Morele.net rozbudowują e-rynek

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2020-08-05 22:00

E-sklep, kontrolowany przez MCI, jak cała branża rośnie na pandemicznym skoku internetowych zakupów. Wyniki chce poprawić dzięki niezależnym sprzedawcom.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- w jaki sposób morele.net chcą skorzystać na umowie z eMagiem

- jakie usługi rozbudowuje kontrolowany przez MCI e-sklep

- jakie są jego wyniki finansowe

W czasie pandemii sklepy stacjonarne się zamykają, a sklepy internetowe rozkwitają, ale są wyjątki od tej reguły. Na początku sierpnia oficjalnie przestał działać e-sklep eMag.pl, dawniej funkcjonujący pod nazwą Agito.pl. Klienci, którzy teraz wchodzą na polską stronę wywodzącego się z Rumunii, a kontrolowanego przez grupę Naspers (dawnego właściciela Allegro) e-sklepu teraz kierowani są na witrynę Morele.net. Dla Moreli, których głównym akcjonariuszem jest giełdowe MCI, umowa z eMagiem to szansa na zwiększenie skali działalności.

WIARA W RYNEK:
WIARA W RYNEK:
Morele.net, których prezesem jest Michał Pawlik, od ponad roku rozbudowują platformę, za pomocą której niezależni przedsiębiorcy mogą sprzedawać produkty w ich e-sklepie i otrzymywać m.in. wsparcie logistyczne. Korzysta z niej obecnie około 500 sprzedawców, ale spółka chce szybko zwiększyć tę liczbę.
Tomasz Gotfryd

— Od dawna współpracowaliśmy z grupą eMag, sprzedając produkty pod naszą marką własną w jej serwisach w innych krajach europejskich. Teraz przejmujemy ruch z polskiego e-sklepu, a co ważniejsze, możemy nawiązać współpracę z blisko trzema tysiącami sprzedawców, którzy korzystali z marketplace’u eMagu — mówi Michał Pawlik, prezes Morele.net.

Rynkowa okazja

Morele.net większość przychodów generują z samodzielnej sprzedaży elektroniki, sprzętu sportowego czy artykułów remontowych. Od ponad roku rozbudowują jednak własny marketplace, czyli platformę umożliwiającą niezależnym sprzedawcom wystawianie przedmiotów i pozwalającą im skuteczniej dotrzeć do klientów. Największą tego typu platformą w kraju jest oczywiście Allegro, gdzie przedmioty wystawia ponad 140 tys. sprzedawców.

— Na polskim rynku jest jedna dominująca platforma, ale można z nią skutecznie konkurować w pewnych niszach — i łatwo konkurować z nią opłatami dla sprzedawców, bo lider nie musi dbać o atrakcyjność cenową. Z naszego marketplace’u korzysta obecnie około 500 sprzedawców i chcemy znacznie zwiększyć tę liczbę dzięki współpracy ze sprzedawcami z eMagu. Celujemy w dużych, profesjonalnych sprzedawców, którym możemy oferować m.in. usługi logistyczno-magazynowe na bazie naszej infrastruktury — mówi Michał Pawlik.

Sprzedaż, generowana przez wystawiających przedmioty na platformie niezależnych przedsiębiorców, nie wpływa na przychody Morele.net, ale wpływa na GMV, czyli łączną wartość wszystkich transakcji na stronie.

— Chodzi o to, by skokowo zwiększać skalę i szerokość oferty w różnych kategoriach, co przyciąga klientów na witrynę i pozwala osiągać lepszą rentowność. Jesteśmy nastawieni na rozwój organiczny — nie mamy obecnie w planach kupowania kolejnego e-sklepu, bo transakcje wymagają dużego zaangażowania, a przy szybko rosnącym rynku lepiej poświęcić czas na poprawianie i rozbudowywanie tego, co już się ma — mówi prezes Morele.net.

Budowanie zysków

Morele.net w 2018 r. (ostatnie dostępne dane) miały blisko 800 mln zł przychodów i balansowały na krawędzi rentowności, w dużej mierze ze względu na wydatki inwestycyjne w logistyce. Ubiegły rok był lepszy, a teraz — przy okazji znacznego wzrostu popularności e-zakupów z powodu pandemii — wyniki szybko rosną.

— W ubiegłym roku koncentrowaliśmy się na poprawie rentowności i wypracowaliśmy 12 mln zł zysku EBITDA. To był dobry wynik, ale teraz większy zysk wypracowaliśmy w samym drugim kwartale. W niektórych kategoriach, takich jak fitness, sprzedaż rosła po 300-400 proc. Oczywiście taka dynamika nie może trwać wiecznie, ale pozostajemy na znacznie wyższym poziomie sprzedaży niż w ubiegłym roku i to się na pewno utrzyma, bo za sprawą pandemii do e-zakupów przekonała się duża grupa klientów, która wcześniej ich nie robiła lub robiła okazyjnie — mówi Michał Pawlik.

W grupie Morele.net funkcjonuje sześć e-sklepów — oprócz głównej witryny to m.in Presto, skoncentrowane na sprzęcie sportowym.

— Za ponad połowę naszych przychodów odpowiada obecnie sprzedaż elektroniki, ale sprzęt sportowy to już ponad 20 proc. Chcemy w tym roku wprowadzać kolejne kategorie na głównej stronie Morele.net i skoncentrować się na podniesieniu rentowności — mówi prezes e-sklepu.

Od 2018 r. Morele.net tworzą jedną grupę z litewską spółką Pigu, która prowadzi duże e-sklepy w krajach bałtyckich. Na koniec ubiegłego roku MCI wyceniało swój 51-procentowy pakiet w grupie Morele/Pigu na 173 mln zł, co przekłada się na wycenę całej polsko-litewskiej grupy na poziomie 340 mln zł. Przedstawiciele MCI zapowiadali, że w do 2023 r. powinna ona wypracowywać 1 mld EUR obrotów rocznie.

— Jesteśmy tuż przed połową drogi do osiągnięcia tego celu. Polska przynosi mniej więcej 65 proc. przychodów grupy, za resztę odpowiadają kraje bałtyckie. Na ten rok planem minimum, prócz poprawy rentowności, jest osiągnięcie co najmniej 10-procentowego udziału niezależnych sprzedawców w GMV — mówi Michał Pawlik.