WARSZAWA (Reuters) - W poniedziałek na warszawskiej giełdzie może dojść do spadków, jednak nie powinny one mieć charakteru wyjątkowo nerwowego pomimo rozpoczęcia w niedzielę akcji zbrojnej USA w Afganistanie, uważają zarządzający funduszami i analitycy .
"Sesja może rozpocząć się od spadków, jednak nie oczekuje krachu. Zniżka może być rzędu jednego procenta" - powiedział Grzegorz Zaniewski, doradca inwestycyjny w IDM Kredyt Banku.
W ciągu ostatnich pięciu sesji WIG20 spadł o 2,1 procent, zamykając się w piątek na poziomie 1001 punktów. Na początku ubiegłego tygodnia WIG20 obniżył się do 990,2 punktu, czyli do najniższego poziomu od października 1998 roku.
"Nie powinno się na giełdzie stać nic strasznego. Wszyscy już od czterech tygodni byliśmy przygotowywani do takiej reakcji Amerykanów" - powiedział Dawid Sukacz, zarządzający w OFE Commercial Union.
USA i Wielka Brytania przeprowadziły w niedzielę falę nalotów na Afganistan. Prezydent George W. Bush powiedział, że akcja oznacza początek "konsekwentnej, szeroko zakrojonej i nieubłaganej" kampanii przeciw terroryzmowi.
Paweł Bogusz, szef departamentu inwestycji w TFI DWS Polska powiedział, że z uwagi na to, że w poniedziałek część rynków w USA jest zamkniętych (8 X jest tzw. Columbus Day) na prawdziwą reakcję rynków na niedzielną akcję Amerykanów być może trzeba będzie poczekać do wtorku.
W poniedziałek zamknięte są urzędy federalne i rynki dłużne, dziają natomiast rynki akcji w Nowym Jorku.
"Rynki europejskie mogą mieć problem w jakim kierunku podążać. Z jednej strony można patrzeć tu poprzez analogię z wydarzeniami związanymi z Wojną w Zatoce Perskiej. Wówczas po rozpoczęciu ataków rynki zaczęły sukcesywnie rosnąć" - powiedział Bogusz.
"Jednak z tego typu wojną mamy do czynienia pierwszy raz. Wszyscy bowiem boją się ataków terrorystycznych, które mogą być rozproszone na całym świecie. Tak więc ta analogia nie musi się sprawdzić" - dodał.
((Kuba Kurasz, Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 97 00, fax +48 22 653 97 80, [email protected]))