Specjaliści zwracają uwagę na nazwiska, ale na końcu wygrywa czysta kalkulacja. Drobnymi często rządzą emocje.
Dzięki ofercie Kulczyk Oil Ventures (KOV) na rynku kapitałowym znów zrobiło się głośno o najbogatszym Polaku. Co prawda, Jan Kulczyk pośrednio jest obecny na GPW za sprawą Pekaesu, ale nie wszyscy wiążą tę spółkę z biznesmenem. Inaczej jest w przypadku KOV. Tu już sama nazwa nie pozostawia żadnych wątpliwości, kto stoi za firmą. Wyniki oferty publicznej i późniejsze zachowanie kursu akcji pokażą, czy magia nazwiska zadziała w tym przypadku.
Analitycy i zarządzający jak zwykle nie chcą publicznie oceniać, czy nazwisko Jana Kulczyka rozgrzeje rynek kapitałowy. Chętniej mówią jednak ogólnie o tym, czy nazwisko założyciela ma jakiekolwiek znaczenie przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej. Okazuje się, że ma, ale wcale nie kolosalne.
— Nie przywiązujemy się do nazwisk. Jest to dla nas raczej poboczny wątek. Ma on pewien wpływ na decyzję inwestycyjną, ale oceniłbym go jako wpływ "miękki" — mówi Zbigniew Jakubowski, wiceprezes Union Investment TFI.
Dodaje, że zwraca się uwagę na jakość relacji inwestorskich, historię współpracy zarządu danej spółki z rynkiem kapitałowym.
— Na końcu liczą się jednak twarde dane: liczby i perspektywy spółki — podsumowuje Zbigniew Jakubowski.
Jakie poglądy ma w tej kwestii Jan Kulczyk? "Dałem temu projektowi nie tylko swojej nazwisko i kapitał, ale także zobowiązanie do dalszej ciężkiej pracy" - powiedział PB.
Inwestorzy indywidualni często podchodzą do sprawy emocjonalnie — kochają i nienawidzą swoich giełdowych guru. Zauważyła to nawet Komisja Nadzoru Finansowego, która przestrzegała niedawno przed ślepą "grą w nazwiska." Gracze wciąż wymieniają się jednak pochlebnymi i krytycznymi opiniami na temat znanych biznesmenów na forach internetowych. Często są pamiętliwi, jak w przypadku Leszka Czarneckiego. Biznesmen przy okazji IPO LC Corp wpisał nawet do prospektu, że jego ewentualny wypadek podczas nurkowania może być dla spółki czynnikiem ryzyka. Na szczęście nic złego się nie wydarzyło, a notowania LC Corp zdołował głównie kryzys w branży nieruchomości. Gracze nie mogą mu jednak wybaczyć tego, że podczas oferty płacili za akcje znacznie więcej, niż warte są teraz. Wciąż są sceptyczni, mimo że indeks PB-Czarnecki radzi sobie znacznie lepiej od rynku i naśladując go mogliby nieźle zarobić.