Na prawo do pracy w UE poczekamy siedem lat
Niemcy i Austriacy wymusili na Komisji Europejskiej odłożenie na siedem lat, po rozszerzeniu Unii, prawa do pracy dla Polaków i obywateli dziesięciu krajów kandydackich z Europy Środkowej. Co prawda oficjalne stanowisko w tej sprawie ma wypracować Rada UE, ale wydaje się, że sprawa jest przesądzona. Do uzgodnienia pozostały jeszcze szczegóły — jak choćby ten, czy restrykcje będą symetryczne, tzn. czy na przykład Niemcy uzyskają prawo do pracy w Polsce natychmiast, czy również dopiero po siedmiu latach.
Ograniczenie to bierze się z obaw przed falą emigracji i wzrostem bezrobocia, szczególnie w Niemczech i Austrii. Podobnie jak w wielu innych dziedzinach, tak i w tej nasze argumenty nie trafiają na podatny grunt — tym bardziej iż nie mamy sprzymierzeńców. Grecja, Hiszpania czy Portugalia w momencie przystępowania do wspólnej Europy również musiały zaakceptować taki warunek. Dzisiaj przedmiotem ich największej troski jest udział w funduszach pomocowych po rozszerzeniu UE i jeśli uzyskają gwarancje w tej sprawie — poprą każde rozwiązanie.
Od jakiegoś czasu toczy się dyskusja o skali możliwej migracji zarobkowej. Nasz rząd przedstawił skromne szacunki, twierdząc, że za chlebem może czasowo wyjechać do Unii od 400 do 700 tys. osób. Natomiast tylko Niemcy spodziewają się napływu 1,3 mln gastarbeiterów z naszego kraju. KE podzieliła poglądy Berlina i Wiednia, a przynajmniej im uległa: w ciągu 5 lat po rozszerzeniu UE obowiązują obecne regulacje; po 5 latach restrykcje zostają zniesione, ale zainteresowane kraje mogą je przedłużyć o kolejne 2 lata.
W kontekście dyskusji o szacunkach liczby emigrantów, niezwykle interesująco i dramatycznie wyglądają wyniki sondażu przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej” przez sopocką Pracownię Badań Społecznych. Prawie 32 proc. dorosłych Polaków bierze pod uwagę możliwość poszukiwania pracy w UE. Abstrahując od realnych możliwości samych zainteresowanych oraz chłonności europejskiego rynku pracy, warto sobie uświadomić, że taką ewentualność rozważa ponad 9 mln ludzi. Więcej — 16 proc. badanych wskazało nie intencję, lecz że gdyby taka możliwość istniała, to szukaliby pracy w krajach obecnej „piętnastki”. Oznacza to, że gotowość spakowania walizek zadeklarowało ponad 4,5 mln naszych obywateli. Oczywiście w liczbie tej przeważają ludzie młodzi, uczniowie, studenci, ale również bezrobotni i niepracujący. A kto pozostanie nad Wisłą?
Nasze negocjacje w tej sprawie — podobnie zresztą jak i w innych — skończą się tak, jak będą chciały najbogatsze kraje UE. Przez kilka, a może nawet kilkanaście lat, europejski rynek pracy pozostanie dla nas zamknięty. Tak więc — na razie — młodzi ludzie muszą szukać pracy jednak w Polsce.
Za chlebem: Co trzeci obecnie dorosły Polak realnie bierze pod uwagę możliwość poszukiwania pracy w UE. Odsetek zainteresowanej tym młodzieży jest zdecydowanie większy.