To niewątpliwie powód do zadowolenia, bo oszczędzanie na dodatkową emeryturę w ramach dobrowolnego trzeciego filaru jest po prostu koniecznością. Po dziesięciu latach od wprowadzenia możliwości oszczędzania na dodatkową emeryturęw ramach indywidualnego konta emerytalnego (IKE), otrzymując w zamian warunkowe zwolnienie z podatku od zysków kapitałowych, Polacy zgromadzili na nich według ostatnich danych KNF 4,67 mld zł. Na wprowadzonych dopiero w 2012 r. indywidualnych kontach zabezpieczenia emerytalnego (IKZE), zebraliśmy dotychczas 155 mln zł. Łącznie daje to więc już ponad 4,8 mld zł. Jeśli dodatkowe tempo napływu pieniędzy się utrzyma, a nie widać ku temu większych przeciwwskazań, to na koniec 2014 r. kwota ta może wzrosnąć nawet do ponad 5,3 mld zł.
O ile w przypadku IKE kwota, która może zasilić rachunki w drugim półroczu, wydaje się w miarę łatwa do oszacowania, bo historyczne dane dotychczas prezentują się w miarę stabilnie i dlatego bezpiecznie można ją określić na około 400 mln zł, tak w przypadku IKZE znak zapytania jest już znacznie większy. Skalę napływu szacujemy tu na około 100 mln zł, ale ryzyko nietrafienia z szacunkami jest tu znacznie większe niż w przypadku IKE.
Chodzi przede wszystkim o fakt, że IKZE od tego roku działa w mocno zmienionej formule. Dotychczas, tj. w latach 2012-13, obowiązywał procentowy limit wpłat, ograniczony do 4 proc. podstawy wymiaru składki na ubezpieczenie emerytalne.Był on więc ustalany indywidualnie, co niekiedy mogło nastręczać pewnych trudności. Poza tym był stosunkowo niski, bo dla osoby zarabiającej 3500 zł brutto roczny limit nie przekraczał 1700 zł. Od początku 2014 r. limit zmieniono na kwotowy i uzależniono go od przeciętnych zarobków w kraju. Tegoroczny limit to prawie 4500 zł i jest on taki sam dla wszystkich. Tyle maksymalnie można będzie sobie odpisać od podstawy opodatkowania przy okazji przyszłorocznego rozliczenia PIT. A korzyść, w zależności od formy opodatkowania, w jakiej rozlicza się oszczędzający na IKZE (wg 19-procentowego podatku liniowego lub wg skali 18-32 proc.), może wynieść od 800 do nawet ponad 1400 zł.
Wydaje się, że uproszczenie programu ma szansę przełożyć się na zwiększenie zainteresowania programem wraz z końcem roku podatkowego, zwłaszcza wśród osób dysponujących pewnymi nadwyżkami finansowymi i poszukującymi możliwości obniżenia obciążeń podatkowych. Teoretycznie szczególnym zainteresowaniem IKZE powinno cieszyć się ze strony kilkuset tysięcy „liniowców”, czyli osób, które rozliczają się wedługg jednolitej, 19-procentowej stawki podatku PIT, a które praktycznie nie mają innych możliwości na skorzystanie z jakiejkolwiek ulgi podatkowej.