W Światowym Forum Ekonomicznym w Davos uczestniczę od roku 1970, czyli od jego czasów pionierskich. Na Forum Ekonomicznym w Krynicy-Zdroju — które media nazywają "polskim Davos" — jestem zaś po raz pierwszy. Dlatego pozwolę sobie na kilka refleksji porównawczych.
Doceniam wielkie znaczenie tego spotkania dla Polski i całego regionu Europy Środkowej i Wschodniej, ale żeby było ono bardziej efektywne — kilka elementów należałoby poprawić. Lepiej powinni się przygotowywać paneliści, a debaty mogłyby być dłuższe, by szansę wypowiedzi uzyskało więcej osób z publiczności. Poza tym organizowanie dyskusji w… namiocie, do którego dochodzą odgłosy z zewnątrz, bardzo ją rozprasza. Ale największym moim zaskoczeniem było zjawisko w Davos wręcz niewyobrażalne — organizowanie na dziedzińcu naj-elegantszego krynickiego hotelu Prezydent głośnego bankietu, uniemożliwiającego gościom forum zaśnięcie do czwartej rano! Zamiast takich igrzysk zaleciłbym aranżowanie fachowych kolacji biznesowych z moderatorami dyskusji. Czyli — mniej przyjęć, więcej pracy…
Bardzo pozytywnie oceniam natomiast szerokie spektrum tematyczne forum, które nie zawęża się do ścisłego biznesu, ale obejmuje najróżniejsze zagadnienia polityczne, społeczne, naukowe i kulturalne. Dlatego mimo krytycznych obserwacji, które życzliwie przekazuję gospodarzom, do malowniczej Krynicy-Zdroju na pewno będę wracał.