Muszle z apteki

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2008-06-06 00:00

Niełatwo kupić wino w Helsinkach. Oczywiście można, ale wyłącznie w sklepach państwowego monopolu. Jest ich niedużo, ale każdy zapytany Fin z uśmiechem wskaże najbliższy adres. Nawet precyzyjnie określi godziny otwarcia. Miejsc, gdzie można w miłej atmosferze wypić kieliszek wina i zakąsić czymś smakowitym, również nie ma za dużo. Jednym z miłych wyjątków jest Karelia, naprzeciwko Opery Narodowej. Nazywa się dumnie apteką gastronomiczno-enologiczną. Tam naprawdę była kiedyś okazała apteka. Los chciał, że specyfiki się nieco zmieniły.

Mimo że specjalne miejsce w kuchni fińskiej ma śledź bałtycki (silakka), nas zaintrygowały różne rodzaje muszli, zwane lokalnie simpuoita. Zamówiliśmy ostatecznie a` la mariniere w białym winie, z czosnkiem i pietruszką (0,5 kg, 15 euro). Skosztowaliśmy. Na pewno godne zainteresowania.

Poprosiliśmy o winną sugestię. Bez wahania zaproponowano podawanego na kieliszki alzackiego rieslinga. Spróbowaliśmy. W buziach zrobiło się leciutko gorzko. Ukradkiem przepiliśmy wodą (bez gazu). Grzecznie poprosiliśmy o innego kolegę z Francji. Konkretnie Sancerre, 2005, Paul Doucet (kieliszek 7,5 euro). Zdecydowanie lepiej, chociaż też z lekkimi problemami. Sytuacja wyraźnie się zmieniła wraz z pojawieniem się cytryny. Kilka wyciśniętych kropelek i wszystkim zrobiło się zdecydowanie dobrze.

Restauracja Karelia

Mannerheimintie 56

Helsinki

Stanisław J. Majcherczyk