa poszukiwawczo-wydobywcze, to nie mamy znaczącej ekspozycji w Rosji. Jedynie udziały w złożu Baitex, gdzie naszym partnerem jest turecki TPAO.

Nie zrealizujemy żadnego projektu, który byłby niezgodny z obowiązującymi sankcjami. Nie mamy też ambicji zwiększania naszej ekspozycji w Rosji.

Czy MOL ma stanowisko w sprawie wojny w Ukrainie?

Bardzo mocno potępiamy decyzję Rosji o wojnie z Ukrainą oraz wszelkie formy przemocy i agresji. Jesteśmy zszokowani, że w XXI wieku wojna między dwoma sąsiednimi krajami jest rzeczywistością w Europie. Pragniemy wesprzeć naród ukraiński nie tylko werbalnie, ale też poprzez działania.

Uczestniczyliśmy w węgierskich akcjach humanitarnych, dostarczając paliwo na stacje przy granicy na Słowacji, Węgrzech i w Rumunii. Dostarczamy również żywność, wodę i telefony komórkowe uchodźcom przekraczającym granice. Przekazujemy też darowizny.

Jaki może być wpływ wojny na połączenie Orlenu z Lotosem i umowę z MOL? Czy niepewność na rynkach wpływa na wasze zainteresowanie transakcją?

Podpisaliśmy już umowy z grupą Lotos i PKN Orlen na sprzedaż i zakup aktywów z sektora detalicznego i - niezależnie od wojny - jesteśmy przekonani, że transakcja zbuduje wartość dla obu stron.

Teraz transakcja jest uzależniona od uzyskania przez PKN Orlen zielonego światła od Komisji Europejskiej. Spodziewamy się go w drugiej połowie roku.

Nie ulega wątpliwości, że transakcja Orlenu z MOL to ważny rozdział w historii obu firm. Razem będziemy mogli otworzyć korytarz energetyczny północ-południe, zwiększając niezależność naszego regionu. Kto atakuje ten układ, ten atakuje w istocie ideę współpracy niezależnych państw Europy Środkowej i chce osłabić niezależne firmy regionalne.

Atak Rosji na Ukrainę podsyca pytania o biznesowe powiązania MOL z Rosją. Jak się do nich odnosicie?

Grupa MOL jest w pełni niezależną firmą i każdy zarzut dotyczący „rosyjskich więzi” uważamy za bezpodstawny i – szczerze mówiąc – rażąco wrogi. Czy ktoś mógłby wskazać choćby jednego członka rady dyrektorów MOL, który reprezentowałby wpływy rosyjskie? Nonsens. Wszelkie sugestie o rosyjskich wpływach są fałszywe. Takie insynuacje są dla mnie bardzo rozczarowujące, ponieważ studiowałem w USA jako stypendysta Fulbrighta, spędziłem tam znaczący okres życia i zostałem członkiem nowojorskiej izby adwokackiej.

Ale stacje, które w ramach transakcji sprzedacie Orlenowi, to przejęte tuż wcześniej stacje Łukoila.

Większość stacji z portfolio MOL była rozwijana organicznie, niektóre zostały zakupione od międzynarodowych firm naftowo-gazowych, takich jak Eni. Stacje pod marką Łukoil, o których pani wspomniała, zostały nabyte od prywatnego właściciela, a nie od rosyjskiej firmy. Łukoil sprzedał swoją sieć już siedem lat temu, chociaż nadal działała ona pod tą marką.

Ceny ropy rosną – co to oznacza dla MOL?

Szybko rosnące ceny energii i paliw wpływają negatywnie na popyt, spowalniają cykle inwestycyjne i zakłócają europejski rozwój. My - dzięki modelowi biznesowemu obejmującemu segmenty upstream, downstream i detal - jesteśmy w stanie w pewnym stopniu złagodzić te negatywne konsekwencje, jednak obecny poziom inflacji jest zdecydowanie niekorzystny.

Paliwa na Węgrzech są tańsze niż u sąsiadów, co oznacza, że tankują tu firmy transportowe, a turystyka paliwowa kwitnie. To dla nas wyzwanie logistyczne, ale dajemy sobie radę.

György Bacsa
członek zarządu MOL

Na stacjach MOL widzimy obecnie duże kolejki - nie tylko z powodu wojny, ale także z powodu antyinflacyjnego limitu nałożonego przez rząd na hurtowe ceny paliw. W efekcie paliwa na Węgrzech są tańsze niż u sąsiadów, co oznacza, że tankują tu firmy transportowe, a turystyka paliwowa kwitnie. To dla nas wyzwanie logistyczne, ale dajemy sobie radę.

MOL będzie w Polsce numerem trzy

MOL to węgierski odpowiednik PKN Orlen, czyli koncern prowadzący działalność wydobywczą, rafineryjną, petrochemiczną oraz sieć stacji paliw. Ropę i gaz wydobywa lub przetwarza w 13 krajach, a stacje paliw (łącznie 2 tys.) prowadzi na 9 rynkach regionu.

W styczniu Orlen ogłosił, że w ramach przygotowań do fuzji z Lotosem sprzeda MOL 417 stacji paliw gdańskiej spółki w Polsce, a sam kupi 144 zlokalizowane na Węgrzech oraz 41 na Słowacji. Przejmowane przez MOL polskie stacje stworzą sieć z 82 działającymi u nas stacjami Slovnaftu, należącymi do spółki zależnej MOL. Węgrzy będą trzecim graczem na rynku, zapowiedzieli już szybki rebranding.