Narodowa ekspozycja na razie w powijakach
GOŚĆ ZADOWOLONY: Prezydent Portugalii Jorge Sampaio wpisuje kurtuazyjne wyrazy uznania w księdze pamiątkowej polskiego pawilonu na EXPO Ő98 w Lizbonie. Przeciętny zwiedzający zaliczał naszą ekspozycję znacznie szybciej. fot. Jacek Zalewski
W wielkim roku 2000 trzy miejsca na globie ziemskim kandydować będą do miana pępka świata, z racji odwiedzenia ich przez miliony ludzi oraz koncentracji uwagi mediów: Watykan — przez cały rok; Hanower — w którym od 1 czerwca do 31 października odbędzie się EXPO 2000; Sydney — goszczące od 15 września do 1 października Igrzyska XXVII Olimpiady.
RADA MINISTRÓW ustanowiła 26 stycznia 1999 r. urząd Pełnomocnika Rządu do Spraw Przygotowania Udziału Polski w Światowej Wystawie EXPO 2000 w Hanowerze, w randze podsekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki, będącego zarazem komisarzem generalnym polskiej ekspozycji. Stanowisko to piastuje wiceminister Tadeusz Donocik, któremu pomaga międzyresortowy komitet organizacyjny. Natomiast polskie biuro EXPO 2000 prowadzą wspólnie PAIZ i KIG.
WIODĄCA ROLA resortu gospodarki polega przede wszystkim na tym, że wydatki związane z polskim udziałem w wystawie pokrywane są z jego części budżetu. W roku 1999 państwowa kasa przeznacza na przygotowanie ekspozycji 15,9 mln zł, natomiast w projektowanym budżecie na rok 2000 — mniej więcej 17 mln zł. Razem stanowi to kwotę prawie 33 mln zł, pozwalającą na realizację bardzo oszczędnościowego programu minimum. Na przykład budowa pawilonu ma zmieścić się w kwocie 5 mln zł — co będzie trudne, sądząc po jego projekcie. A zatem pilnie poszukiwani są sponsorzy, którzy za reklamę w Hanowerze i na miejscu w Polsce wesprą narodową ekspozycję łączną kwotą 10-20 mln zł.
WYSTAWA EXPO 2000, zatytułowana „Człowiek-Przyroda-Technika”, będzie największym tego typu przedsięwzięciem w dziejach cywilizacji. Większość państw świata systematycznie przygotowuje się do niej od roku 1992 i traktuje ją niezwykle prestiżowo. Oczywiście nie ma sensu porównywanie występu Polski na przykład z rozmachem gospodarzy, którzy tylko we własną ekspozycję — niezależnie od gigantycznych kosztów organizacji wystawy — pakują 3,4 mld DEM, czyli 200 razy więcej od nas. Zupełnie inny aspekt polskich przygotowań niepokoi jednak bardziej niż skromny budżet.
OTO do otwarcia EXPO pozostają 252 dni, a zawartość naszego narodowego pawilonu jest na razie jedną gigantyczną improwizacją. Sformułowano jedynie jego motto „Bądź wierny, idź”. Dla jasności — słowa poety nie są hasłem kampanii promocyjnej, jedynie „myślą porządkującą ideowo koncepcję programową”. Kraje Unii Europejskiej właśnie dopinają minutowy harmonogram swych ekspozycji, natomiast nasi potencjalni wystawcy wiedzą jedynie, że „Pawilon polski będzie to miejsce intrygujące i tajemnicze, na poły magiczne — miejsce przygody i działania. Wnętrze pawilonu będzie swoistą podróżą po Polsce — krainie fascynującej, niezwykłej i zaskakującej swym pięknem”.
EKSPOZYCJE na wystawie światowej dzielą się na dwie grupy: oblegane przez zachwyconą publiczność oraz przechodnie, zaliczane niemal w biegu. Na ostatnim, morskim EXPO Ő98 w Lizbonie nasza bursztynowa kraina należała do tych drugich, choć grono fachowców i VIP-ów oceniało ją wysoko. Niemożliwa do osiągnięcia jest jedna forma, która będzie równie atrakcyjna i w sposób równie skuteczny dotrze jednocześnie do dzieci, rodziców, biznesmenów i polityków. Dlatego głównym adresatem polskiej prezentacji w Hanowerze mają być tym razem nie VIP-y, lecz 40 mln zwykłych ludzi z całego świata, zwiedzających wystawę na ogół w gronie rodzinnym. I to jest najbardziej optymistyczny akcent obecnej fazy przygotowań Polski do EXPO 2000.