NaszEAuto jedzie za wolno

Marcin BołtrykMarcin Bołtryk
opublikowano: 2025-02-18 20:00

Start nowego programu dopłat do elektryków wypadł blado. Może nawet się okazać, że większość budżetu zamiast wspierać elektromobilność w Polsce, wróci do unijnej kasy.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakim zainteresowaniem cieszy się program NaszeEauto
  • czy tempo, w jakim się rozwija, pozwoli wykorzystać budżet
  • jak NaszEauto wypada w porównaniu z poprzednim programem Mój elekryk
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Z początkiem lutego ruszył nabór wniosków o dopłatę do zakupu nowego samochodu elektrycznego w ramach programu NaszEauto. Zgodnie z informacjami uzyskanymi przez PAP między 3 a 11 lutego do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) wpłynęły 382 wnioski o dopłatę na łączną kwotę ponad 10 mln zł. Mimo że maksymalna możliwa do uzyskania kwota wsparcia to 40 tys. zł, beneficjenci wnioskowali średnio o 28,6 tys. zł.

Złożony wniosek nie jest oczywiście tożsamy z przyznaniem wsparcia, niemniej początkowe zainteresowanie programem mówi wiele na temat szans na wykorzystanie ogromnego — 1,6 mld zł — budżetu przeznaczonego na ten cel.

Zakładając, że średnia wysokość przyznanej dotacji rzeczywiście będzie oscylować w okolicach 30 tys. zł, pieniędzy wystarczy na wsparcie zakupu ponad 53,3 tys. nowych elektrycznych samochodów osobowych (samochody dostawcze nie są objęte programem). Popyt powinni wygenerować wyłącznie klienci indywidualni i jednoosobowe działalności gospodarcze, które raczej rzadko wnioskują o wsparcie zakupu więcej niż jednego pojazdu (firmy nie są objęte programem).

Czy uda się w tej grupie znaleźć chętnych na ponad 50 tys. samochodów elektrycznych w ciągu kilkunastu miesięcy (nabór wniosków potrwa do 30 czerwca 2026 r.)? Z prostych wyliczeń wynika, że aby osiągnąć ten cel, to zakładając utrzymanie średniej wysokości wsparcia, do końca czerwca przyszłego roku do NFOŚiGW powinno wpłynąć co najmniej 53,3 tys. wniosków, czyli miesięcznie ponad 2,9 tys. (około 740 tygodniowo). Tymczasem tempo, z jakim wystartował program, jest… dwukrotnie mniejsze.

— W Polsce nadal odnotowujemy ponadczterokrotnie niższy udział w rynku samochodów elektrycznych, niż wynosi średnia unijna. Dopłaty na obecnym etapie są więc niezbędne, a decyzja o uruchomieniu programu NaszEauto była decyzją słuszną. Problem stanowią jednak niektóre założenia programu. Wsparciem nie została objęta kluczowa grupa beneficjentów [spółki handlowe — red.], warunki dodatkowych premii sprawiają, że skorzysta z nich ograniczona liczba beneficjentów, a brak dotacji do elektrycznych pojazdów dostawczych wyhamuje ten istotny segment rynku. W pierwszym tygodniu obowiązywania programu średnia wnioskowana kwota dopłaty była znacznie niższa niż dotacja w maksymalnej dostępnej wysokości, a liczbę złożonych wniosków trudno uznać za imponującą. Biorąc pod uwagę czas trwania naboru, znacznie krótszy niż w programie Mój elektryk, istnieje poważna obawa, że budżet programu nie zostanie wykorzystany i jego znaczna część będzie musiała wrócić do unijnej kasy — mówi Aleksander Rajch, członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności.

Przy utrzymaniu tempa składania wniosków i bez zmiany średniej kwoty wnioskowanego wsparcia do końca czerwca 2026 r. uda się rozdysponować co najwyżej 617,76 mln zł (1,2 tys. wniosków miesięcznie, średnia wnioskowana kwota 28,6 tys. zł). W praktyce (biorąc od uwagę możliwość niezatwierdzenia wniosku) kwota może być znacznie niższa. Tym samym blisko 1 mld zł musiałoby wrócić do kasy UE. Sytuację może zmienić tylko niemal lawinowy wzrost zainteresowania dopłatami lub — co jest mało prawdopodobne — zmiany w programie NaszEauto.

Dla porównania — nabór dla klientów indywidualnych do dobrze przyjętego na rynku programu wsparcia Mój elektryk wystartował w połowie lipca 2021 r. W tym czasie (stan na 31 stycznia 2025 r.) zebrano od osób fizycznych 5056 wniosków (zatwierdzono 3716). Przedsiębiorcy złożyli ponad 23,1 tys. wniosków (z czego blisko 16,8 tys. w tzw. ścieżce leasingowej), a liczba zatwierdzonych wyniosła prawie 20,3 tys.

Łącznie w ramach programu Mój elektryk do NFOŚiGW wpłynęło prawie 28,2 tys. wniosków (dotyczących wsparcia zakupu/laesingu ponad 35 tys. aut osobowych oraz dostawczych na kwotę nieco ponad 985,7 mln zł). Pozytywną weryfikację przeszło 24 tys. wniosków (ponad 29,5 tys. pojazdów) na kwotę 852 mln zł.