Obrót błękitnym paliwem na parkiecie możliwy już od przyszłego roku
Towarowa Giełda Energii może trafić w ręce przyszłego właściciela bogatsza o nowy obiecujący rynek.
Trzeba stworzyć platformę hurtowego obrotu gazem, najlepiej w formie giełdy — taką koncepcję przedstawili podczas niedawnej debaty "Pulsu Biznesu" Michał Szubski, prezes PGNiG, i Marek Woszczyk, prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Okazuje się, że jest ona całkiem realna. Zdaniem Grzegorza Onichimowskiego, prezesa Towarowej Giełdy Energii (TGE), 2012 r. to realny termin uruchomienia przez jego spółkę parkietu, na którym odbywałby się hurtowy handel gazem. Początek przyszłego roku to również data wymieniana przez Marka Woszczyka, prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, w kontekście wdrożenia pierwszego etapu liberalizacji krajowego rynku gazowego.
— Jeśli mówimy o pełnowymiarowej giełdzie gazu, 1 stycznia 2012 r. raczej nie wchodzi w grę, ale inny przyszłoroczny termin można już uznać za realny. Od stycznia możliwe jest natomiast uruchomienie przez TGE hurtowego rynku gazowego w uproszczonej formule — np. w postaci platformy aukcyjnej lub choćby rejestrowanych transakcji bilateralnych — ocenia Grzegorz Onichimowski.
Potrzebna wszystkim
Stworzenie giełdy postulują zgodnie wszyscy gracze rynku gazowego, łącznie z PGNiG, które w wyniku liberalizacji będzie musiało oddać część krajowego rynku konkurentom. Z uruchomieniem zorganizowanego obrotu gazem duże nadzieje wiążą też potencjalni beneficjenci liberalizacji, np. giełdowa CP Energia.
— Giełda posłuży rozwojowi rynku hurtowego, który obecnie nie istnieje. Bardzo na to liczymy — mówi Mariusz Caliński, prezes CP Energii.
Zainteresowani nie wskazują, kto miałby zająć się organizacją hurtowego obrotu, być może dlatego, że ta kwestia — dziś nieco drażliwa — wkrótce może przestać budzić kontrowersje. TGE — ze względu na wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu giełdowego obrotu energią elektryczną — wydaje się naturalnym kandydatem. Jednak apetyt na gaz, podobnie jak na prąd, ma też Giełda Papierów Wartościowych (GPW). Organizacja obrotu tego rodzaju produktami oraz stworzenie rynku opartych na nich instrumentów pochodnych miały być, według wcześniejszych deklaracji Ludwika Sobolewskiego, prezesa GPW, elementem długofalowej strategii spółki. Czy te zapowiedzi pozostają w mocy? GPW nie chciała z nami o tym rozmawiać.
Zostanie w rodzinie
Pytanie, która giełda lepiej zorganizuje obrót gazem, wkrótce może się stać bezprzedmiotowe. A to za sprawą przygotowywanej sprzedaży TGE. Choć zainteresowanych spółką ujawniło się dotychczas kilku, wśród nich skandynawska spotowa giełda energii Nord Pool Spot, najbardziej prawdopodobnym (bo popieranym przez skarb państwa, największego akcjonariusza TGE) nabywcą jest właśnie GPW. Wszystko może więc zostać w rodzinie.
Grzegorz Onichimowski nie widzi powodu, żeby w związku z przetasowaniami w akcjonariacie odkładać prace nad projektem gazowym.
— Myślę, że każdy przyszły właściciel TGE przyjmie z zadowoleniem przygotowany projekt. Mamy solidny fundament w postaci zatwierdzonego przez KNF regulaminu rynku gazowego, bo już kilka lat temu, kiedy rząd myślał o częściowym uwolnieniu obrotu gazem krajowym, robiliśmy przymiarki do jego uruchomienia. Wkrótce podejmiemy decyzję, czy realizować projekt samodzielnie, czy z partnerem — np. Gaz-Systemem — mówi Grzegorz Onichimowski.
Gaz-System, operator krajowej sieci przesyłowej, nie mówi "nie".
— Dotychczas nie prowadziliśmy rozmów z Towarową Giełdą Energii na temat utworzenia giełdy gazu, natomiast nie wykluczamy, że wybierzemy takie rozwiązanie — twierdzi Małgorzata Polkowska, rzeczniczka Gaz-Systemu.
Prawo do poprawki
Prezes TGE zaznacza jednak, że otoczenie prawne nie jest w pełni przystosowane do uruchomienia giełdy. Potrzebne są zmiany w niektórych rozporządzeniach, a także w tzw. instrukcji ruchu i eksploatacji gazowej sieci przesyłowej — kodeksie regulującym zasady transportu gazu. Gaz-System do listy potrzeb dorzuca nowelizację prawa energetycznego lub uchwalenie prawa gazowego. Nowe przepisy są niezbędne m.in. do utworzenia w sieci tzw. wirtualnego punktu handlowego.
— Wirtualny punkt handlowy w systemie gazowym jest konieczny, żeby rozwinął się obrót. Rynek gazu powinien działać podobnie jak energetyczny, który funkcjonuje w formule tzw. miedzianej płyty. Ten model umożliwia transakcje niezależnie od tego, w którym miejscu towar jest dostarczany do systemu, a w którym odbierany. W zakresie rozliczeń finansowych ta formuła już działa, ale w sensie organizacyjnym — wciąż nie — zaznacza Mariusz Caliński.
Jego zdaniem, początki liberalizacji rynku mogłyby wyglądać w Polsce podobnie jak np. w Niemczech.
— Tamtejszy regulator zobligował koncern E. ON do sprzedawania na aukcjach niewielkiej części gazu. PGNiG też mogłoby udostępnić innym graczom kilka, kilkanaście proc. obrotu. Potencjalnym problemem są ceny, bo gaz importowany jest drogi. Gdyby to właśnie ten gaz zaoferowało na rynku PGNiG, byłby on w hurcie droższy niż w taryfach dla odbiorców przemysłowych, którzy kupują importowany produkt "rozcieńczony" tańszym gazem krajowym — zwraca uwagę prezes CP Energii.
Niemiecki przykład
1 października 2009 r. utworzono w Niemczech platformę Gaspool, umożliwiającą wymianę handlową gazem ziemnym. Jej udziałowcami są czterej niemieccy operatorzy systemów przesyłowych: — DONG Energy Pipelines, — Gasunie Deutschland Transport Services, — Ontrans–VNG Gastransport — Wingas. Do sieci tych operatorów przyłączonych jest około 300 systemów dystrybucyjnych, zlokalizowanych niemal w całych Niemczech. Po utworzeniu platformy Gaspool odbiorcy uzyskali dostęp do rynku, na którym obowiązują zunifikowane zasady handlu i działa wielu sprzedawców. Powstanie Gaspool zwiększyło też obrót gazem na Europejskiej Giełdzie Energii w Lipsku. Obecnie na platformie Gaspool zarejestrowanych jest ponad 180 niemieckich i zagranicznych firm handlujących błękitnym paliwem.
14,4
mld m sześc.
Tyle gazu PGNiG sprzedało odbiorcom w 2010 r. Z importu pochodziło ponad 70 proc.