Nerwowa sesja w Europie: powodem była geopoilityka

Piotr Kuczyński
opublikowano: 2002-12-20 00:00

Z powodów czysto technicznych piszę ten komentarz na 3 godziny przed zamknięciem sesji w USA, a ostatnia godzina jest dla tego rynku zdecydowanie najważniejsza. Indeksy ciągle nie mogą się zdecydować i krążą koło zera, chociaż po południowej stronie. We środę po sesji lepsze do prognoz (ale słabe) wyniki podały Oracle i Palm. Na tym polega gra, żeby było lepiej niż oczekują analitycy. Obie spółki rosły w handlu posesyjnym, co pociągnęło do góry sektor TMT i dawało nadzieję na odbicie. Niewątpliwym sygnałem sprzedaży byłoby przełamanie na zamknięciu poziomu 890 pkt. przez S&P 500, ale na zwiększonym obrocie, na co się w tej chwili nie zanosi. Sygnał kupna to pokonanie 910 pkt., co też nie wydaje się być możliwe. Z tego wynika, że sytuacja po wczorajszej sesji nie wyjaśni się i nadal będziemy czekali na sygnał techniczny

Zawsze może pojawić się coś z geopolityki, gdzie ciągle trwa walka na przecieki. New York Times poinformował, że prezydent G.W.Bush ma wydać oświadczenie, w którym uzna, że raport Iraku jest niekompletny, co oznaczać będzie, że według USA Irak nie wypełnił rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jednak Associated Press podał, że prezydent potępi niepełny raport Iraku, ale nie oświadczy, że to jest złamanie rezolucji RB ONZ i będzie nadal prowadził konsultacje. Wydaje się to bardziej prawdopodobne, bo USA zależy na poparciu przynajmniej krajów NATO, a najlepiej Rady Bezpieczeństwa ONZ. Poza tym Wielka Brytania wczoraj oświadczyła, że Irak nie złamał rezolucji. Bloomberg zaś napisał, że szef inspektorów Hans Blix poinformuje RB ONZ (to stało się wczoraj i dlatego rynek amerykański był taki niepewny), iż raport nie zawiera informacji o niektórych nielegalnych broniach wykrytych w 1998 roku. Cały ten szum informacyjny zapewniał jedno: niepewność.

We środę indeksy w Eurolandzie niebezpiecznie zbliżyły się do poziomów, których przełamanie grozi testowaniem październikowych minimów, ale wyniki Oracle i Palm pozwoliły początkowo na wzrosty. Potem zrobiło się bardzo nieciekawie, a XETRA DAX testował 3.000 pkt. Być może był to częściowo wpływ tego, że instytut Ifo obciął znacznie prognozy wzrostu w Niemczech na ten i przyszły rok. Nieco poprawiły sytuację dane o produkcji przemysłowej w Eurolandzie, ale to była tylko chwila. DAX przełamał krytyczne wsparcie na 3.000 pkt. i rozpoczęły się duże spadki. Pogorszyły sytuację słabe dane o tygodniowym bezrobociu w USA. Pozytywne otwarcie w USA natychmiast wywołało wzrosty i od dalszego ciągu sesji zależało czy DAX pokona 3.000 pkt. Indeks wskaźników wyprzedzających (LEI) oraz indeks Fed z Filadelfii były lepsze od prognoz, co pozwalało mieć nadzieję, że sesja zakończyła się względnie pozytywnie, chociaż ostrzeżeniem było to, że reakcje w USA na te dane były praktycznie żadne. Dzisiaj o 14.30 zostanie podany ostateczny odczyt amerykańskiego PKB (prognoza 4,0 proc.), ale nie można spodziewać się żadnej reakcji rynku.

Od początku nasza giełda zachowywała się bardzo słabo i niepewnie, co po środowym prysznicu było całkiem zrozumiałe. Nie wiadomo było czy te fundusze, które chciały sprzedać już sprzedały czy nie. Wygląd indeksów mówił wyraźnie, że to nie koniec spadków. Opory są poważne, a obroty były nadal duże. Wydawało się, że posiadacze akcji tylko czekali, żeby je sprzedać na odbiciu przed świętami. Jednak rynek, w porównaniu do środy, zachowywał się całkiem spokojnie, co sugerowało, że wcale nie będzie tak źle. Dopiero przełamanie 3.000 pkt. przez DAX zaowocowało małą, ale krótką paniką po której nastąpiło odrabianie strat. Miałem wrażenie, że znowu OFE rządzą rynkiem, co na tym etapie jest dużym plusem.

Dzisiaj na naszym rynku już powinno być spokojnie. Kto miał sprzedać przed świętami już to zrobił. Nie musi to oznaczać oczywiście wzrostów, ale uspokojenie i małe ruchy indeksów, a jeśli sytuacja w Eurolandzie na to pozwoli, lekki wzrost pod koniec sesji.