Całkowite koszty przekazania przez wojsko częstotliwości dla UMTS pochłoną ponad 1,1 mld zł — wynika z wstępnych szacunków. Zamówienia na modernizację sieci radiowej trafią nie tylko do zagranicznych, lecz także krajowych firm.
Do właściwego funkcjonowania systemu UMTS w skali kraju niezbędne są na razie wyłącznie częstotliwości, które armia ma przekazać do końca roku. Zgodnie z wstępnymi założeniami, dostosowanie ich do potrzeb cywilnych pochłonie ponad 1,1 mld zł. Sztab Generalny WP otrzymał te pieniądze z resortu obrony narodowej, a ten z kolei otrzyma ich zwrot w ratach do 2005 r. Nie oznacza to jednak, że wszystkie częstotliwości zostaną przekazane dopiero w 2005 r.
— Do końca 2002 r. jesteśmy zobowiązani przekazać pasma naziemne, natomiast do końca 2005 r. pasma satelitarne. Wszystko odbywa się zgodnie z harmonogramem. Terminu dotrzymamy - mówi płk Eugeniusz Sygocki, dyrektor Wojskowego Biura Zarządzania Częstotliwościami.
MON wziął bowiem na siebie finansowanie inwestycji związanych z modernizacją infrastruktury. Nakłady resortu zwróci budżet z wpływów z UMTS. MON na pewno na tym nie straci.
Częstotliwości, które wojsko ma przekazać na potrzeby cywilne, przyszłe bazy do zbudowania w Polsce sieci UMTS, dzieli się na pasma wstępne i rozszerzone. Pasma początkowe obejmują segment naziemny i segment satelitarny. Jeśli chodzi o pasma rozszerzone — armia dysponuje trzema pasmami w segmencie naziemnym i pięcioma w satelitarnym. Decyzje o przekazaniu tych pasm i ewentualnych terminach jeszcze nie zapadły.
Prac dostosowawczych nie omijają jednak komplikacje.
— Musimy wymieniać wiele sprzętu elektronicznego. Z tym związana jest konieczność zakupów za granicą. Urządzenia te, jak nietrudno się domyślić, nie są seryjnie produkowane, więc musimy je zamawiać na długo przed zainstalowaniem — mówi płk Sygocki.
Dodatkową komplikacją jest sprawa offsetu. Jeśli armia zamawia urządzenia u producenta zagranicznego na potrzeby wojskowe, jest on zobligowany do kompensacji wartości zamówienia w krajowym przemyśle zbrojeniowym. Obowiązek offsetowy przejmuje jednak z reguły rząd producenta sprzętu, co znacznie wydłuża procedurę.
Wojskowe kontrakty są objęte ścisłą klauzulą tajności. Wiadomo jednak, że lądują z reguły u największych graczy na światowym rynku. Okazuje się jednak, że na wojskowe zamówienia sprzętu elektronicznego mogą liczyć nie tylko firmy zagraniczne, lecz także krajowe zakłady, takie jak CNPEP Radwar.
— Bardzo skomplikowany sprzęt radionawigacyjny musimy zamawiać za granicą. Gros zamówień trafia jednak do krajowych zakładów — mówi Eugeniusz Sygocki.
Firmy mogą liczyć na kontrakty wartości 1,1 mld zł.
— Łączne koszty wymiany sprzętu wyniosą około 1,1 mld zł- mówi Eugeniusz Sygocki.
Kosztorys uwzględnia niezbędną wymianę infrastruktury, np. stacji radiolokacyjnych, oraz zmiany konfiguracji siatki częstotliwości.